Sport
- 19 maja 2008
- wyświetleń: 3829
PALF: Pewniaki...
Bez niespodzianek obyło się podczas rozeganej w niedzilę XXIV kolejki Pszczyńskiej Amatorskiej Ligi Futsalu. Faworyzowane drużyny w większych lub mniejszych bólach ale wygrywaly swoje potyczki. Mimo to emocji z pewnością nie brakowało.
Frekwencja zawodników meczu otwierającego XXIV serie gier zaskoczyła chyba nawet samych piłkarzy. Oto, bowiem po raz pierwszy od dłuższego czasu zawodników Cadi-Caru było więcej niż rywali! Mecz ten pokazał także że dla drużyny z Czechowic w pszczyńskiej lidze są jeszcze drużyny, z którymi można powalczyć, ale też takie, które są póki, co po za jego zasięgiem. Marzenia o korzystnym wyniku w meczu z Cadi-Carem skończyły się dla beniaminka już w pierwszej odsłonie. Po kwadransie gry było już, bowiem 3:0, a co istotniejsze Zielarze nie mieli pomysłu na grę.
W drugiej odsłonie maszyna samochodziarzy zaczęła szwankować. Cadi-Car wciąż przeważał, lecz nie był już tak skuteczny. Z drugiej zaś strony piątka z Czechowic zaczęła grać nieco odważniej, prezentując piłkę, do jakiej nas przyzwyczaiła na wiosnę, co zresztą zaowocowało golem, a pięć minut przed końcowym gwizdkiem mogła paść nawet bramka kontaktowa. Ostatecznie jednak drużyna z pszczyńskiego Podstarzyńca dobiła rywali w końcówce spotkania.
Zielarze Czechowice – Cadi-Car 1:4 (0:3)
Bramka dla Zielarzy: Dąbrowski Grzegorz
Bramki dla Cadi-Caru: Kabocik Artur, Dudziak Marcin, Bałuch Józef, Chrapkiewicz Marek
Ci, którzy liczyli, że Fa-Ktu już w tym sezonie na asfalcie nie zobaczymy powinni być zaskoczeni. Przed tygodniem nie udało się zebrać nawet meczowej piątki, tym razem budowlana piątka była tak liczna, że mogłaby zagrać ze sobą wewnętrzny sparing. Tak, więc sześcioosobowy skład ATSu wyglądał tym razem bardzo ubogo. Tyle tylko, że tym razem nie liczyła się ilość zawodników, ale styl gry, jaki prezentowali. W drużynie Fa-Ktu próżno było szukać piłkarza, który poderwałby kolegów do boju. Z kolei zespół z osiedl Daszyńskiego przystąpił do meczu bardzo zmobilizowany i po dwudziestu minutach prowadził już trzema golami.
Po zmianie stron niewiele się zmienia. Ton wydarzeniom na boisku nadawał Jakub. Strzelanie po przerwie rozpoczęli jednak gracze Fa-Ktu tyle tylko, że.... pokonali własnego bramkarza. Chwilę później jednak Baca pokazał swoim kolegom gdzie należy strzelać, lecz jego prezentacja na niewiele się zdała. W końcowych minutach swoich ex-kolegów z drużyny (w zeszłym sezonie grał w Fa-Kcie) dobił Paliczka.
ATS Jakub – Fa-Kt 6:1 (3:0)
Bramki dla Jakuba: Paliczka Kamil (trzy), Wojciech Adrian, Stieber Maciej, Folek Krzysztof (samobójcza)
Bramka dla Fa-Ktu: Baca Paweł
Jeśli potyczka Termexu z Szybkiemi Bananami miała dać odpowiedź gdzie zagra w przyszłym sezonie goalkeeper Termexu to z pewnością już wiemy... gdzie nie zagra ;-)
Derby osiedla Piastów miały być jednym z ciekawszych wydarzeń tej kolejki, ale... chyba nie do końca tak się stało. Bananowa ekipa pojawiła się bez swojego „łapacza”, czym praktycznie już na wstępie pogrzebała swoje szanse. Do przerwy jednak nie było całkiem pewne jak to wszystko się skończy, gdyż, mimo, że Termex dość szybko objął prowadzenie, w kolejnych minutach nie potrafił już udokumentować swojej przewagi. Z drugiej zaś strony Szybkie Banany nie grały źle, a swoich okazji szukali w kontratakach. I właśnie jedna z takich kontr przyniosła wyrównanie. Po przerwie walczący o medal Termex zagrał już dużo skuteczniej, a drużyna Cygana z minuty na minutę wyraźnie opadała z sił. Nie może, zatem dziwić fakt, że w końcowym rozrachunku błękitno-pomarańczowi zainkasowali bardzo pewne trzy punkty.
