Wiadomości
- 11 kwietnia 2006
- wyświetleń: 3886
Kobieta, która przegrała swoje życie
Lubimy czytać o kobietach pięknych, zdolnych i tych, które w życiu osiągnęły sukcesy w sferze zawodowej i prywatnej. Ja chciałabym przedstawić nieco inną historię. Historię życia kobiety, która w oczach wielu ludzi jest przegraną i wyrzuconą poza margines społeczny.
Wolimy nie słyszeć o kobietach, które zabiły męża czy ojca. Nazywamy je morderczyniami! Nie próbujemy zrozumieć co skłoniło je do tego czynu. Chciałabym przedstawić państwu historię pani Ani – mieszkanki okolic Pszczyny. Pani Ania przez wiele lat była katowana przez swego męża, nie potrafiła wyrwać się z „piekła”, które zgotował jej przecież kochany kiedyś mężczyzna. Niestety uderzył jeden raz za dużo.
Do dziś nie wie jak to się stało. Próbowała go ratować, niestety rana jaką zadała nożem była śmiertelna. Dziś mówi, że wolałaby nadal cierpieć byleby mąż żył. Na pytanie, czy próbowała zmienić swoje życie, odpowiada, że wiele razy wzywała policję. Kilka razy składała doniesienie o przemocy, ale za każdym razem wycofywała je, bojąc się o siebie i dzieci (mąż straszył, że jeśli tego nie zrobi to, którejś nocy pozabija ich wszystkich). Policja w takich sytuacjach, kiedy kobieta wycofuje pozew jest naprawdę bezradna. Nie może nic robić, poza doraźnymi interwencjami (wezwania).
Czy tak musiało się stać? Czy pani Ania, musiała uwolnić się od „tyrana” w tak straszny i desperacki sposób? Wkoło nas rodzin i kobiet takich jak pani Ania jest coraz więcej. zastraszonych, bezsilnych znikąd nie widzących ratunku i pomocy.
Więcej czytaj w Pszczyńskim Przeglądzie Forum.
Wolimy nie słyszeć o kobietach, które zabiły męża czy ojca. Nazywamy je morderczyniami! Nie próbujemy zrozumieć co skłoniło je do tego czynu. Chciałabym przedstawić państwu historię pani Ani – mieszkanki okolic Pszczyny. Pani Ania przez wiele lat była katowana przez swego męża, nie potrafiła wyrwać się z „piekła”, które zgotował jej przecież kochany kiedyś mężczyzna. Niestety uderzył jeden raz za dużo.
Do dziś nie wie jak to się stało. Próbowała go ratować, niestety rana jaką zadała nożem była śmiertelna. Dziś mówi, że wolałaby nadal cierpieć byleby mąż żył. Na pytanie, czy próbowała zmienić swoje życie, odpowiada, że wiele razy wzywała policję. Kilka razy składała doniesienie o przemocy, ale za każdym razem wycofywała je, bojąc się o siebie i dzieci (mąż straszył, że jeśli tego nie zrobi to, którejś nocy pozabija ich wszystkich). Policja w takich sytuacjach, kiedy kobieta wycofuje pozew jest naprawdę bezradna. Nie może nic robić, poza doraźnymi interwencjami (wezwania).
Czy tak musiało się stać? Czy pani Ania, musiała uwolnić się od „tyrana” w tak straszny i desperacki sposób? Wkoło nas rodzin i kobiet takich jak pani Ania jest coraz więcej. zastraszonych, bezsilnych znikąd nie widzących ratunku i pomocy.
Więcej czytaj w Pszczyńskim Przeglądzie Forum.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.