Połamane obcasy

Niemal wszystkie osoby podróżujące komunikacją PKS czy PKP nie od dziś zwracają uwagę na chodnik wzdłuż ulicy Męczenników Oświęcimskich przy skrzyżowaniu z ulicą Towarową. Z jednej strony ziemia i kamyki ogrodzone dziurawym krawężnikiem, z drugiej nieoznaczone pobocze, które spełnia rolę parkingu dla okolicznych sklepów i przystanku. Ludzie starają się przechodzić ten fragment drogą, ale przy dużym natężeniu ruchu po prostu omijają parkujące tam auta. Tymczasem niebezpieczeństwo nie czyha tylko w postaci nadjeżdżających samochodów. Ta część "chodnika" jest szczególnie niebezpieczna zimą. To tutaj, co rusz przewracają się kolejni przechodnie, a grubość lodu znacznie przekracza tą, której pszczynianie doświadczali na zbudowanym na rynku lodowisku.

Nie trzeba jednak wcale przyjeżdżać do Pszczyny pociągiem czy autokarem. O dziury potykają się również osoby, które postanowiły dojechać do centrum samochodem. By zwiększyć prawdopodobieństwo upadku wystarczy zaparkować przy ulicy Żorskiej, obok pola golfowego i wejścia do parku. Codziennym widokiem jest, kiedy kolejna elegancko ubrana kobieta wykonując jeden z pierwszych kroków traci swój obcas w błocie, a to i tak najmniej dotkliwy efekt, który mógłby ją spotkać w następnej dziurze.

Takich miejsc jest więcej, nie są one tylko zmorą turystów, ale przede wszystkich mieszkańców, których wędrówki z domu do pracy, do szkoły i do sklepu zawsze przebiegają tymi trasami. Niemniej wpływają one także na wizerunek miasta i żadnym wytłumaczeniem nie będzie, że "u innych jest tak samo". Szkoda, że przy niedawnych inwestycjach w pobliżu tych miejsc nikt o tym problemie nie pomyślał, bo kiedy spadnie jesienny deszcz, potem zimowy śnieg i przykryje dziury, to wszyscy o tym problemie zapomną. Wszyscy, prócz osób, które będą zmuszone tamtędy przechodzić.