Termex – Szybkie Banany 6:1 (1:1)
Bramki dla Termexu: Wojtala Wojciech (dwie), Pojda Wojciech, Ścigała Łukasz, Jóźwiak Jarosław, Loreńczyk Bartosz
Bramka dla Sz.B.: Dzida Damian
Mecz kolejki. Tak przynajmniej się zapowiadała potyczka liderów z Poligonersami. Oba zespoły od pierwszych minut wyraźnie czuły do siebie respekt, toteż w pierwszych minutach nie oglądaliśmy zbyt wiele pięknego futbolu. Ba gdyby nie słupek po strzale Zdunka w pierwszej odsłonie nie zdarzyłoby się praktycznie nic godnego uwagi. I jedni i drudzy grali, bowiem bardzo zachowawczo tak, aby ni stracić bramki. Takie piłkarskie szachy trwały do 34 minuty, a kto wie czy nie trwały by tak do końcowego gwizdka, gdyby nie samobójcze trafienie Poligonersów. To sprawiło, że spotkanie w ostatnich minutach wyraźnie się ożywiło. Ekipa z Poligonu rzuciła się do przodu, chcąc odrobić jednobramkową stratę. Otwarta gra przyniosła jednak efekt odwrotny do zakładanego. Otóż niemający nic do stracenia Poligonersi w ostatnich sekundach ruszyli do ataku i nadziali się na kontrę, po której padł drugi gol, a sędzia zakończył mecz.
Prodrex - Poligoners 2:0 (0:0)
Bramki dla Prodrexu: Zdunek Janusz, Machoń Eugeniusz (samobójcza)
Ełka po ostatniej porażce chcąc pozostać w grze o najwyższe cele nie może już sobie pozwolić na wpadki. Mecz z Prodrexem Poland zapowiadał się o tyle interesująco, że przed siedmioma miesiącami to gracze z osiedla Piastów byli górą.
Mimo, że wicemistrzowie byli zdecydowanym faworytem tego spotkania przez pierwszych dwadzieścia minut nie potrafili tego udokumentować. Byli co prawda strona dominującą, która prowadziła grę lecz za styl dodatkowych punktów się w piłce nie przyznaje. Zresztą jakość, szczególnie w wykończeniu bramkowych sytuacji pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Strzelecką niemoc wicemistrzów po blisko półgodzinie gry przerwał w końcu najlepszy ligowy strzelec – Kubiczek. Od tego momentu Ełce grało się już dużo łatwiej. A, że rywal nie miał już, czego bronić zagrał nieco bardziej ofensywnie. Prodrex nie miał jednak zbyt wielu atutów, aby pokonać bramkarza rywali toteż wszystko zakończyło się efektem odmiennym od zakładanego. Zamiast bramki dla Polandów, padły kolejne gole dla Ełki i ekipa z samochodówki mogła się cieszyć z trzech punktów.
Prodrex Poland – Ełka Team 0:4 (0:0)
Bramki dla Ełki: Kubiczek Łukasz (trzy), Majewski Maciej
Kto wybrał się na mecz najstarszych ligowym stażem drużyn mógł czuć się rozczarowany (no chyba, że... jest kibicem Żubrów). Tak słabo grających zawodników Relaksu wiosną chyba jeszcze nie oglądaliśmy. A Żubry zagrały po prostu swoje. Przez pierwsze dwadzieścia minut, mimo, że ekipa Katona przegrywała, można się było łudzić, że przebudzi się z tego dziwnego letargu. Nic bardziej mylnego. Po zmianie stron Relaks grał jeszcze wolniej, jeszcze gorzej, bez pomysłu zupełnie jakby zapomniał, na czym polega gra w piłkę. Żubry, nie grały także super meczu, ale na tak dysponowanego rywala to w zupełności wystarczała. Ba końcowy pogrom jest najmniejszym wymiarem kary, jaki mógł spotkań Relaks. Gdyby ekipa spod znaku Żubra zagrała tylko nieco skuteczniej, wynik z pewnością byłby dwucyfrowym.
