Wiadomości
- 14 lipca 2008
- wyświetleń: 3066
Stacja krwiodawstwa opuści szpital
Dyrekcja ZOZ wypowiedziała lokum pszczyńskiemu oddziałowi Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Praktycznie jest na walizkach. Dlaczego? Czy placówka tak związana z lecznictwem i ratowaniem zdrowia powinna zostać potraktowana jak zwykły lokator?
Oddział terenowy RCKiK w Pszczynie powstał 1 stycznia 1999 roku. Dwa miesiące wcześniej punkty krwiodawstwa, które funkcjonowały na terenie szpitali, zostały od nich decyzją wojewody oddzielone i stały się placówkami RCKiK. Od tego momentu, można powiedzieć, z domownika oddział stał się lokatorem szpitala. I jak każdy lokator płaci czynsz. Do marca ok. 1.800 złotych.
Kiedy zlikwidowano preparatykę i spadło zużycie wody oraz energii - 1300 zł. Za powierzchnię około 100 metrów kwadratowych, łącznie z korytarzem, który dzieli ze szpitalną serologią.
- Część pomieszczeń adaptowaliśmy we własnym zakresie. Tam, gdzie jest gabinet lekarski, była zmywalnia serologii. Jego wadą jest brak okna. To samo z pomieszczeniem rejestracji, gdzie mieści się również moje biurko - mówi Halina Gawrońska-Gepfert, kierownik stacji.
Pomieszczenia dla krwiodawców są bardziej komfortowe. Mają tu wygodną poczekalnię z fotelikami i telewizorem. Swój pokój socjalny ma personel, za nim jest pokój zabiegowy z całą aparaturą i magazynem sprzętu za kotarą. Od wiosny do jesieni personel stacji przynajmniej raz w miesiącu wyjeżdża na akcje plenerowe. Tu trzyma się cały niezbędny do tego sprzęt, a nawet zapas soków, czekolad, kawy, owoców w puszkach itp. czyli tego, co otrzymują po akcji krwiodawcy.
W ubiegłym roku wszystkie pomieszczenia malowano, w maju tego roku założono instalację do komputeryzacji. Zamówiono nowe meble na wymiar.
- Niemały to był koszt, ponieważ same biurka kosztowały 4 tysiące złotych, nie mówiąc o okablowaniu pomieszczeń - dodaje H. Gepfert, nie ukrywając rozżalenia decyzją ZOZ.
- W lutym-marcu dyrektor Borowiec zapewniał mnie, że decyzja o wypowiedzeniu jest odległa. Nie mówił prawdy. Nie zaoferowano nam też żadnych pomieszczeń zastępczych. 30 czerwca otrzymaliśmy wypowiedzenie, które skutkuje na koniec września.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.
Kiedy zlikwidowano preparatykę i spadło zużycie wody oraz energii - 1300 zł. Za powierzchnię około 100 metrów kwadratowych, łącznie z korytarzem, który dzieli ze szpitalną serologią.
- Część pomieszczeń adaptowaliśmy we własnym zakresie. Tam, gdzie jest gabinet lekarski, była zmywalnia serologii. Jego wadą jest brak okna. To samo z pomieszczeniem rejestracji, gdzie mieści się również moje biurko - mówi Halina Gawrońska-Gepfert, kierownik stacji.
Pomieszczenia dla krwiodawców są bardziej komfortowe. Mają tu wygodną poczekalnię z fotelikami i telewizorem. Swój pokój socjalny ma personel, za nim jest pokój zabiegowy z całą aparaturą i magazynem sprzętu za kotarą. Od wiosny do jesieni personel stacji przynajmniej raz w miesiącu wyjeżdża na akcje plenerowe. Tu trzyma się cały niezbędny do tego sprzęt, a nawet zapas soków, czekolad, kawy, owoców w puszkach itp. czyli tego, co otrzymują po akcji krwiodawcy.
W ubiegłym roku wszystkie pomieszczenia malowano, w maju tego roku założono instalację do komputeryzacji. Zamówiono nowe meble na wymiar.
- Niemały to był koszt, ponieważ same biurka kosztowały 4 tysiące złotych, nie mówiąc o okablowaniu pomieszczeń - dodaje H. Gepfert, nie ukrywając rozżalenia decyzją ZOZ.
- W lutym-marcu dyrektor Borowiec zapewniał mnie, że decyzja o wypowiedzeniu jest odległa. Nie mówił prawdy. Nie zaoferowano nam też żadnych pomieszczeń zastępczych. 30 czerwca otrzymaliśmy wypowiedzenie, które skutkuje na koniec września.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.