To szkoła, która prócz pogadanek i grożenia palcem wypracowała konkretne metody przeciwdziałania przemocy. Jedna z nich to szafki na korytarzu zamiast szatni w piwnicy. Każdy uczeń ma klucz do własnej szafki. Ten klucz jest zarazem kluczem do bezpieczeństwa swoich rzeczy i siebie samego (w piwnicznych zakamarkach łatwiej znaleźć guza).

Nikt nie chce stracić prawa do tego kluczyka, więc wszyscy się starają nie podpaść. Wiedzą, że jedną z kar za wyłamanie się ze szkolnego regulaminu jest pozbawienie tego drobiazgu, a tym samym szafki i powrót do tradycyjnej szatni w piwnicy.

Inny sposób to "podciąganie" słabych uczniów. Szkoła wychodzi bowiem z założenia, że agresja rodzi się w dużej mierze z niepowodzeń i problemów w nauce. Dlatego powstała tutaj klasa wyrównawcza, gdzie znaleźli się uczniowie w innych grupach skazani na niepowodzenie.

- W tej klasie każdy może odnieść sukces na miarę swoich możliwości i podnieść swoją wartość w swoich własnych oczach oraz w oczach kolegów i rodziny. A to z całą pewnością działa na nich łagodząco - mówi pedagog Alicja Burda.

W ramach zapobiegania problemom szkolnym w zeszłym roku szkolnym pojawiła się nowość: karty ocen. Pedagog założył ją dla każdego, kto pierwsze półrocze skończył przynajmniej z jedną jedynką. W karcie znalazły się oczekiwania nauczycieli względem ucznia, by problem zniknął. Karta była do wglądu uczniów i nauczycieli.

Więcej czytaj w dzisiejszym wydaniu Dziennika Zachodniego.