Wiadomości
- 13 marca 2002
- wyświetleń: 2361
Znów woda w Studzionce
Już nie tylko z nazwy i herbu Studzionka kojarzy się z wodą. Udało się rozwiązać wieloletni wodny problem mieszkańców tej miejscowości. Co ważne, czysta woda pitna, a nie przemysłowa ze zbiornika w Łące, po latach popłynąć ma też z kranów w peryferyjnej części Studzionki - na Stenclówce.
O licznych długoletnich problemach mieszkańców Studzionki pisaliśmy w sierpniu zeszłego roku. Jak pamiętamy, tamtejsza stara sieć wodociągowa była w stanie zasilić w wodę tylko część miejscowości. W domach położonych na nieco wyższym terenie w dzień z kranów jedynie kapało. Ludzie poprzenosili pralki do piwnic, pranie robili nocą, zaczęli budować studnie głębinowe. W końcu głośno zaprotestowali, twierdząc, że nie można być w XXI wieku bez wody. Sprawa stała się najważniejszym tematem zebrań sołeckich. Mieszkańcy zbierali podpisy pod skargą złożoną w Urzędzie Miejskim i Przedsiębiorstwie Inżynierii Komunalnej w Pszczynie (poinformowali o tym naszą redakcję). Sołtys Studzionki Jan Brzozowski zaczął składać systematycznie wizyty w różnych instytucjach. Efektem tych działań było uzyskanie pisemnej obietnicy z PIK-u, że "lato 2002 r. nie będzie uciążliwe dla mieszkańców pod względem braku odpowiedniego ciśnienia wody". Słowo się rzekło. PIK znalazł sposób na rozwiązanie problemu: poprzez dodatkowe zasilanie Studzionki z wodociągu w Strumieniu. Planowane koszty budowy sieci nie były jednak niskie - 400 tys. zł.
Te sumy raczej pesymistycznie nastawiały mieszkańców do realizacji obietnic. A jednak... udało się. W ciągu kilku miesięcy powstała nitka z wodociągu w Strumieniu. Tym samym teraz Studzionka zaopatrywana jest w wodę z dwóch stron: od strony Pszczyny i Strumienia. Jak mówi sołtys Brzozowski, PIK stanął na wysokości zadania. Budowa przyłącza rzeczywiście kosztowała ok. 400 tys. zł, poza tym z każdym gospodarzem trzeba było prowadzić uzgodnienia w sprawie wejścia w pole.
- Nie mam już żadnych skarg na brak wody. Zdarzają się jeszcze awarie związane ze złym stanem technicznym starej sieci wodociągowej, ale te będą systematycznie usuwane - mówi sołtys.
Do załatwienia pozostaje jeszcze jedna wodna sprawa w Studzonce - na Stenclówce. Ta peryferyjna część Studzionki przez lata w ogóle pozbawiona była dostępu do wody pitnej. Mieszkańcy popegeerowskich bloków zmuszeni byli pić wodę przemysłową (nieoczyszczoną, doprowadzoną ze zbiornika w Łące). Po interwencjach inspektora sanitarnego w Tychach, który stwierdził, że używana przez mieszkańców ciecz zagraża ich zdrowiu, po pismach mieszkańców, powiatowego rzecznika konsumentów, w styczniu br. zarządca budynków (Administracja Mienia Niezagospodarowanego ZWRSP w Tychach) zakupił atestowany beczkowóz (za ok. 10 tys. zł), którym woda ma być dostarczana na Senclówkę. Zadania podjęła się Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Brzeźcach. Po chwilowych problemach, gdy mieszkańcy odmówili korzystania z wody, ponieważ ta przywożona beczkowozem była złej jakości, po kolejnych rozmowach z sekretarzem gminy w Pszczynie, kierownikiem RSP w Brzeźcach, mieszkańcami, udało się dojść do porozumienia. Obecnie mieszkańcy Stenclówki mają wodę "na żądanie". Jak mówią, wystarczy telefon do RSP, by z Brzeźc wyruszał traktor z beczkowozem.
- Ustaliliśmy, że przyjeżdża we wtorki i soboty przed południem. Podjeżdża pod blok i daje sygnał klaksonem. Wtedy każdy łapie, co ma pod ręką (wiaro, garnek, butelki), wszyscy wybiegają i nabierają sobie wody - mówią mieszkanki Stenclówki.
