W naszym rejonie nie ma schroniska, które otoczyłoby bezdomne zwierzęta opieką. Jest tylko Fundacja Zwierzęca Arkadia i jej punkty opiekuńcze. Utrzymanie obecnej liczby zwierząt w Ośrodku, hotelach, pensjonatach, ich leczenie, profilaktyka miesięcznie kosztuje organizację ponad 10 000 zł. Rezerwa z 1% za 2018 rok już się wyczerpała. Ponadto trwa sezon rozrodczy kotów. Kocięta nie trafiają do Fundacji pojedynczo, a całymi stadami. Tylko w ciągu ubiegłego tygodnia Zwierzęca Arkadia przyjęła 27 nowych osobników.

- Zastanawiamy się, co będzie dalej, czy będziemy w stanie utrzymać wszystkie nasze zwierzęta, czy będziemy mogli pomagać nowym zwierzakom. Póki co pomagamy, bo przecież nie przejdziemy obojętnie. Ale co z nimi się stanie, jeśli stracimy płynność finansową? Zobowiązania wobec wynajmujących nam teren ośrodka, hoteli, pensjonatów, lecznic nagle nie znikną - mówi Aleksandra Gruszczyńska, właścicielka Fundacji Zwierzęca Arkadia.

Fundacja opiekuje się też końmi. Panująca i przewidywana na kolejne miesiące susza jest następną przeszkodą, bo nie wiadomo ile i czy w ogóle uda się zrobić zapasy siana z łąk. Trawa na pastwiskach prawie nie rośnie, bo gleba jest twarda i wyschnięta. W sezonie pastwiskowym organizacja zwykle dużo oszczędzała na sianie. W tym roku może go zabraknąć.

- Z każdą kolejną fakturą zastanawiam się, czy za tydzień będziemy w stanie wykupić leki, czy wykonać operację kolejnemu połamanemu zwierzakowi z wypadku, wykastrować kolejną dziką kotkę, by nie urodziła kolejnych kociąt, kupić zwierzętom karmę, którą jadły dotychczas, czy pójść do marketu i kupić cokolwiek, byleby miały co jeść. To naprawdę straszne wybory. Gdybym tylko była w stanie przewidzieć to, że wybuchnie pandemia, to być może jakoś byśmy starali się do tego przygotować. Ale kto mógł o tym wiedzieć? - mówi Aleksandra Gruszczyńska.

Dlatego władze Fundacji utworzyły zbiórkę pieniędzy na portalu ratujemyzwierzaki.pl, która potrwa do końca maja. Zwierzęca Arkadia prosi o nawet najmniejsze wpłaty na przetrwanie trudnego czasu epidemii. Wielu sponsorów musiało się wycofać ze stałej pomocy, ponieważ sami tracą dochody. Powoduje to utratę możliwości utrzymania i leczenia zwierząt, przyjmowania i otoczenia opieką nowo przybyłych.