Wiadomości
- 4 grudnia 2014
- wyświetleń: 85476
Zaginiony pszczynianin nie żyje
Po kilku miesiącach od zaginięcia Marka Sebastiana Orlińskiego ustalono, że mężczyzna nie żyje. 5 grudnia odbędzie się pogrzeb mężczyzny.
Szanowni Państwo,
Za pośrednictwem i dzięki uprzejmości redakcji portalu pless.pl chciałabym podziękować wszystkim, którzy w trakcie tego trudnego czasu po zaginięciu mojego męża Marka Orlińskiego pomagali mi Go szukać. Spotkało mnie ze strony ogromnej rzeszy ludzi wielkie wparcie i zrozumienie. Niestety, mój mąż nie żyje. Po wielu dniach czynności policyjno-prokuratorskich, dopiero teraz to mogę napisać na pewno i potwierdzić.
Sprawa zaginięcia mojego męża wywołała falę dobroci ludzkich serc, dlatego też czuję się zobowiązana, by w tak oficjalny sposób podziękować każdemu z Państwa z osobna i wszystkim na raz. Nie jestem w stanie wymienić każdej osoby choćby z imienia, gdyż nie wszystkich znam. Tym bardziej dziękuję.
Podobno nieszczęścia zbliżają ludzi, a trudne doświadczenia pozwalają docenić to, co w ludziach najlepsze, a czego nie widać na co dzień. Pomimo bólu w sercu bardzo doceniam to, co otrzymałam i mam nadzieję, że będę w stanie oddać te dobro, którego sama doświadczyłam.
Dziękuję również za zaangażowanie Policji i Prokuraturze, a redakcji portalu pless.pl składam podziękowanie za udostępnianie informacji i błyskawiczne reakcje na moje prośby.
Pogrzeb mojego męża Marka Orlińskiego odbędzie się w najbliższy piątek, 5 grudnia 2014 r. o godzinie 12.00, na cmentarzu Ewangelickim w Pszczynie.
"Człowiek żyje tak długo, jak długo żyje pamięć o nim". Pamiętajmy...
Z wyrazami szacunku
Aleksandra Danielczyk-Orlińska
Za pośrednictwem i dzięki uprzejmości redakcji portalu pless.pl chciałabym podziękować wszystkim, którzy w trakcie tego trudnego czasu po zaginięciu mojego męża Marka Orlińskiego pomagali mi Go szukać. Spotkało mnie ze strony ogromnej rzeszy ludzi wielkie wparcie i zrozumienie. Niestety, mój mąż nie żyje. Po wielu dniach czynności policyjno-prokuratorskich, dopiero teraz to mogę napisać na pewno i potwierdzić.
Sprawa zaginięcia mojego męża wywołała falę dobroci ludzkich serc, dlatego też czuję się zobowiązana, by w tak oficjalny sposób podziękować każdemu z Państwa z osobna i wszystkim na raz. Nie jestem w stanie wymienić każdej osoby choćby z imienia, gdyż nie wszystkich znam. Tym bardziej dziękuję.
Podobno nieszczęścia zbliżają ludzi, a trudne doświadczenia pozwalają docenić to, co w ludziach najlepsze, a czego nie widać na co dzień. Pomimo bólu w sercu bardzo doceniam to, co otrzymałam i mam nadzieję, że będę w stanie oddać te dobro, którego sama doświadczyłam.
Dziękuję również za zaangażowanie Policji i Prokuraturze, a redakcji portalu pless.pl składam podziękowanie za udostępnianie informacji i błyskawiczne reakcje na moje prośby.
Pogrzeb mojego męża Marka Orlińskiego odbędzie się w najbliższy piątek, 5 grudnia 2014 r. o godzinie 12.00, na cmentarzu Ewangelickim w Pszczynie.
"Człowiek żyje tak długo, jak długo żyje pamięć o nim". Pamiętajmy...
