REKLAMA WYBORCZA

Wiadomości

  • 3 lutego 2007
  • wyświetleń: 5501

Prowadzi walkę o dojazdy do pracy

Pieniądze szczęścia nie dają, ale bez nich żyć się nie da. Zwłaszcza, gdy jest się samotną matką. Można oczywiście nic nie robić i wyglądać grosza z pomocy społecznej, ale Elżbieta Kaczorowska z Mizerowa tak nie chce. Ma 25 lat. Jej ambicją jest pracować i samej utrzymać trzyletnią córeczkę. A ponieważ dla chcącego nie ma nic trudnego, to znalazła pracę. W pszczyńskim Kauflandzie. Na pracę nie narzeka, tylko te dojazdy, a właściwie ich brak.

- W pracy trzeba być o piątej, a pierwszy autobus do Pszczyny jedzie dopiero o 5.08. Druga zmiana kończy się o 23.15, a ostatni kurs do Mizerowa jest o 19.20 - wylicza. - Kilka moich koleżanek było zmuszonych zwolnić się z pracy z powodu braku dojazdu. Ja nie mogę.

Od czerwca 2006 walczy o autobus. Żeby był o 4.15 rano z Mizerowa i o 23.30 z Pszczyny. W samym Kauflandzie zebrała kilkanaście podpisów.

- A przecież jest jeszcze supermarket Albert, zakłady mięsne, mleczarnia i inne firmy - mówi. - Wszędzie tam pracują ludzie także spoza Pszczyny i jakoś muszą do pracy dojechać, a potem wrócić z niej do domu.

Dla PKS-u to jednak ciągle za mało, by kurs się opłacał. Prywatny przewoźnik z Mizerowa kazał się zwrócić z problemem do gminy.

- Napisałam w czerwcu i do dziś czekam na odpowiedź - żali się kobieta. - Pszczyna czy Żory to jedyne większe miasta w naszym zasięgu, gdzie można znaleźć pracę, ale jak się tam dostać? My chcemy pracować, dajcie nam jak dojechać. Nie chcę, nie mogę zrezygnować z pracy, bo jak ja utrzymam dziecko za te 48 zł zasiłku rodzinnego?

Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.