Wiadomości
- 22 maja 2002
- wyświetleń: 2019
Śledztwo przeciwko nieuczciwemu rakarzowi
Angelika Swoboda
Antoni K. przez kilka lat łapał bezpańskie psy, choć według policji nie miał do tego odpowiednich kwalifikacji. - To bzdura. Tak kocham zwierzęta, że jeszcze dopłacałem do tego interesu - zapiera się oskarżony
Zaczęło się od gminy Wyry, z którą Antoni K. podpisał na trzy lata umowę na wywożenie bezpańskich psów. Wójt Feliks Szulc zapewnia, że nikt nie miał do niego zastrzeżeń. Dlatego zdziwił się, kiedy policja wezwała go na przesłuchanie. - Skąd mieliśmy wiedzieć, że nie ma odpowiednich uprawnień? - broni się. - Rozwiązaliśmy umowę i ogłosiliśmy nowy przetarg.
W trakcie śledztwa okazało się, że Antoni K. działał od 1995 r. także w Pszczynie, Suszcu, Goczałkowicach, Kobiórze, Bestwinie i Czechowicach-Dziedzicach. Sprawa trafiła już do sądu. "Gazeta" dowiedziała się, że np. w Kobiórze pan Antoni dostawał przez kilka lat ok. 400 zł miesięcznie, a w mniejszych - po ok. 200 zł na miesiąc przez prawie sześć lat.
- Nadal odbieramy telefony od zapłakanych właścicieli psów, które złapał i nie oddał - opowiada Alojzy Cieszko, naczelnik wydziału rolnictwa Urzędu Miasta w Pszczynie. - Obdzwoniłem sąsiednie gminy, żeby je ostrzec przed hyclem. Podejrzewamy, że wypuszcza złapane psy w innych miejscach, niewykluczone, że na swoim osiedlu, bo właśnie tam mamy najwięcej bezpańskich psów.
Pszczyna ma własny punkt, gdzie strażnicy przywożą bezpańskie psy. Dopiero potem szuka im się miejsca w schroniskach. Tymczasem według Cieszki, Antoni K. wysłał do urzędu dwie faktury za złapanie, utylizację i eutanazję psa. Naczelnik zarzeka się, że nie zapłaci, bo nikt takich usług nie zlecał.
więcej w http://wyborcza.gazeta.pl/info/artykul.jsp?xx=845076&dzial=kak010100 class=dodaj>Gazecie
Antoni K. przez kilka lat łapał bezpańskie psy, choć według policji nie miał do tego odpowiednich kwalifikacji. - To bzdura. Tak kocham zwierzęta, że jeszcze dopłacałem do tego interesu - zapiera się oskarżony
Zaczęło się od gminy Wyry, z którą Antoni K. podpisał na trzy lata umowę na wywożenie bezpańskich psów. Wójt Feliks Szulc zapewnia, że nikt nie miał do niego zastrzeżeń. Dlatego zdziwił się, kiedy policja wezwała go na przesłuchanie. - Skąd mieliśmy wiedzieć, że nie ma odpowiednich uprawnień? - broni się. - Rozwiązaliśmy umowę i ogłosiliśmy nowy przetarg.
W trakcie śledztwa okazało się, że Antoni K. działał od 1995 r. także w Pszczynie, Suszcu, Goczałkowicach, Kobiórze, Bestwinie i Czechowicach-Dziedzicach. Sprawa trafiła już do sądu. "Gazeta" dowiedziała się, że np. w Kobiórze pan Antoni dostawał przez kilka lat ok. 400 zł miesięcznie, a w mniejszych - po ok. 200 zł na miesiąc przez prawie sześć lat.
- Nadal odbieramy telefony od zapłakanych właścicieli psów, które złapał i nie oddał - opowiada Alojzy Cieszko, naczelnik wydziału rolnictwa Urzędu Miasta w Pszczynie. - Obdzwoniłem sąsiednie gminy, żeby je ostrzec przed hyclem. Podejrzewamy, że wypuszcza złapane psy w innych miejscach, niewykluczone, że na swoim osiedlu, bo właśnie tam mamy najwięcej bezpańskich psów.
Pszczyna ma własny punkt, gdzie strażnicy przywożą bezpańskie psy. Dopiero potem szuka im się miejsca w schroniskach. Tymczasem według Cieszki, Antoni K. wysłał do urzędu dwie faktury za złapanie, utylizację i eutanazję psa. Naczelnik zarzeka się, że nie zapłaci, bo nikt takich usług nie zlecał.
więcej w http://wyborcza.gazeta.pl/info/artykul.jsp?xx=845076&dzial=kak010100 class=dodaj>Gazecie
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.