Wiadomości

  • 10 marca 2006
  • wyświetleń: 2878

Każdemu po aneksie

Jedni mówią o mediacjach, drudzy o przepychankach, trzeci o dogadywaniu się. Jak zwał, tak zwał, chociaż w każdym z tych określeń jest ziarno prawdy. Najważniejsze jednak, że w końcu ludzie zyskali poczucie, iż gmina nie chce ich krzywdy. Chodzi o najemców mieszkań w blokach Pszczyńskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego - pisze Dziennik Zachodni.

TBS-y budują mieszkania z finansowym udziałem najemców. Ci podpisując umowę wnoszą określoną kwotę udziału. W przypadku bloków, które miały powstać przy ulicy Korfantego, wynosiła ona 262 złote od metra kwadratowego. Z umów, jakie podpisali wynikało, że w przypadku rezygnacji nie odzyskają swoich pieniędzy jeśli nie wskażą następcy, a gdy zrezygnują z lokalu po pięciu latach, wkład zdąży zmaleć do zera. Przyjęto bowiem, że z roku na rok kwota zmniejsza się o 20 procent.

Najemcy mieszkań nie mogąc uzyskać zmiany umów w PTBS-ie, zwrócili się o pomoc w tej sprawie do radnej Sylwii Caputy. Na kilku sesjach Rady Miejskiej sprawa była wałkowana, dochodziło nawet do nieprzyjemnej wymiany zdań między prezes PTBS Małgorzatą Szafron i radną. Interwencje dotyczyły również usterek w mieszkaniach. O ile z tymi ostatnimi jakoś się w końcu uporano, w kwestii umów dotyczących zwrotu pieniędzy dogadać się strony nijak nie mogły.

We wrześniu Sylwia Caputa zainteresowała sprawą Powiatowego Rzecznika Konsumentów.

Muszę przyznać, że była to jedna z najistotniejszych i najciekawszych spraw, jakie prowadziłam w roku 2005 - dla Dziennika Zachodniego mówi Edyta Reiman-Pryszcz. Na podstawie tych wszystkich materiałów, jakie do mnie dotarły można było domniemywać, że Pszczyńskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego stosuje wobec najemców wzorzec umowy zawierający tak zwane klauzule abuzywne, czyli niedozwolone w rozumieniu przepisów Kodeksu cywilnego.

Jak zaznacza Edyta Reiman-Pryszcz, prowadzone przez nią postępowanie miało na celu skłonienie spółki do odstąpienia do stosowania owych klauzul. Opierała się tu m. in. na wydanych już wyrokach Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W jej opinii postanowienia te (PTBS-u) powodowały naruszenie zasad równorzędności stron, stanowiły istotne ograniczenie najemców w możliwości odstąpienia od umowy i zastrzegały rażąco wygórowaną karę umowną w związku z odstąpieniem od tej umowy.

Postępowanie wyjaśniająco-mediacyjne trwało kilka miesięcy. Zaangażowani w nie byli również zastępca burmistrza, wicestarosta, skarbnik gminy Pszczyna.

Zakończyło się jednak po myśli rzecznika i najemców.

Uważam, że cel został osiągnięty. Nowy zapis, który stanie się aneksem do umowy, mówi o tym, że jeśli najemca opuszczający lokal nie będzie się mógł rozliczyć z następcą, najdalej do 15 miesięcy otrzyma zwrot nominalnie wpłaconej kwoty - mówi rzecznik.

Małgorzata Szafron, prezes PTBS mówi, że poszła na ugodę dla świętego spokoju, ale nie jest przekonana o racji najemców.

Uważam, że mieszkanie jest takim samym towarem jak każdy inny. Wkład partycypacyjny jest pewnego rodzaju ceną za nie, chociaż na razie ustawa o TBS-ach nie dopuszcza sprzedaży tych mieszkań. Ta ustawa nie precyzuje wielu innych kwestii, np. tego, co z mieszkaniem, gdy umiera najemca. Stąd te niedomówienia. Ale mam też wykładnię ministra finansów a propos księgowania kwot partcypacyjnych. Mówi ona wyraźnie, że stanowią one przychód PTBS, a skoro tak, nie podlega on zwrotom - podkreśla prezeska.

Więcej czytaj w dzisiejszym wydaniu Dziennika Zachodniego.

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.