Wiadomości
- 9 czerwca 2024
- wyświetleń: 17180
Truskawki od tutejszych rolników znajdziemy na nielicznych stoiskach. Skąd pochodzi reszta owoców?
Truskawki w tym roku pojawiły się wcześniej i wcześniej znikną ze straganów. Zanim jednak szturmem ruszymy na stoiska po te narodowe owoce, warto zastanowić się, czego oczekujemy. Bo jeśli sądzimy, że truskawki od lokalnych plantatorów kupimy w pierwszym lepszym punkcie pod sklepem lub na targu, to możemy się rozczarować.
W całej Polsce trwa właśnie szczyt sezonu na truskawki. W tym roku doczekaliśmy się go parę tygodni wcześniej niż zwykle. Podczas gdy w poprzednich latach gruntowa polska truskawka pojawiała się na przełomie maja i czerwca, to w tym sezonie, ze względu na kaprysy pogodowe, była gotowa do zbioru już w połowie maja. Również truskawki tunelowe zaczęły dojrzewać szybciej. Co za tym idzie, szybciej niż zazwyczaj, bo jeszcze w drugiej połowie czerwca, zakończy się szczyt sezonu truskawkowego.
Problemem nie jest jednak wcale czas, a pochodzenie truskawek. Pani Katarzyna, mieszkanka jednego z pszczyńskich osiedli, mówi nam w trakcie zakupów, że kupując truskawki na pobliskich straganach spodziewa się owoców nawet nie tyle polskich, co po prostu od lokalnych plantatorów. - Niestety wiem, że rzeczywistość nie jest tak piękna i bardzo często sprzedawcy oferują owoce sprowadzane zza granicy jako krajowe lub przywożą je z bardziej odległych regionów Polski, przesypują, mieszają nawet z niesprzedanymi odrzutami z marketów. W zasadzie to nie jest tak łatwo w Pszczynie od ręki kupić "nasze" truskawki - żali się pani Kasia.
Sprawdziliśmy i rzeczywiście - sprzedawcy truskawek dość rzadko bez ogródek przyznają skąd pochodzi oferowany przez nich towar lub podają bliskie lokalizacje, w których, jak się potem okazuje, nie ma rolników uprawiających te owoce. Gdy dopytujemy o szczegóły, kierują do szefostwa, to jednak nie odbiera telefonów. W zeszłym roku mogliśmy na przykład kupić w rejonie Pszczyny truskawki z Połomi, choć w miejscowości tej nie działa żaden rolnik, który miałby swoje truskawki. O sprawie pisał branżowy portal rolniczy Sad24.pl.
- Lokalny plantator zawsze oznakowuje swoje truskawki i stoiska. Bardzo szybko dowiemy się u niego skąd dokładnie pochodzą owoce, a osoby które je sprzedają są dobrze poinformowane i mogą udzielić szczegółowych odpowiedzi nie tylko o pochodzeniu, ale też o odmianach oferowanych truskawek. Moje stoiska są oznakowane poprzez logo, a dodatkowo można sczytać na nich kod QR prowadzący na stronę, na której pokazujemy jak wygląda uprawa naszych truskawek. Co roku oferujemy również możliwość samozbiorów dla osób, które chcą kupić własnoręcznie zebrane owoce - wyjaśnia Piotr Sosna, plantator truskawek z Gospodarstwa Rolno-Warzywnego Sosna. Swoje truskawki sprzedaje przede wszystkim na terenie gminy Miedźna i okolicznych miejscowości.
