Wiadomości

  • 13 września 2005
  • wyświetleń: 1413

Proza życia...

Chwile naiwnej ekscytacji minęły. Strach wraz z podnieceniem pozwalał przeżyć w tych niecodziennych dla większości z nas warunkach. Nie każdy przecież przyzwyczajony był do szorowania pokładu w temperaturze 12˚C czy wielogodzinnego stania przy sterze podczas sztormu. Zamiast przyjemnej i długotrwałej kąpieli w ciepłej wodzie trzeba było zadowolić się szybkim prysznicem pod zimną wodą. Najpiękniejsze chwile snu przerywał alarm, ściągający nas z koi o 4 nad ranem i informujący o manewrach portowych, w których rzetelnie uczestniczyliśmy.

Wyruszyliśmy późnym wieczorem 27 lipca z Pszczyny, aby przed południem następnego dnia znaleźć się w Gdyni. Napięcie wzrastało, dopóki na horyzoncie nie pojawił się długo oczekiwany „Zawisza”. Gdy tylko zawinął do portu, zaczęły się przygotowania do wypłynięcia. Na pokład zostały wniesione wszelkie przedmioty codziennego użytku: pościel, chemia gospodarcza, niezwykle cenny papier toaletowy oraz zapasy żywności. Tuż przed wypłynięciem, w celu ułatwienia życia na żaglowcu i jego obsługi, podzielono nas na 4 wachty – drużyny, w skład których wchodzili: po jednym oficerze, starszym wachtowym oraz sześciu załogantów na każdą wachtę. Każdej z wacht przydzielono odpowiedni teren na statku, na którym miała wykonywać odpowiednie prace podczas manewrów portowych, tj. akcjach podczas dobijania do portu lub tez odchodzenia od niego. Wypłynęliśmy około godziny 18 w stronę Helu.

Więcej czytaj w Głosie Pszczyńskim.

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.