Wiadomości

  • 7 kwietnia 2006
  • wyświetleń: 2933

Pawłowice: Urządzili hospicjum

Kora mózgu odpowiedzialna jest za procesy percepcji, myślenia, kojarzenia, poznawcze, rozumienia, mowy, ośrodek widzenia. Pod wpływem niedotlenienia mózgu, do którego dochodzi najczęściej u pacjentów poreanimacyjnych, oni powolutku wyrównują się pod względem funkcjonowania organizmu. Ale pozostaje ono na poziomie układu wegetatywnego i podwzgórza, czyli układu dokrewnego.

Chorzy mają swój biorytm, okres czuwania, okres snu, w który zapadają, ale z powodu tych poprzerywanych połączeń, nie widzą, nie reagują na bodźce świetlne. Człowiek w tym stanie żyje, ale nie ma kontaktu ze światem, nie wie, co się dookoła niego dzieje. Taki stan w medycynie nazywamy stanem apalicznym - tłumaczy Andrzej Ryszczyk, lekarz hospicjum.

Najczęściej z takiego stanu się nie wraca. Znane są przypadki "wybudzenia" się pacjentów apalicznych, ale należą do rzadkości. Osoby te, a właściwie ich rodziny, muszą jednak mieć gdzie oczekiwać takiego cudu. Jeśli się nie zdarzy, człowieka też nie można skazywać na brak opieki. Bliscy nie są mu w stanie jej zapewnić. I po to też powstało hospicjum w Krzyżowicach - pisze Dziennik Zachodni.

Jest to pierwszy tego typu oddział na Śląsku i w Polsce Południowej. Jesteśmy pierwsi, a czy najlepsi, to się okaże. Jak się będzie rozwijał, to będzie zależeć również od ludzi, którzy będą tu pracować: lekarzy, pielęgniarek, rehabilitantek. Kiedyśmy się umawiali dwa lata temu, panie wójcie, nikt nie przypuszczał, że otwarcie nastąpi tuż po pierwszej rocznicy śmierci Jana Pawła II, którego imię nosi nasz Archidiecezjalny Dom Hospicyjny. A dokładnie od soboty mamy pierwszych pacjentów! Ktoś może powiedzieć, że to przypadek. Może tak, a może nie - powiedział ksiądz Zenon Ryzner, dyrektor ADH podczas skromnej uroczystości otwarcia domu w Krzyżowicach.

Prowadzony pod auspicjami Caritas ADH miał do tej pory dwa oddziały 15-łóżkowe w Katowicach: przy ul. Czempiela i Różyckiego. Ten w Krzyżowicach jest pierwszym poza Katowicami, ale za to największym, bo 21-łóżkowym.

Budynek w dzisiejszym kształcie zupełnie nie przypomina dawnej porodówki, która funkcjonowała tu w latach 50. Wielu młodych pawłowiczan ujrzało świat po raz pierwszy właśnie w tych murach. Potem izbę porodową zamknięto i w latach 90. właściciel, którym jest gmina, zaczął się zastanawiać nad dalszym jego wykorzystaniem. W jednej części nadal miał pozostać ośrodek zdrowia. Chodziło więc o znalezienie takiego użytkownika, który byłby dobrym sąsiadem dla przychodni.

Niestety, ofert prawie wcale nie było, a te, które się pojawiły, były nieciekawe. Na przykład firma handlująca używaną odzieżą. Potem pojawiła się myśl o hospicjum Caritasu. I tak zaczęła się nasza współpraca, która doprowadziła do dzisiejszego finału - opowiada wójt Pawłowic Damian Galusek.

Gmina wyremontowała i przeprowadziła adaptację budynku na swój koszt. Wydała na to 2,6 mln zł. Część hospicyjną oddała Caritasowi w dzierżawę, drugą zajmuje NZOZ Zdrowie.

Na parterze jest recepcja, pokoje dla pacjentów apalicznych, niewielki hol dla gości, z którego wchodzi się do maleńkiej kaplicy. Na piętrze również znajdują się pokoje chorych, gabinet lekarski, gabinet zabiegowy, łazienka, magazyn i pokój socjalny dla personelu.

Więcej czytaj w dzisiejszym wydaniu Dziennika Zachodniego.

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.