W samej Pszczynie z kolei znajdziemy punkty, w których kupimy truskawki z Czarkowa czy z Kobielic. Przemysław Nowok, plantator z Kobielic i właściciel gospodarstwa rolnego TruSmak, pakuje swoje truskawki nietypowo, bo nie w łubianki, a w mniejsze plastikowe opakowania. Uprawia owoce w tunelach, dlatego te z jego gospodarstwa można znaleźć w sprzedaży jeszcze jesienią. Przy okazji warto tutaj zaznaczyć, że to właśnie łubianki, czyli charakterystyczne koszyczki, są dla wielu konsumentów wyznacznikiem lokalności. Przekonanie, że polska truskawka to ta w łubiance, mogą wykorzystywać handlarze sprowadzający do Polski zagraniczne owoce - przesypują je do łubianek, dzięki czemu lepiej udają rodzimy surowiec. Takie sprowadzane truskawki są też tańsze. - Chciałbym tutaj zaznaczyć, że truskawki od lokalnych rolników są nieco droższe niż truskawki zagraniczne, pochodzące najczęściej z Hiszpanii czy z Maroko, jak również te przywożone z potężnych plantacji w rejonie Warszawy czy Grójca. Na mojej plantacji stosujemy biologiczne metody ochrony przed szkodnikami. Są one droższe, ale dzięki nim nie ma w owocach pozostałości środków chemicznych. Za wyższą ceną idą więc lepsze i zdrowsze owoce, których pochodzenie nie jest tajemnicą - dodaje pan Przemek.
A tajemnic w handlu truskawkami niestety nie brakuje. Można się o tym przekonać, odwiedzając kolejne stoiska na terenie Pszczyny. Bardzo często obsługujący je sprzedawcy nie chcą powiedzieć, skąd są owoce, rzucając na odczepne "nasze, polskie" lub "od nas, lokalne". Jeśli jednak zapytać, co to dokładnie oznacza, zaczynają lawirować, unikając odpowiedzi lub udają, że nie słyszą pytania. Niektórzy w końcu informują, że "od nas" tak naprawdę oznacza Katowice, Piotrków Trybunalski czy też Wrocław, Kraków. Tylko nieliczni bez żenady informują skąd mają owoce, nawet jeśli część z nich jest zagraniczna. - Trzeba uważać i dopytywać. Jeśli ktoś oferuje truskawki od lokalnych rolników, to na pewno nie będzie tego ukrywał, wręcz pochwali się pochodzeniem owoców - mówi Przemysław Nowok z plantacji w Kobielicach.
Innych lokalnych plantatorów zapytaliśmy o to, jak odróżnić nasze polskie truskawki od zagranicznych. - Polskie truskawki, czyli nasze owoce narodowe, różnią się od tych hiszpańskich czy marokańskich. Przede wszystkim intensywniej pachną i są bardzo słodkie. Na ilość wytworzonego w truskawce cukru wpływa temperatura panująca w nocy. Noce w Polsce są chłodniejsze niż na południu, co ma przełożenie na wyższe stężenie cukrów w owocu. Dzięki temu te polskie są bardziej aromatyczne i smaczniejsze, choć oczywiście trafiają się też truskawki zza granicy, które są dobre w smaku. Na pewno zagraniczne truskawki charakteryzują się wręcz nieskazitelnym wyglądem. Krajowe owoce też są barwne i ładne, natomiast poszczególne egzemplarze truskawek z eksportu są wprost identyczne - mówi tutejszy rolnik, chcący zachować anonimowość. Przy okazji dodaje, że w tej chwili zagranicznych truskawek nie znajdziemy już raczej wśród stoisk, natomiast przeważają one początkiem wiosny, notorycznie sprzedawane jako owoce z lokalnych gospodarstw.
Lokalni rolnicy oceniają, że spośród punktów sprzedaży truskawek zlokalizowanych w Pszczynie raptem 10% stanowią te, w których można kupić owoce stąd. Zapotrzebowanie na truskawki jest jednak bardzo duże, pobliskie gospodarstwa nie byłyby w stanie dostarczyć owoców do wszystkich sprzedawców, którzy chcą nimi handlować, w dodatku w niższych cenach. Nie zmienia to faktu, że ci ostatni powinni grać z klientem w otwarte karty i wprost informować o pochodzeniu sprzedawanego towaru.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.