Sport

  • 15 września 2008
  • wyświetleń: 5210

PALF: Wpadki faworytów?

Nie tak miała wyglądać niedziela na ligowym asfalcie. Przynajmniej w teorii trzecia seria gier w Pszczyńskiej Amatorskiej Lidze Futsalu przyniosła zaskakujące rozstrzygnięcia, a typerzy mogą teraz liczyć jedynie straty.
Na tym jednak polega piękno futbolu – na nieprzewidywalności, co zostało tym razem znakomicie udowodnione.

PALF: Wpadki faworytów?
Relaks zatrzymał zwycięski marsz Ełki



Prawo derbów
III kolejkę na asfaltowych boiskach otworzył derbowy pojedynek Relaksu z Ełką. I zgodnie z zapowiedziami byliśmy świadkami wyjątkowo emocjonującej potyczki. Od pierwszych minut drużyna Katona zagrała niesłychanie ambitnie. Wszystko zaczęło się niejako zgodnie z planem od gola dla Ełki. Dwie minuty później gracze Teamu przekonali się jednak, że to nie będzie spacerek.
Po kwadransie to jednak Ełka była ponownie na prowadzeniu i wyglądało na to, że panuje nad boiskowymi wydarzeniami. Korzystnego wyniku do przerwy utrzymać się nie dało. Dobra szybka zespołowa akcja Relaksu i tuż przed końcem pierwszych dwudziestu minut ponownie remis.
W drugiej odsłonie lider dążył do rozstrzygnięcia spotkania na swoja korzyść. Relaks wysoko jednak zawiesił poprzeczkę, grał dobrze, momentami szczęśliwie i wyjątkowo walecznie. Jednak kiedy po półgodzinie gry Ełka po raz trzeci wyszła na prowadzenie, wydawało się, że w bólach, ale uda się dowieźć korzystny wynik do końca.
I tym razem jednak Katon miał sporo szczęścia. W 34 minucie Szweda dosłownie przedarł się z piłką przez zasieki obronne Ełki i nie dał szans Kempie. Na tym jednak nie koniec... niespełna 100 sekund przed ostatnim gwizdkiem niemożliwe stało się faktem. Relaks zdobył czwartą bramkę i po raz pierwszy w tym sezonie zszedł z boiska w glorii zwycięstwa.
Nie było by to aż tak wielką sensacją, gdyby nie fakt, że w pokonanym polu pozostałe Ełka, czyli obrońcy mistrzowskiego tytułu i lider rozgrywek po dwóch kolejkach.

Relaks Katon Pub – Ełka Team 4:3 (2:2)
Bramki: 0:1 Majewski Maciej (5’), 1:1 Kędzior Mateusz (7’), 1:2 Wala Tomasz (14’), 2:2 Kędzior Aleksander (20’), 2:3 Majewski Maciej (31’), 3:3 Szweda Krzysztof (34’), 4:3 Kędzior Aleksander (39’)
Sędzia: Stoń Marcin (Żory)



Mecz na przełamanie?
Sew-Met czyli wicemistrzowie z ubiegłego sezonu po dwóch seriach spotkań bez punktu! Niemożliwe? A jednak. Start w nowy sezon ekipa z Piasku miała fatalny. Nic zatem dziwnego, że Sew-Metowi punkty były potrzebne jak tlen. W niedziele okazja była znakomita, gdyż naprzeciwko stawała ekipa Zielarzy, która niespodziewanie także nie błyszczy jesienią. Dodatkowo przed tygodnie czechowiczanie stracili swojego wodza (skręcone kolano) co jeszcze bardziej komplikuje ich sytuację.
Nic wiec dziwnego, że od pierwszych minut to Sew-Met przejął inicjatywę gry. Ciężko jednak powiedzieć, aby styl gry ekipy pod wodzą Spiki był lepszy. Tyle tylko, że Zielarze pozwalali rywalom na wiele, momentami na zbyt wiele, a sami robili zbyt mało, aby mogli pokusić się o zdobycz bramkową nie mówiąc już o punktowej.
W grze Zielarzy, widoczny był przede wszystkim brak zadziorności i ofiarności, czyli tego, co charakteryzowało ten zespół jeszcze wiosną.
Sew-Met po kwadransie gry prowadził dwoma golami i później spokojnie (albo i nie...) kontrolował mecz. Ostateczne rozstrzygnięcie padło w końcowych pięciu minutach, kiedy to wicemistrzowie dobili rywali i... zepchnęli ich na dno ligowej tabeli.

