Wiadomości
- 17 kwietnia 2014
- wyświetleń: 3060
Z Majdanu przyjechali do Pszczyny
Burmistrz Pszczyny spotkał się z wicewojewodą Piotrem Spyrą oraz gośćmi z Ukrainy - uczestnikami wydarzeń na Majdanie. Panowie przybyli do Pszczyny w towarzystwie Pani Stanisławy Warmbrand, dziennikarki "Kuriera Chicago", której relacja ze spotkania została zamieszczona poniżej.
Jura Ponomarenko miał firmę. Na Ukrainie, w swoim miasteczku. W pobliżu Kijowa. Miał. Łapówki, jakich coraz częściej i coraz więcej żądała "praworządna" milicja, sprawiły, że Jura firmę zamknął i poszedł do roboty na państwowym. Jura jest młody - to trzydziestolatek, z trójką małych dzieci.
Wołodia Babycz ma kiosk, haracz też płacił, ale jakoś wytrwał. Po czterdziestce. Dzieci już na swoim. Prowadzą swój mały biznes razem z żoną.
Jura, kiedy ruszył Majdan, miał wybór - albo oglądać w telewizorze, co się dzieje, albo wesprzeć rodaków. I pytanie - jeśli nie ja, to kto?
Poszedł na Majdan. Bronić honoru, bronić europejskich wartości. I wolności.
Dopadli go uzbrojeni bandyci w mundurach. Tłukli pałkami niemiłosiernie. Jura miał szczęście - w pewnym momencie osłonił ręką głowę. Ręka poszła w drebiezgi, ale przeżył. Z tych, których bito obok Jury, nie przeżył nikt. Bito po głowach metalowymi prętami. Z ostrzem jak brzytwa. Ten, co bił Jurę, wrzeszczał po rosyjsku. Po rosyjsku z Rosji, bo rosyjski, używany na Ukrainie, jest trochę inny.
Wołodia zaszedł na Majdan. Jak zobaczył ten koszmar, to dobiegł do metra i zdążył uciec. W domu włączył telewizor. I zobaczył koszmar. Zrozumiał, że tam każdy jest potrzebny. Więc wrócił. Szedł pustą ulicą. Wyminął, wraz z kilkoma osobami, grupę "tituszek" - wyjątkowo niebezpiecznych dresiarzy, i... z budynku milicji padł strzał. A potem wybuchł granat. Wołodymyr, ciężko ranny (odłamek granatu poszedł pod okiem w głąb twarzy, aż pod ucho), ocknął się w szpitalu.
Obaj, wraz ze sporą grupą rannych, najpierw trafili do szpitala w Warszawie, a potem do Katowic.
Jury głowa jeszcze długo będzie się goiła. Ręka, dzięki Bogu poskładana z kawałeczków przez polskich chirurgów, już jest władna.
Wołodii oko ocalono. Jeszcze kawałek szrapnela tkwi za uchem, w czaszce, ale...
Pobyt w szpitalu MSW w Katowicach to czas rekonwalescencji, operacji i... w stanie znacznie lepszego samopoczucia, czas uczenia się nas - naszej historii (byliśmy w Auschwitz), naszej walki o wolność (byliśmy w muzeum KWK "Wujek"), naszej demokracji.
Dla obu - Jury i Wołodii to były i są problemy i pytania najistotniejsze.
Wicewojewoda Piotr Spyra zabrał nas do miasta "kompatybilnego" z rodzinnym gniazdem Jury; do Pszczyny.
Pytania po drodze: o fundusze unijne, bo wszędzie napisy o unijnych "wkładach" na przeróżne inwestycje, o to jak nam się udało wyprowadzić zakłady produkcyjne poza miasta...
Pszczyna - od pierwszego kroku, robi na naszych gościach piorunujące wrażenie: olśniewająca czystość, przepiękny budynek Urzędu Miasta, flagi polska, unijna...
A co to znaczy "Tu sie godo poślonsku"?
Ba, jak to przełożyć na ukraiński?!
Mówię krótko: - To symbol demokracji.
U burmistrza Pszczyny, Dariusza Skrobola, przy kawie, herbacie (Jura "cierpi", ale... dolegliwości neurologiczne kawę wykluczają), pytania, pytania, pytania; przede wszystkim o prawne zabezpieczenia demokracji, o jawność decyzji, jawność życia politycznego, jawność zarobków, o stosunek do obywatela, o prawa obywatelskie i o obowiązki obywatelskie. O dbałość o przyrodę, o zabytki, o kulturę... Znakomita, przyspieszona lekcja bycia w polskim mieście, na Śląsku, w Unii.
Pyta głównie Jura - w jego mieście (Wasylków, ponad 50 tysięcy mieszkańców), z wyborami prezydenckimi zbiega się termin wyborów mera i rady miasta. Jura będzie startował. No bo jeśli nie on, i ci, co byli na Majdanie, to kto? A skoro tak, to trzeba się nauczyć. Jak rządzić mądrze.
Umawiamy się z panem burmistrzem w... Kijowie. I w Wasylkowie. Z bagażem praktycznych rad.
Skoro Pszczyna to... żubry!
Cóż powiem. Szok i frajda. Ja też po raz pierwszy, wstyd się przyznać, zobaczyłam żubry!
I zdjęcia z pawiem, i stadko kóz, i przepiękny park, i przejazd pod pałacem i... na prośbę naszych gości, znów pod Urząd Miasta. Chcą zapamiętać w sposób szczególny to miejsce; gościnność, elegancję, kompetencję.
Wyjeżdżamy z pamiątkami - folderem o mieście, pluszowym żubrzykiem, śląskimi oblatami i pszczyńskimi krówkami. I znów musiałam tłumaczyć: oblaty?! Co to jest? - No, oblaty to oblaty. I tyle!
Pamiątkowa torba ma napis: PSZCZYNA perła księżnej Daisy.
Dla naszych gości - Jury i Wołodymyra Pszczyna to perła wiedzy o Polsce, Śląsku, o demokracji w Unii Europejskiej.
Mam nadzieję, że Ukraina przetrwa czas straszny, że wytrwa.
Mam nadzieję, że po wyborach Jura wróci tu po dalszą naukę, a pan Dariusz Skrobol, burmistrz Pszczyny, pojedzie z Jurą do Wasilkowa, do Kijowa.
Idą święta Wielkiej Nocy.
Święta Zmartwychwstania Pańskiego.
Po całej Ukrainie, w Wielkanoc niesie od ponad tysiąca lat głośne:
Chrystos woskres! Chrystos woskres! Chrystos woskres!
Chrystus zmartwychwstał!
Jaki będzie dzień Zmartwychwstania Pańskiego dla Jury, dla Wołodii, dla Jury dzieciaków...? W Kijowie, w Wasylkowie....
Stanisława Warmbrand
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.