Wiadomości
- 30 maja 2019
- wyświetleń: 19993
Trwa protest osób zatrudnionych przez agencję w zakładach mięsnych
W czwartek kilkadziesiąt osób pracujących w zakładach mięsnych znów pojawiło się przed siedzibą przedsiębiorstwa, by protestować i domagać się pieniędzy za wykonaną pracę. Firma za te niedociągnięcia wini agencję. Ta zaprzecza i dodaje, że chce polubownego załatwienia sprawy.
Osoby zatrudnione przez agencję do pracy w zakładach mięsnych po raz pierwszy pojawiły się przed miejscem pracy we wtorek. Protestujący trzymali w rękach transparenty z napisami "Oddajcie nam nasze pieniądze za kwiecień i maj". Spółka Zakłady Mięsne Henryk Kania poinformowała wówczas, że wina leży po stronie agencji pracy, która te osoby zatrudnia. Ta z kolei przyznała, że nie otrzymała od przedsiębiorstwa pieniędzy. - Ostatni przelew z 08.05.2019 złożony dla agencji pracy wyrównywał wynagrodzenie za miesiąc marzec 2019 roku. Czy Zarząd Spółki ZM Henryk Kania S.A. skomentował w jakiś sposób fakt, iż w sposób iście perfidny zwodzi Zarząd NEW-WORK POLAND Sp. z o.o. co do terminów spłaty zaległych faktur - czytamy w komunikacie spółki New Work Poland.
W czwartek pracownicy z Ukrainy znów zgromadzili się przez zakładem zgodnie twierdząc, że nadal nie otrzymali wypłat. Kilkoro z nich udało się na rozmowę do zarządu. - Dziś około godziny siódmej do siedziby firmy przy ulicy Korczaka w Pszczynie przyszła grupa kilku Ukraińców zatrudnionych w agencji z prośbą o pomoc. Agencja zastrasza ich, że jeśli nie przyjdą strajkować pod Zakład, nie otrzymają wynagrodzenia. Dodatkowo pracownicy powiedzieli o szeregu niedociągnięć ze strony agencji wobec pracowników i poprosili o wezwanie policji. W chwili obecnej prawdopodobnie już zeznają na komisariacie policji przeciwko agencji - poinformował nasz portal przedstawiciel przedsiębiorstwa Zakłady Mięsne Henryk Kania Spółka Akcyjna. - Część osób płakała, bała się i poprosiła nas o pomoc, na co mamy podpisane przez nich oświadczenia. Z naszej strony zagwarantujemy im nie tylko pracę, ale również pełne bezpieczeństwo w obecnej sytuacji.
O komentarz poprosiliśmy rzecznik pszczyńskiej policji. - Prokurator zlecił przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego w tej sprawie - przekazała asp. sztab. Karolina Błaszczyk.
O zdarzeniu opowiedziała również obecna na miejscu Raisa Storozh, prezes agencji New Work Poland. - Zarząd wezwał do siebie 5 osób, nie wiem czy na pewno to byli nasi pracownicy, i dał im zaliczki po 200 zł. Reszta ludzi jest bardzo niezadowolona z tej sytuacji, bo 200 zł to nie jest wynagrodzenie. Oni nie chcą tych zaliczek tylko swojego wynagrodzenia, bo wielu z nich kończą się oświadczenia, wizy na pobyt i chcą jechać do domu. 200 zł to pieniądze na bilet. A oni muszą coś przywieźć, bo u każdego są dzieci, rodzina, zobowiązania i nikt nie będzie pracował za darmo.
Po publikacji artykułu, przed godziną 14.00 z naszą redakcją skontaktował się Paweł Sikora z ZM Henryk Kania z prośbą o zamieszczenie komunikatu. - Nieprawdą jest iż pracownicy agencji zostali wezwani nie tylko przez zarząd naszej firmy, ale też przez kogokolwiek. Przyszli tutaj sami, z własnej woli. Nieprawdą jest również, że zostały im wypłacone jakiekolwiek zaliczki. Ponadto było to nie pięć a dziewięć osób - czytamy.
Prezes agencji New Work Poland w rozmowie z redakcją podkreślała, że nie rozumie, dlaczego Zarząd Spółki ZM Henryk Kania S.A. nie traktuje równo swoich pracowników. - Zarząd ma świadomość, że dużo ludzi nie dostało pieniędzy. Ukraińcy nie są w niczym gorsi od Polaków i nie może być tak, że Polacy dostają wynagrodzenie w terminie, a Ukraińcy w ogóle nie dostają pieniędzy. Prezes dodała również, że agencja nie dostała funduszy za kwiecień, a środki na marcowe wynagrodzenia spłynęły 8 maja. - W ciągu pół roku nasza agencja zawsze wypłacała pracownikom należności w terminie i to z własnych środków. Pokrywaliśmy ZUS i mieszkania. Zakłady Kania płaciły nam z 1,5-2-miesięcznym opóźnieniem - mówiła Raisa Storozh.
Będąc na miejscu poprosiliśmy również prezes agencji o udzielenie informacji na temat zawierania umów z zatrudnianymi pracownikami. - Zanim nasi ludzie przychodzą do pracy, wysyłamy zawsze oświadczenie tego pracownika, książkę sanepid i podpisaną umowę, bez tego Zakład Henryk Kania nie wpuszcza tych ludzi - tłumaczyła Raisa Storozh. - Zarząd mówi nieprawdziwe informacje, dla nas to niepoważne. My już napisaliśmy wezwanie, w którym określiliśmy, co muszą sprostować, jeśli tego nie zrobią będziemy zmuszeni złożyć wniosek do sądu o zniesławienie naszej firmy.
W momencie opuszczenia przez naszą redakcję miejsca wydarzeń, przedstawiciele agencji nadal czekali na rozmowę z Zarządem Spółki ZM Henryk Kania.
Równocześnie skontaktowaliśmy się z rzecznik starostwa powiatowego, by dowiedzieć się, jak przebiegały spotkania dla osób strajkujących zorganizowane w Urzędzie Pracy. - W spotkaniach z pracodawcami z Pszczyny i okolic uczestniczyło ok. 40-50 osób. Były to bardzo merytoryczne spotkania. Pracodawcy chcą zatrudnić te osoby od zaraz i oferują im dobre i jasne warunki pracy - mówiła Marcela Grzywacz, rzecznik starostwa powiatowego w Pszczynie. Dodała również, że Urząd Pracy cały czas ma oferty pracy i chętne osoby wiedzą, że jeżeli zajdzie taka potrzeba to mogą tam w każdej chwili przyjść.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Zakłady Mięsne Henryk Kania
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Zakłady Mięsne Henryk Kania" podaj