Sew-Met – Zielarze Czechowice 5:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Kurcius Dariusz (8’), 2:0 Ryguła Tadeusz (15’), 3:0 Iskrzycki Sebastian (35’), 4:0 Michalski Łukasz (36’ – sam.), 5:0 Kurcius Dariusz (40’)
Sędzia: Stoń Marcin (Żory)



Czarny koń?
Takiego otwarcia sezonu po piłkarzach Prodrexu mało, kto się spodziewał. Późno zgłoszona do ligowego startu i na szybko konstruowana drużyna na razie zaskakuje. Trzy mecze i trzy wygrane. W minioną niedzielę Poland odprawił z bagażem trzech goli kolejnego rywala. Kilersi zagrali tym razem bez „młodych gniewnych” i z pewnością miało to duży wpływ na postawę drużyny na boisku.
Mecz dla Prodrexu rozpoczął się jednak fantastycznie już w trzeciej minucie na prowadzenie wyprowadził ich... Lubański. Kolejne minuty także z przewagą graczy w białych koszulkach ale tak dobrze już nie było. Kilersi walczyli i mieli swoje okazje, ale... nie mieli w swoich szeregach zawodnika, który potrafiłby wskazać futbolówce drogę do siatki rywala.
Prodrex często gościł w polu karnym Zabójców, ale kolejny gol padł dopiero sześć minut przed końcem spotkania. Trafienie Rozmusa odebrało chęci do gry Kilersów. Nie dziwić może, zatem fakt, że jeszcze przed końcem spotkania Poland podreperował swój dorobek bramkowy. Tak, więc, trzy gole, trzy punkty i... pozycja lidera dla Prodrexu Poland! A Kilersi... wciąż bez wygranej.

Prodrex Poland – Kilers 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Lubański Karol (3’), 2:0 Rozmus Grzegorz (34’), 3:0 Rozmus Grzegorz (39’)
Sędzia: Stoń Marcin (Żory)



Niepokonani
Całkiem ciekawie zapowiadała się potyczka beniaminka z Trójcą. Obie ekipy miały po dwóch kolejkach cztery punkty i nie zaznały smaku porażki. Z tą tylko różnicą, że Undergrasosexohoicy wygrali pierwszy mecz, drugi zremisowali, Trójca zaś w pierwszym zdobyła punkt a w drugim trzy. Tak, więc szansa na pierwszą w tym sezonie porażkę jednych lub drugich była, ale... ale po kolei ;-)
Początek spotkania dość wyrównany. Nieoczekiwanie w pierwszej piątce beniaminka zabrakło trzech najbardziej ogranych w pszczyńskich amatorskich ligach zawodników. Co innego rywale, którzy wyszli w najsilniejszym swoim składzie. Taka taktyka okazała się jednak skuteczną baronią Undergrasosexoholików, którzy wyszli na prowadzenie tuż po dokonaniu pierwszych zmian w obu zespołach. Po kwadransie gry był jednak remis, kiedy z rzutu wolnego Gandyka zaskoczył Baca. I to by było na, tyle (jeśli chodzi o bramki) w tym meczu. W drugiej odsłonie walka trwała na dobre, choć tempo meczu nieco siadło i bramkarze nie musieli już sięgać do siatki. Ostatecznie jednak podział punktów nie skrzywdził żadnej drużyny, które po trzech seriach gier utrzymały miano niepokonanych.

Undergrasosexoholics – Trójca 1:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Jarząbek Mateusz (8’), 1:1 Baca Paweł (14’)
Żółte kartki: Jarząbek Mateusz (32’ - Undergrasosexoholics)
Sędzia: Stoń Marcin (Żory)