- Bo wody z kranu ciągle nie da się pić. Im na dworze cieplej, tym bardziej śmierdzi. W herbacie czuć ryby i po wierzchu pływają tłuste oka. Używamy jej do prania, mimo że białe pranie staje się żółte, a wanny i umywalki trudno domyć - opowiadają. Dlatego mają nadzieję, że beczkowóz (choć bardzo ułatwia życie) będzie tylko rozwiązaniem tymczasowym, a na Stenclówkę także dotrze w końcu nitka wodociągu.
- Obecnie trwają prace nad przygotowaniem podłączenia Stenclówki. Będzie to możliwe właśnie dzięki wybudowanemu przyłączu ze Strumienia (podłączenie od strony Wisły Wielkiej) - cieszy się sołtys Brzozowski. Jak mówi, Urząd Gminy ma przyznać na ten cel 170 tys. zł. Przewiduje się, że za pół roku mieszkańcy Stenclówki odkręcą kran, z którego popłynie czysta woda pitna.
Renata BOTOR
Te sumy raczej pesymistycznie nastawiały mieszkańców do realizacji obietnic. A jednak... udało się. W ciągu kilku miesięcy powstała nitka z wodociągu w Strumieniu. Tym samym teraz Studzionka zaopatrywana jest w wodę z dwóch stron: od strony Pszczyny i Strumienia. Jak mówi sołtys Brzozowski, PIK stanął na wysokości zadania. Budowa przyłącza rzeczywiście kosztowała ok. 400 tys. zł, poza tym z każdym gospodarzem trzeba było prowadzić uzgodnienia w sprawie wejścia w pole.
- Nie mam już żadnych skarg na brak wody. Zdarzają się jeszcze awarie związane ze złym stanem technicznym starej sieci wodociągowej, ale te będą systematycznie usuwane - mówi sołtys.
Do załatwienia pozostaje jeszcze jedna wodna sprawa w Studzonce - na Stenclówce. Ta peryferyjna część Studzionki przez lata w ogóle pozbawiona była dostępu do wody pitnej. Mieszkańcy popegeerowskich bloków zmuszeni byli pić wodę przemysłową (nieoczyszczoną, doprowadzoną ze zbiornika w Łące). Po interwencjach inspektora sanitarnego w Tychach, który stwierdził, że używana przez mieszkańców ciecz zagraża ich zdrowiu, po pismach mieszkańców, powiatowego rzecznika konsumentów, w styczniu br. zarządca budynków (Administracja Mienia Niezagospodarowanego ZWRSP w Tychach) zakupił atestowany beczkowóz (za ok. 10 tys. zł), którym woda ma być dostarczana na Senclówkę. Zadania podjęła się Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Brzeźcach. Po chwilowych problemach, gdy mieszkańcy odmówili korzystania z wody, ponieważ ta przywożona beczkowozem była złej jakości, po kolejnych rozmowach z sekretarzem gminy w Pszczynie, kierownikiem RSP w Brzeźcach, mieszkańcami, udało się dojść do porozumienia. Obecnie mieszkańcy Stenclówki mają wodę "na żądanie". Jak mówią, wystarczy telefon do RSP, by z Brzeźc wyruszał traktor z beczkowozem.
- Ustaliliśmy, że przyjeżdża we wtorki i soboty przed południem. Podjeżdża pod blok i daje sygnał klaksonem. Wtedy każdy łapie, co ma pod ręką (wiaro, garnek, butelki), wszyscy wybiegają i nabierają sobie wody - mówią mieszkanki Stenclówki.
- Bo wody z kranu ciągle nie da się pić. Im na dworze cieplej, tym bardziej śmierdzi. W herbacie czuć ryby i po wierzchu pływają tłuste oka. Używamy jej do prania, mimo że białe pranie staje się żółte, a wanny i umywalki trudno domyć - opowiadają. Dlatego mają nadzieję, że beczkowóz (choć bardzo ułatwia życie) będzie tylko rozwiązaniem tymczasowym, a na Stenclówkę także dotrze w końcu nitka wodociągu.
- Obecnie trwają prace nad przygotowaniem podłączenia Stenclówki. Będzie to możliwe właśnie dzięki wybudowanemu przyłączu ze Strumienia (podłączenie od strony Wisły Wielkiej) - cieszy się sołtys Brzozowski. Jak mówi, Urząd Gminy ma przyznać na ten cel 170 tys. zł. Przewiduje się, że za pół roku mieszkańcy Stenclówki odkręcą kran, z którego popłynie czysta woda pitna.
Renata BOTOR
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.