Sport
- 3 maja 2011
- wyświetleń: 2929
PALP: Znamy pucharową 16-stkę
Po miesiącu wiosennych zmagań poznaliśmy najlepszą szesnastkę w pucharowych rozgrywkach. W 1/8 Pucharu Ligi PALP zagra: jedenastu pierwszoligowców, czterech drugoligowców oraz jeden trzecioligowiec. Starty z pierwszych spotkań udało się odrobić tylko jednej drużynie, choć trzy kolejne były bardzo blisko celu. Jedną z największych niespodzianek jest z pewnością odpadnięcie już na tym etapie rozgrywek obrońców Pucharu Ligi.
Kilka niespodzianek w tym jedną dużego kalibru odnotowaliśmy w pierwszej pucharowej wiosennej rundzie rozgrywek.
Jesienią drużyny rywalizowały w grupach teraz już grają na zasadzie dwumeczu, gdzie przegrywający odpada. Po pierwszych meczach tylko jedna drużyna zdołała odrobić straty. Odpadli za to obrońcy mistrzowskiego tytułu. Zobaczmy jak do tego doszło.
Bardzo blisko odrobienia trzybramkowej straty była ekipa ZRB-Szybkie Banany. Po siedmiu minutach ekipa Cygana prowadziła już bowiem dwoma golami z DN Okna Rudołtowice. Nadzieję bananowej drużynie dały trafienia Kubicy oraz Złotka, który zza połowy z wolnego przelobował Hanczara. ZRB chyba jednak zbyt szybko chciało odrobić straty i zapomniało o obronie co wykorzystał w 11 minucie Niemiec strzelając gola z 8 metrów. Sytuacja uspokoiła się jednak tylko na kilka chwil, bowiem w 18 minucie ponownie Złotek dał dwubramkowe prowadzenie Bananom. Chwilę później znakomita szansę zmarnowali gracze Okien wykonując rzut wolny pośredni z dwóch metrów od linii bramkowej.
Po przerwie mecz był bardziej wyrównany. W 28 minucie Niemiec uderzył w okno zza pola karnego, ale wychwycił to Wilczak. Bramkarza ZRB-Szybkie Banany był jednak bezradny w 34 minucie o dwójkowej akcji Kobylanka - Górecki i sytuacja ekipy z Osiedla Piastów znowu była skomplikowana. Spotęgował ja jeszcze fakt, że chwile wcześniej za niesportowe zachowanie z czerwona kartka plac gry opuścił Koczet. Ambitna walka do końca ZRB przyniosła tylko kontaktowego gola w ostatnich sekundach meczu.
Już nie tak jednostronny jak przed dwoma tygodniami, ale także pod dyktando OKSu toczył się mecz ze Zrywem. Trzecioligowcy szczególnie w drugiej odsłonie zaprezentowali niezłą piłkę, ale wówczas było już po meczu. Zespół z Poligonu rozpoczął spokojnie mając cztery gole zapasu po pierwszym meczu. Nieforsująca tempa udało się w 9 minucie zdobyć prowadzenie. Zryw ograniczał się głównie do strzałów z dalszej odległości, ale w bramce dobrze spisywał się Piasarek. OKSowi dopisywało także szczęście, kiedy w 20 minucie słupek trafił Sienkiewicz. Po przerwie stało się jasne, że tego dwumeczu OKS nie przegra. 120 sekund wystarczyło aby objąć w rewanżu trzybramkową przewagę. Ostatnie 10 minut to wymiana ciosów z obu stron. W 29 wreszcie bramkarza rywali pokonał Zryw, a na listę strzelców wpisał się Ludwinia. Zespół Piasarka wyraźnie się rozluźnił i wówczas ekipa z ulicy Zdrojowej pokazała, że gole zdobywać jednak potrafi. Ostatecznie mecz zakończył się dwubramkowa wygrana OKSu, który pewnie awansował do kolejnej rundy.