Bananowa czkawka
Pojedynki Żubrów z Bananami miały różne przebiegi. Od 6:0 w debiutanckim sezonie Sz.B. do 0:4 dwa lata później. Na 10 razy sześciokrotnie lepszy był zespół Żubrów, z drugiej jednak strony ostatnia potyczka tych drużyn zakończyła się wygraną ekipy z Osiedla Piastów. Dlatego wszystko, w tym meczu mogło się zdarzyć. Otwarcie zdecydowanie dla Szybkich, którzy już po pięciu minutach prowadzili dwoma golami, a szczególnie drugie trafienie mogło się odbić na psychice bramkarza Żubrów, którzy przepuścił piłkę do siatki uderzona praktycznie z zerowego konta, w tylko sobie wiadomy sposób. Team Janosza (tym razem nie grał z powodu kontuzji) momentami był zagubiony jak dziecko we mgle. Banany jednak nie rozgrywały wcale wielkiego meczu, choć na tle rywali na pewno wyglądali korzystnie.
Tuż po przerwie Sz.B. wciąż w natarciu a gola na 3:0 zdobył po zespołowej akcji Koczet.
Nie minęło jednak 60 sekund a nadzieję Żubrom dał (jak się wkrótce okazało tylko na moment) Cieśla, który pokonał Koltera strzałem z rzutu wolnego z dziewięciu metrów. Cztery minuty później nawet ta iskra nadziei zgasła, po kolejnym golu Miki. Festiwal strzelecki bananowej piątki zakończył Koczet.
Po raz pierwszy w historii Żubry dały zaskoczyć się rywalom z Osiedla Piastów aż pięć razy w ciągu czterdziestu minut i zanotowały nadspodziewanie wysoką porażkę.

Żubry – Szybkie Banany 1:5 (0:2)
Bramki: 0:1 Dzida Damian (3’), 0:2 Mika Łukasz (5’), 0:3 Koczet Szymon (23’), 1:3 Cieśla Błażej (24’), 1:4 Mika Łukasz (28’), 1:5 Koczet Szymon (36’)
Sędzia: Maławy Mariusz (Czechowice-Dziedzice)



Bez Furtoków ani rusz...
Po trzech kolejkach ciężko sobie wyobrazić drużynę Tartakusów bez braci Furtoków. We wszystkich dotychczasowych meczach na listę strzelców wpisywali się obaj, Grzegorz siedmiokrotnie, Paweł trzykrotnie.
W niedzielne popołudnie na boisku Zespołu Szkół byliśmy świadkami elektryzującego widowiska. OKS, który z meczu na mecz zadziwia wszystkich swą grą był faworytem spotkania z Tartakusami co już w siódmej minucie potwierdził golem Wiktorczyk. I pewnie było by łatwo i gładko, gdyby w szeregach beniaminka nie było Furtoków. Grzegorz zaskoczył Pisarka już niespełna 60 sekund po bramce, OKSu, czym wywołał ogromną radość wśród licznej grupy kibiców beniaminka. Tuż po przerwie radość w szeregach Tartakusów była jeszcze większa, gdyż ponownie Furtok nie dał szans bramkarzowi OKSu. Drużyna z Poligonu nie potrafiła narzucić tym razem swojego stylu gry. Grała szybko, ale nieskutecznie i z trudem dochodziła do podbramkowych sytuacji. Losy meczu rozstrzygnęły się po pół godzinie gry. Tym razem znakomicie z 15 metrów uderzył Paweł Furtok. Młodzi gracze z Poligonu ambitnie walczyli do końca, ale tej niedzieli nie byli w stanie ugrać nic więcej. Tartakusy fizycznie przewyższali rywali i do końca spotkania nie dali rozwinąć skrzydeł ekipie Merkurego. Pierwsze trzy punkty beniaminka wywalczone w starciu z rozpędzoną ekipą Pisarka są z pewnością mała niespodzianką.

OKS Merkury II Poligon – Tartakusy 1:3 (1:1)
Bramki: 1:0 Wiktorczyk Miłosz (7’), 1:1 Furtok Grzegorz (7’), 1:2 Furtok Grzegorz (22’), 1:3 Furtok Paweł (30’)
Żółta kartka: Hoinkis Dawid (38’ – OKS Merkury II Poligon)
Sędzia: Maławy Mariusz (Czechowice-Dziedzice)



Bramkarz bohaterem
Hitowo zapowiadała się potyczka trzeciej z czwartą drużyną poprzedniego sezonu. Mieszko po dwóch spotkaniach miał komplet punktów. Poligonersi z jedną wygraną po ubiegłotygodniowej derbowej porażce. Początek spotkania jednak niezbyt imponujący. Bramkarz Poligonersów Rzepecki praktycznie przed pierwsze dwadzieścia minut był bezrobotny. Jego vis a vis Szczęśniak pracy także nie miał za wiele. Generalnie akcje obu zespołów były bardzo szarpane i sporo było niedokładności. Jednym słowem mecz rozczarowywał.
Wszystko zmieniło się dopiero w drugiej odsłonie. Zespół z Osiedla Piastów ruszył do przodu i przez dłuższy czas nie schodził praktycznie z połowy rywala. Zaporą nie do przejścia dla „książęcych” okazał się jednak Rzepecki, który bronił jak w transie. Gol jednak w końcu padł tyle tylko, że zdobył go team Poligonersów. Z przejętą na własnej połowie piłką na bramkę ruszył Osiński i strzałem w prawy długi róg zaskoczył bramkarza rywali i otworzył worek z bramkami. Twierdza Poligonersów także w końcu padła. W 32 minucie tuż przed polem karnym faulowany był Słabaszewski i sam poszkodowany po dobrym rozegraniu rzutu wolnego wyrównał stan rywalizacji. W następnych minutach wciąż więcej z gry miała ekipa Mieszka i mimo, że defensywa Poligonersów była dziurawa, świetnie „łatał” wszystko Rzepecki.
Poligonersi od czasu do czasu dawali odetchnąć swojemu bohaterowi i właśnie jedna z takich akcji 120 sekund przed końcem meczu zaowocowała bramką, a gola na wagę zwycięstwa z rzutu wolnego zdobył Jany.

Mieszko – Poligoners 1:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Osiński Miłosz (28’), 1:1 Słabaszewski Marek (32’), 1:2 Jany Jacek (38’)
Żółta kartka: Gabrysz Marek (32’ – Poligoners)
Sędzia: Maławy Mariusz (Czechowice-Dziedzice)



Ale to już było...
Przed tygodniem Termex w ostatnich sekundach meczu dał sobie wydrzeć punkt, tym razem scenariusz się powtórzył. W potyczce z Jakubem to gracze z Osiedla Piastów mieli przewagę i dyktowali warunki gry, ale tylko przez 30 minut. Po kwadransie połączone siły Jakuba i Podstarzyńca przegrywały dwoma golami i nie zanosiło się na zmianę obrazu gry, tym bardziej, że w bramce nieźle spisywał się Kolon. W 16 minucie jednak nawet on nie mógł zatrzymać Paliczki, który dobijał piłkę z pięciu metrów. Gol ten w żaden sposób nie zmienił jednak sytuacji na boisku, bowiem wciąż więcej z gry miał, Termex, który tuż przed zmianą stron odskoczył ponownie na dwa gole.
Druga odsłona nie zapowiadała jeszcze trzęsienia ziemi. W 26 minucie kapitan Jakuba pozwolił uchwycić jednak kontakt z rywalem i od tego momentu mecz zaczynał się coraz bardziej wyrównywać. W 30 minucie za zagranie Świerkota ręką w polu karnym sędzia podyktował „jedenastkę”. A karę na gola zamienił Paliczka. Termex nie grał już z takim polotem i pewnością jak w pierwszych dwudziestu minutach, a wynik był wciąż sprawą otwartą. W 37 minucie team z Osiedla Daszyńskiego „rozklepał” defensywę błętkito-pomarańczowych i Rafał Drzyzga nie miał problemów z ulokowaniem piłki w pustej bramce.
To zupełnie zabiło ducha walki w graczach Termexu, którzy do końca spotkania nie potrafili już nic zrobić. Dzięki drugiej z rzędu wygranej Jakub wskoczył na ligowe podium.

Jakub/Podstarzyniec – Termex 4:3 (1:3)
Bramki: 0:1 Wojtala Wojciech (6’), 0:2 Jóźwiak Jarosław (13’), 1:2 Paliczka Kamil (16’), 1:3 Wojtala Wojciech (20’), 2:3 Drzyzga Grzegorz (26’), 3:3 Paliczka Kamil (31’- k.), 4:3 Drzyzga Rafał (37’)
Żółta kartka: Świerkot Michał (30’ – Termex)
Sędzia: Maławy Mariusz (Czechowice-Dziedzice)



Najlepszym snajperem po trzech kolejkach jest gracz beniaminka – Grzegorz Furtok, który zdobył dotychczas 7 goli. O dwa trafiania gorszy jest Tomasz Wala z Ełki.

PALF: Wpadki faworytów? · fot. Andzejek



Andzejek

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.