- Można by wyprowadzić zerówki do szkoły podstawowej, gdyby tam było miejsce. Ale tam też nie ma wolnych sal - przekonywał radę. - Gdyby wybudować nowy budynek dla przedszkola, obecny można by przeznaczyć na siedzibę organizacji.

Bardzo chętnie wprowadziłyby się tu prężnie działające stowarzyszenia, jak Odnowa Wsi czy suszecki teatr, suszeckie koło Związku Emerytów i Rencistów, chóry...

Róża Dubiel, dyrektor Gminnego Przedszkola, nie ukrywa, że cieszyłby ją nowy budynek, od początku powstający z myślą o przedszkolu. Ten, który służy przedszkolakom w tej chwili, był kiedyś urzędem gminy i biblioteką. Gdyby jednak radni zdecydowali o budowie, na przeprowadzkę trzeba by poczekać dobrych kilka lat. A więcej miejsca przydałoby się od zaraz.

- Wedle orzeczenia organizacyjnego, na takiej powierzchni, jaką dysponujemy, powinno przebywać tylko 85 dzieci. W tej chwili mamy ich 120, a w zeszłym roku było nawet 138. Przyjmujemy wszystkie sześcio- i pięciolatki, ale młodszym musimy czasem odmawiać. Przy każdym naborze tworzy się lista rezerwowa, na którą wpisuje się do dziesięciu nazwisk - mówi dyrektorka.

Przedszkole nie dość, że za małe, by przyjąć wszystkie chętne maluchy, to i przy tej liczbie, którą przyjmuje, musi pracować na zmiany. Żeby mogło pracować na jedną zmianę, musiałyby być tylko cztery oddziały. A jest pięć. Rok temu było nawet sześć. A to oznacza, że sześcio- i pięciolatki, którym sytuacja rodzinna na to pozwala przychodzą tylko na pięć godzin rano albo po południu.

Więcej miejsca zrobiłoby się, gdyby nadbudować pomieszczenie nad salą gimnastyczną. Władze gminy są dopiero na etapie zastanawiania się nad sprawą zwiększenia miejsc dla przedszkolaków.

Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim