Wiadomości

  • 28 września 2006
  • wyświetleń: 1106

Czekając na przepisy

Zapach: wrażenie zmysłowe wywołane pobudzeniem receptorów węchowych przez niektóre lotne substancje chemiczne. Jakie substancje? Czy poza wrażeniem odoru mają wpływ na zdrowie ludzi? W dalszym ciągu trwają spory, rozmowy – jasnej odpowiedzi na te pytania nie dają

Czekając na przepisy

Jerzy Sroka od kiedy przeprowadził się z Zabrza do Pszczyny chodzi, puka wszędzie gdzie się tylko daje. – W lipcu 28 razy sprawę zgłaszałem na policji – mówi. Zabrał też kolejny raz głos na sierpniowej sesji Rady Miasta. Najkrócej ujmując problem stwierdził, że ze smrodem walczy od przeszło roku. Aby nie być gołosłownym, że ma rację, przeprowadził wśród 100 osób ankietę w której 97 odpowiedziało, że śmierdzi jak nie często to czasem na pewno. Wskazuje, że główne źródło tej emisji pochodzi z zakładu produkcji podłoża pod pieczarki Ryszarda Wrony. Komu tylko może odradza, aby nie osiedlał się w Pszczynie. Z powodu tego smrodu. Obwinia władze Miasta i Powiatu, że tematu nie chcą zauważać, a wcześniej do jego powstania się przyczyniły. Mówił o decyzji Rady Miejskiej, która przed kilkoma laty zmieniła warunki zabudowy i zagospodarowania przestrzennego, o stosownych zezwoleniach Starosty Powiatowego na emisję amoniaku. Zakład zatruwa życie mieszkańcom osiedla na którym się znajduje i dalej. Nie powinien ten zakład tutaj istnieć – można było usłyszeć.

Z wielokrotnych rozmów, które wcześniej przeprowadzaliśmy z właścicielem zakładu, na tego typu zarzuty rodzi się odmienny obraz. Ryszard Wrona przez pana Srokę uważa się obrażanym. Nie przekonują tego pana żadne wyniki kontroli – odpiera atak. Stosujemy najnowocześniejsze kosztowne technologie produkcji. Inwestycja kosztowała ponad 3 mln zł. Mało jest w kraju tak dobrze wyposażonych kompostowni. Mieszkam najbliżej tego zakładu i zamiast na przerwanie produkcji, inwestuję ogromne środki na ochronę środowiska. Więc trudno posądzać mnie abym działał przeciw samemu sobie, własnemu zdrowiu – argumentuje. Nie zaprzecza, że czasem śmierdzi ale krótkotrwale. Nie ma na świecie kompostowni likwidującej w 100 procentach uciążliwe zapachy, drobny procent zawsze pozostaje. Kontrole, badania, które są przeprowadzane nie wykazują w działalności firmy żadnych nieprawidłowości.

Te opinie potwierdzili na sesji Rady Miasta przedstawiciele zakładu, urzędów wywołanych do odpowiedzi przez pana Srokę. – Nie ma w Polsce, ani w krajach Unii Europejskiej przepisów ściśle regulujących kwestie uciążliwego odoru czy smrodu. Trwają nad tym dopiero pionierskie badania – wyjaśniła Ewa Wiśniewska z Wydziału Rolnictwa Leśnictwa i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Pszczynie.


Przybyły na sesję Marcin Grzesiek – technolog wymienionego zakładu wypowiedział podobne opinie i w imieniu właściciela zakładu zaprosił wszystkich na teren produkcyjny, aby naocznie przekonali się, o stosowanych tutaj najnowocześniejszych metodach produkcji.
Zakład daje zatrudnienie sporej grupie ludzi. Najlepszym rozwiązaniem byłoby aby znajdował się w odpowiedniej odległości od zabudowań. Tak się jednak nie stało, kiedy wydano decyzję na jego powstanie. O to obwiniane są teraz władze Miejskie. Henryk Kondzielnik – przewodniczący Rady Miejskiej sięga do archiwalnych materiałów i przytacza opinie naukowców wyższej uczelni, którzy zapewniali, że istnieją możliwości by produkcja była bezodorowa i nie uciążliwa dla otoczenia. Nie wszystkich radnych to przekonywało do końca. Podjęta wtedy uchwała zapadła niejednogłośnie: sześciu radnych było przeciw, pięciu nie miało żadnego zdania. To stanowi też argument dla Starostwa, odpierającego ataki, że nic nie robi aby wymusić decyzję, która zlikwidowałaby uciążliwości zakładu. – Jeżeli nie są przekraczane dopuszczalne normy emisji trudno cofać pozwolenie. Winnym nie czuje się właściciel zakładu, bo jak twierdzi, zastosował się do przepisów, czyni wszystko aby produkcja nie była uciążliwa. Nie mają sobie nic do zarzucenia radni, bo przed dwunastu laty nie oni podejmowali kontrowersyjną uchwałę. Podobnie Starostwo, które w tym czasie nie istniało. Zatem problem istnieje i nie istnieje. – Można iść z zamkniętymi oczami i po zapachu zorientować się, że znajdujemy się w okolicach Piasku – obrazuje radny Zbigniew Noskowski. Naczelnik wydziału Architektury UM Franciszek Noszka, mówi, egzekwować można wtedy, gdy będą odpowiednie przepisy.

W tej sytuacji aby dyskusja nie zmierzała donikąd, radni podjęli jednogłośną decyzję zobowiązującą Burmistrza o wystąpienie do Śląskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o przeprowadzenie w Zakładzie Produkcji Podłoża pod Uprawę Pieczarek pana Ryszarda Wrony kontroli w zakresie przestrzegania przepisów dotyczących ochrony środowiska, zgodnie z posiadanymi pozwoleniami, jak również przestrzegania reżimu technologicznego w procesie produkcji.
Jan K.

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.