Bardzo bliski odrobienia strat był zespół Poligonersów. W pierwszym meczu ekipa z Osiedla Powstańców Śląskich poległa z drugoligowym KECHem różnicą aż czterech goli w rewanżu role się odwróciły. Poligonersi od początku byli zdeterminowani i ostro ruszyli do odrabiania strat. Już w drugiej minucie świetnym uderzeniem popisał się Zemlak, który z dystansu nie dał szans Danelowi. Chwilę później w poprzeczkę z wolnego trafił Gumiński, c miało być ostrzeżeniem dla temu z Poligonu. W 11 minucie napastnik KECHu już się jednak nie pomylił i mimo asysty czterech obrońców trafił do siatki. Rywale jednak nie zrażeni tym faktem wciąż atakowali. W 12 minucie ładną dwójkową akcje w polu karnym rozegrał Zemlak z Przybyłą i było 2:1. Po kwadransie gry team pod wodzą Janego miał już odrobioną połowę strat kiedy po raz drugi nie do obrony huknął Zemlak. Po zmianie stron z minuty na minutę rosła przewaga Poligonersów i w 26 minucie po trafieniu Matyasika był już kontakt. KECH ograniczał się głównie do gry defensywnej i rozbijaniu ataków rywal i... niewiele gdyby nie znakomicie dysponowany tego dnia Zemlak pewno zaliczkę udało by się dowieźć do końca. Młody napastnik Poligonersów w 36 minucie po raz kolejny przymierzył jednak z 20 metrów i po raz trzeci Danel wyciągał piłkę z siatki. O wszystkim musiały zdecydować zatem rzuty karne. I choć pierwszego karnego nie strzelił kapitan KECHu to z awansu cieszyli się drugoligowcy. W serii "jedenastek" zawiedli bowiem bohaterzy z meczu. Zemlak posłał piłkę wysoko nad bramkę, zaś uderzenie Przybyły wybronił Danel.
Tak jak można było przypuszczać pięciu bramek straty nie zdołała odrobić ekipa Mieszka. Starcie z Enigmą pszczyńska ekipa rozpoczęła jednak bardzo ambitnie i już w drugiej minucie w pole karne wpadł Maszudziński, nie dając szans Zimnemu. Enigma starała się zagrozić bramce książęcych strzałami z dystansu ale zawodziła celność. Jeszcze przed przerwą swoją szansę miał Jarząbek, ale nie trafił do pustej bramki po dograniu Pasternaka. Po przerwie zaś przełamali się rywale z Czechowic, którzy już w pierwszej swojej akcji wyrównali. Gol ten najwyraźniej ich uspokoił, bowiem kolejne dwie bramkowe akcje były dziełem książęcych. Na dalsze rozpalenie nadziei nie pozwolili jednak rywale. W 27 minucie dobrze rozegrany rzut wolny dał gola kontaktowego. Szóstka Mieszka jeszcze nie rezygnowała i po chwili z wolnego w słupek trafił Jarząbek. Czas uciekał i ekipa z Pszczyny musiała ryzykować coraz bardziej co też szybko wykorzystali rywale. Dwie kontry z 33 i 37 minuty meczu ostatecznie przesądziły losy awansu.
Sporo emocji było w spotkaniu obrońców pucharu z Termexem. Drugoligowcy po pierwszym meczu mieli jedną bramkę przewagi i wydawało się, że Japi-Bud zdoła odrobić straty. W pierwszej odsłonie to jednak Termex starał się nadawać ton boiskowym wydarzeniom. W 8 minucie Piasrek trafił w poprzeczkę, a w 15 Stencel ratował swój zespół przed utrata gola wybijając piłkę z linii bramkowej. Japi-Bud grał zbyt nerwowo i niedokładnie toteż najwięcej zagrożenia było w strzałach z dystansu ale te wyłapywał Świerkot. W drugiej odsłonie gola zdobył Termex, ale wcześniej faulowany był Krzekotowski i sędzia gola nie uznał. Wreszcie w 26 minucie przebudzili się budowlańcy. Nienaciskany przez nikogo Wiera spokojnie przymierzył zza pola karnego i w dwumeczu mieliśmy remis. Po chwili z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Zdunek. Emocje rosły co raz bardziej, a w 30 minucie Termex musiał grać w piątkę po tym jak druga żółtą i w konsekwencji czerwoną kartę ujrzał Kubica. O dziwo w mniej licznym składzie zadziwiająco dobrze radził sobie team z Osiedla Piastów. W 32 minucie ładnie uderzał Szmuk ale nad poprzeczką, w 34 w sytuacji sam na sam znalazł się Pojda i Japi-Bud od utraty gola uratował słupek. Trzy minuty później Nokel był już jednak bardziej precyzyjny i z pojedynku oko w oko z Krzekotwskim wyszedł zwycięsko. Radość Termexu nie trwała jednak długo. Chwilę później idealną centrą popisał się Dziadek a wszystko uderzeniem głową sfinalizował Zdunek. O awansie musiały po raz drugi tego dnia zdecydować rzuty karne.
Z pięciu strzałów Japi-Budu dwa wylądowały w bramce (Zdunek przeniósł piłkę ponad bramką, maj trafił w słupek, zaś decydujące uderzenie Malcharka wybronił Świerkot). Rywale trafili zaś trzykrotnie (jedynie strzał Stokłosy powędrował nad poprzeczką, a Pojdy znalazł się w rękach bramkarza). Tak czy inaczej po końcowym gwizdu awans mogli świętować drugoligowcy.