Relaks Katon Pub „1” - Żubry 0:8 (0:2)
Bramki dla Żubrów: Chrapkiewicz Piotr (cztery), Czuchański Łukasz (trzy), Ochman Dawid
Druga drużyna Katona podobnie jak pierwsza także tym razem nie zachwyciła, choć w przeciwieństwie do swoich bardziej doświadczonych kolegów zagrała lepiej. OKS mimo, że nie pojwił się w swoim najsilniejszym składzie, miał zdecydowanie więcej atutów. Mimo to faworyzowany zespół z Poligonu męczył się przez pierwsze dwadzieścia minut, nie potrafiąc znaleźć skutecznej recepty na pokonanie Wieczorka. Relaks zaś szukał swoich szans w kontratakach. Do przerwy na gola się jednak nie doczekaliśmy. Początkowie minuty drugiej odsłony również nie zapowiadały, żeby miało się coś zmienić. Co prawda wydawało się, że OKS ma mecz pod kontrolą tyle tylko, że przez blisko półgodziny nie potrafił tego udokumentować.
W końcowych minutach skromny skład Relaksu opadł jednak z sił, co skwapliwie wykorzystali młodzi gracze z Poligonu i wypunktowali rywali.
Relaks Katon Pub „2” – OKS Merkury II Poligon 0:4 (0:0)
Bramki dla OKS-u: Pietryja Paweł (dwie), Bałuch Tomasz, Pisarek Łukasz
Żółta kartka: Żelazo Artur (Relaks Katon Pub „2”)
Mieszko - zdecydowany faworyt spotkania z bądź, co bądź zamykającym ligową stawkę ekipą Kilersów nieoczekiwanie męczył się niemiłosiernie. Bowiem, tak nieskutecznie grającego Mieszka (jak w pierwszych dwudziestu minutach) już dawno nie oglądaliśmy. Przewaga, przewagą, ale trzeba ją jeszcze udokumentować, a w pierwszej połowie piłka niczym zaczarowana mijała twierdzę Musioła.
Prawdziwy szok kibice „książęcych” przeżyli jednak tuż po przerwie. Kiedy to kontrę po na gola zamienili Kilersi. Wkrótce jednak Mieszko wyrównał i wydawało się, że wszystko pomału wraca do normy. Tymczasem grający bez zmiany! „Zabójcy” po raz drugi trafili do siatki Szczęśniaka. Sytuacja Mieszka stała się jeszcze trudniejsza, kiedy to po czerwonej kartce trzynaście minut przed końcowym gwizdkiem boisko musiał opuścić Słabaszewski. Grając w osłabieniu „książęcy” zmobilizowani się i... zdołali wyrównać, a kiedy siły się wyrównały wicelider w końcu udokumentował swoją przewagę bramkami i w bólach wygrał mecz, który miał być spacerkiem.
Kilers - Mieszko 2:6 (0:0)
Bramki dla Kilersów: Szafraniec Mateusz, Tomanek Aleksander
Bramki dla Mieszka: Gruszka Damian (dwie), Mika Łukasz (dwie), Bebło Łukasz, Pasternak Marcin
Żółta kartka: Słabaszewski Marek (Mieszko)
Czerwona kartka: Słabaszewski Marek (Mieszko) – 27 minuta za niesportowe zachowanie
Ponad czterdzieści bramek ma już na swoim koncie Łukasz Kubiczek (Ełka Team), który w niedzielę popisał się hat-triciem i powiększył swoją przewagę do sześciu trafień nad drugim ligowym strzelcem Januszem Zdunkeim (Prodrex; 35 goli).
W klasyfikacji Fair Play na prowadzeniu wciąż z jednym kartonikiem Żubry.
Andzejek