Nie po pisała się z kolei ekipa Warriorsów, która na mecz z Undergrasosexoholicami przybyła tylko w dwuosobowym składzie. Rywale wygrali zatem walkowerem, a że pierwszy mecz także wysoko wygrali mogli się cieszyć z pewnego awansu do czołowej szesnastki.
Trzy bramki zapasu miała ekipa Gunnersów i tę zaliczkę obroniła. K.W.CH. podszedł jednak ambitnie do zadania i w pierwszej odsłonie wyszedł na prowadzenie. Już w czwartej minucie Rabinek wpisał się na listę strzelców. Gol ten wyraźnie wyhamował ekipę Biegiera, która przez kolejnych kilka minut bardziej pilnowała wyniku. Bardziej odważne ataki artylerzyści zaczęli przeprowadzać dopiero w końcówce pierwszej odsłony. Otwarta gra przyniosła jednak efekty dopiero po przerwie, kiedy to po indywidualnej akcji Hołysa wyrównał Paliczka. Po chwili strzelec gola zamienił się w asystenta, kiedy to z lewej strony obsłużył Kordonia. K.W.CH. najwyraźniej stracił zapał do walki bowiem coraz częściej pod polem karnym Rabinka było gorąco. Pomylił się najpierw Żymańczyk - z bliska prosto w bramkarza, oraz Kordoń - trafił w poprzeczkę. W 31 minucie świetne podanie Dopieralskiego wykorzystał jednak Paliczka i było już 3:1. O honorowe pożeganie z pucharowymi grami postanowili powalczyć jednak gracze z Piasku i po golu z dystansu Kacewicza i solowej akcji Wardziaka w 38 minucie było po trzy. Ostatecznie jednak po raz drugi wygrał zespół Gunnersów, który dzięki bramce Krzystolika z najbliższej odległości strzelonej piętką wygrali 4:3.
W czwartek 21 kwietnia po raz pierwszy wiosną meczu nie przegrała ekipa Kilersów. W starciu z Constructorem zespół zaprezentował całkiem dobrą piłkę. Wszystko dzięki korzystnemu rozpoczęciu. W 8 minucie zza pola karnego precyzyjnie przymierzył Kubica i Łącki skapitulował. Tyska ekipa miała jednak aż sześć goli przewagi w pierwszym meczu toteż mogła grać spokojnie. W kolejnych minutach formą błysnął jednak bramkarz Kordiaczyński, który wyrobił z bliskiej odległości kolejno uderzenie Wojtka Hyrnika a chwile później Mateusza. Jak się jednak okazało dla tego drugiego była to próba generalna przed minutą 19 kiedy to na lewej stronie minął obrońcę i posłał piłkę do siatki.
Po zmianie stron mecz był dość spokojny. Po raz kolejny aktywni byli tyszanie, ale gole zdobyć już nie zdołali. W końcówce meczu o zwycięstwo postanowiła powalczyć jeszcze ekipa Kilersów, ale najpierw w sytuacji sam na sam z Kościelnym górą bramkarz ConstructoRa, a chwile później uderzenie z dystansu Olszynki przeleciało nad poprzeczką. Ostatecznie więc padł remis, ale awans uzyskała ekipa z Tychów.
Komplet wyników rewanżowych spotkań 1/16 Pucharu Ligi PALP:
21 kwietnia 2011 - boisko Piast - mecze rewanżowe
>>> szczegóły pucharowych gier
ZRB Szybkie Banany - DN Okna Rudołtowice 4:2 (3:1)
OKS Poligon Pszczyna - Zryw Pszczyna 5:3 (1:0)
Poligoners Pszczyna - KECH Pszczyna k.0:2 5:1 (3:1)
Mieszko Pszczyna - Enigma Czechowice 3:4 (1:0)
Japi-Bud Piasek - Termex Pszczyna k.2:3 2:1 (0:0)
Undergrasosexoholics - Warriors Pszczyna 5:0 w.o.
Gunners Biegier - K.W.CH. Piasek 4:3 (0:1)
Constructor Tychy - Kilers Pszczyna 1:1 (1:1)
Niespodzianki nie było też w rywalizacji Trójcy z Brygadą Kryzys. Choć po pierwszym remisowym meczu drugoligowcy liczyli z pewnością, że uda im się coś ugrać także i w rewanżu, to jednak Trójca już nie zagrała tak nonszalancko jak dwa tygodnie wcześniej. Od pierwszych minut na boisku rządził zespół pod dowództwem Folka. Już w 6 minucie z wolnego po długim rogu przymierzył Lechowicz i piłka wpadła do siatki. Po kwadransie gry było już 3:0 i tylko najwięksi optymiści mogli jeszcze się łudzi. Brygada starała się walczyć - m.in. szansa Indeki po niepewnym wybiciu defensorów, czy świetna szansa z 18 minuty kiedy to Chamielec nie trafił w piłkę niemal na pusta bramkę. Były to jednak incydentalne sytuacje. Po przerwie Trójca ostatecznie dopełniła formalności. Hattricka skompletował Bocheński, a po jedynym trafieniu dorzucili Daniec i Salamon. Tym samym pierwszoligowcy rozbili Brygadę aż 7:0.
Bez walki w rewanżu poddali się piłkarze z Czechowic. Zielarze niestety nie zebrali meczowej piątki i na mecz z Sew-Metem nie przyjechali. Szanse na odrobienie siedmiobramkowej straty z pierwszego meczu i tak były tylko hipotetyczne.
Udanie z Pucharem Ligi pożegnała się drużyna Orłów Mirosława K. Lider drugiej ligi ograł lidera pierwszej ligi, ale do awansu nieco zabrakło. Profi jednak nie chciało ryzykować i od pierwszych minut przystąpiło do szturmu bramki Pękały. Na efekty takiego obrotu meczu nie trzeba było długo czekać. Już w czwartej minucie było 2:0. Najpierw na raty gola zdobył Jarząbek, a chwilę później indywidualną akcją popisał się Poczkajski. Orły szukały swoich szans w strzałach z dystansu, ale Kiecok radził sobie z tymi uderzeniami. Twierdza Profi padła dopiero w 18 minucie kiedy to brak porozumienia na linii Kiecok - Kabała skończyło się samobójczym trafieniem.
Po zmianie stron M-tecowcy za sprawą Poczkajskiego znowu odskoczyli na dwa gole i miało być po meczu. Orły pokazały jednak charakter. W przeciągu ośmiu minut ze stanu 3:1 udało się doprowadzić do 3:5 i już tylko jednego trafienia brakowało do odrobienia strat. W międzyczasie rzutu karnego nie wykorzystał Jarząbek, którego uderzenie wychwycił Pękała. Happy Endem dla drugoligowca mecz się jednak nie skończył. W 37 minucie Poczkajski wyłożył piłkę na linię pola karnego do Jarząbka a ten uderzeniem pod poprzeczkę odebrał nadzieję Orłom.
W trudnej sytuacji przed rewanżem była ekipa Ełki Team. Pierwszy mecz ekipa Relaksu rozegrała niemal perfekcyjnie i gdyby tylko dwa tygodnie wcześniej miała lepszą skuteczność czwartkowy rewanż byłby tylko formalnością. Mimo to dwie bramki różnicy dawały nadzieję drugoligowcom. Początkowo Ełka stara się dyktować warunki gry, lecz nieoczekiwanie to rywale zdobywają pierwszą bramkę. Kędzior zagrał długa piłkę do Kurciusza, ten dobrze przyjął i nie dał szans Lewandowskiemu. Ełce z kolan pomógł powstać Wala, który po indywidualnej akcji doprowadził do wyrównania. Team ruszył ochoczo do odrabiania strat. Już w kolejnej akcji Osemlak trafił w słupek. Chwilę później minimalnie pomylił się Wala. Ale tuż przed przerwą kontaktową bramkę z ostrego kona zdobył Krawczyk. Relaks grał słabo. W ofensywie prawie nic się nie działo, zaś w defensywie z każdą chwilą było gorzej. Osiem minut przed końcem po dobrze rozegranym rzucie wolnym w dwumeczu był już remis. Ełka nie zwalniała jednak tempa i.. w 34 minucie prowadzenie dał Wala, a kilkadziesiąt sekund później uderzona przez Majewskiego piłka wylądowała w oknie twierdzy Staronia. Ekipę Katona stać było jeszcze jedynie na kosmetyczną zmianę wyniku w ostatnich sekundach gry w zamieszeniu pod bramką Lewandowskiego trafił do siatki Witczak.
Drużyna Fryzjera po gładkiej porażce w pierwszym meczu z Żubrami (przypomnijmy, że było 0:5) teoretycznie nie miała wielkich szans na odrobienie strat. Ekipa Żubrów najwyraźniej też tak myślała i o mały włos nie doszłoby do sensacji. Początek zdecydowanie należał do ekipy Mariusza Pali. Sam kapitan fryzjerów tchnął ducha wiary, że jeszcze wszystko możliwe i po dwóch próbach z dystansu strzelił dwa gole. Po kwadransie gry Ulidowicz wyłożył piłkę Woronie i było już 3:0! To najwyraźniej zachęciło Drużynę Fryzjera do jeszcze bardziej otwartej gry i... tuz przed przerwą wreszcie trafili gracze Żubrów. Po zmianie stron na boisku panowała już jednak tylko jedna drużyna. Team Ochmana wyraźnie wziął się do roboty i podobnie jak w pierwszym meczy w drugich dwudziestu minutach nie pozwolił na zbyt wiele rywalom. Co więcej strzelając kolejne bramki skutecznie zniechęcił ekipę Fryzjerów do podjęcia walki. W przeciągu pięciu minut klasycznego hat-tricka ustrzelił Wiera, a po jednym golu dołożył jeszcze Janosz i Władarz i Żubry wygrały pewnie 6:3.
Wyrównany mecz stoczyli piłkarze POSiRu i Veina. Dwubramkowa zaliczka z pierwszego meczu sprawiła jednak, że to zespół ze sportowego ośrodka mógł spokojniej podejść do rewanżu. Dodatkowo już w czwartej minucie Bałuch strzelił na 1:0 i wydawało się, że POSiR spokojnie już będzie prowadził tę rozgrywkę. Jednak Vein przeprowadził szybką kontrę i bramka wyraźnie dodała mu wiary. Kilka chwil później w słupek trafił Patryk Szczypior. W 16 minucie było już jednak 1:2 dla Veina. Z prawej strony boiska uderzył Wieczorek a do odbitej piłki dopadł Nycz i zdobył tym samym bramkę kontaktową. POSiR nie czekał jednak na to co zrobią rywale i w ostatnich minutach pierwszej odsłony zadał trzy szybkie ciosy. Kolejno : Bałuch, Furtok i Szczypior strzałami z dystansu wyprowadzili swoją ekipą na dwubramkowe prowadzenie. Po przerwie strzelali tylko kapitanowie. Vein starał się jeszcze walczyć i w 26 minucie sytuacji sam na sam nie zmarnował Przystał. Kapitan z Jankowic nie pomylił się także dziesięć minut później kiedy to w uliczkę zagrał mu Wieczorek. Szczęśliwie dla POSiRu dobrze dysponowany tego dnia był jednak Bałuch, który dwukrotnie z rzutów wolnych podtrzymywał dwubramkowe prowadzenie. Po niezłym meczu POSiR lepszy od Veina.
Po klęsce przed dwoma tygodniami szans na awans nie miała już ekipa Wrony mimo to ambitnie podeszła do rewanżowego spotkania z Jakubem. Prowadzenie co prawda w 10 minucie objęli pierwszoligowcy, ale Wrona szybko odpowiedziała trafieniem Rosnera. Zespół z Osiedla Daszyńskiego na forsował tempa więc rywale mogli pokazać nieco więcej swoich umiejętności. Do przerwy utrzymywał się jednak rezultat remisowy. Po przerwie bliski szczęścia był Król ale trafił w słupek. Strzelać zaczęli zaś piłkarze ATSu. W 25 minucie z bliskiej odległości pod poprzeczkę uderzył Górny. Chwilę później trzy szybkie podania w polu karnym wymienił Jarczok z Górnym i było 3:1. Szczęścia zabrakło w 30 minucie Drzyzdze, który trafił w poprzeczkę. Po stronie Wrony najgroźniejszy był Rosner. Najpierw jednak zmarnował sytuację sam na sam, a w 32 minucie próbował lobować Kościelnego z własnej połowy lecz zaskoczony bramkarz Jakuba zdołał sparować piłkę na róg. Ostatnie dwa ciosy były jednak ponownie dziełem teamu z Osiedla Daszyńskiego.
28 kwietnia 2011 - boisko Piast - mecze rewanżowe
>>> szczegóły pucharowych gier
Trójca Pszczyna - Brygada Kryzys 7:0 (3:0)
Sew-Met Piasek - Zielarze Czechowice 5:0 w.o.
FC Profi M-Tec - Orły Mirosława K. 4:5 (2:1)
Elka Team - Relaks Katon Pub 5:2 (2:1)
Żubry Pszczyna - Drużyna Fryzjera 6:3 (1:3)
POSiR Pszczyna - Vein Jankowice 6:4 (4:2)
ATS Jakub Pszczyna - Wrona Produkcja 5:1 (1:1)
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
POSiR
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "POSiR" podaj