Z wyrazami szacunku
Aleksandra Danielczyk-Orlińska
---
Informacja z 19 sierpnia:
Żona zaginionego poprosiła nas o opublikowanie listu do męża. Pani Aleksandra liczy, że może to być punkt zwrotny w poszukiwaniach. Zamieszczamy również aktualne zdjęcia Marka, na którym widoczny jest plecak, z którym był w dniu zaginięcia.
Osoby, które widziały zaginionego proszone są o kontakt z rodziną lub z najbliższą komendą policji.
Pszczyna, dnia 23 sierpień 2014 r.
Kochany Mareczku,
Odkąd z Tobą ostatnio rozmawiałam i Cię widziałam minęły 7.260 minut. I w każdej z nich myślę, gdzie jesteś i co robisz? W każdej z nich kocham Cię tak samo, a może nawet bardziej. Bardzo za Tobą tęsknię i chciałabym, abyś już był z powrotem w domu. Pomaga mi Ciebie odszukać bardzo wiele cudownych osób, a Twój syn Artur nie przestaje ani na chwilę.
Nie martw się Słońce problemami - każdy je ma, my też. Ale poradzimy sobie z nimi i przetrwamy. RAZEM. Dlatego bardzo Cię proszę wróć. Do mnie, do dzieci, do mamy, do wszystkich, którym Twój los leży na sercu. Nie obawiaj się powrotu - wszyscy na Ciebie czekamy.
Myślę, że teraz nie chcesz, abyśmy Cię znaleźli, może się boisz. Ale ja Cię nigdy nie przestanę szukać i wiem, że w końcu Cię znajdę i przytulę. Tak do serca.
Bo "miłość cierpliwa jest (...) nie unosi się gniewem, nie pamięta złego(...) wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje."
A taka właśnie jest nasza miłość.
Jestem dla Ciebie bez względu na wszystko i pomimo wszystko. Dziś, jutro i na wieczność...
Twoja żona Ola
Kochany Mareczku,
Odkąd z Tobą ostatnio rozmawiałam i Cię widziałam minęły 7.260 minut. I w każdej z nich myślę, gdzie jesteś i co robisz? W każdej z nich kocham Cię tak samo, a może nawet bardziej. Bardzo za Tobą tęsknię i chciałabym, abyś już był z powrotem w domu. Pomaga mi Ciebie odszukać bardzo wiele cudownych osób, a Twój syn Artur nie przestaje ani na chwilę.
Nie martw się Słońce problemami - każdy je ma, my też. Ale poradzimy sobie z nimi i przetrwamy. RAZEM. Dlatego bardzo Cię proszę wróć. Do mnie, do dzieci, do mamy, do wszystkich, którym Twój los leży na sercu. Nie obawiaj się powrotu - wszyscy na Ciebie czekamy.
Myślę, że teraz nie chcesz, abyśmy Cię znaleźli, może się boisz. Ale ja Cię nigdy nie przestanę szukać i wiem, że w końcu Cię znajdę i przytulę. Tak do serca.
Bo "miłość cierpliwa jest (...) nie unosi się gniewem, nie pamięta złego(...) wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje."
A taka właśnie jest nasza miłość.
Jestem dla Ciebie bez względu na wszystko i pomimo wszystko. Dziś, jutro i na wieczność...
Twoja żona Ola
Marek Sebastian Orliński wyjechał na rowerze spod domu ok. godziny 13.45 i dotychczas nie powrócił.
Jak informuje rodzina, mężczyzna wyjeżdżając był w stanie depresji i jest wysoce prawdopodobne, że może targnąć się na własne życie. Ktokolwiek go zobaczy jest proszony w pierwszej kolejności wezwać pogotowie (podejrzenie zatrucia lekami), a potem zawiadomić najbliższy posterunek czy komendę policji.
Mężczyzna ma ok. 170 cm wzrostu, ma niebieskie oczy, jest łysy, nosi wąską brodę. Posiada tatuaże na prawym ramieniu (motyw kwiatowy) oraz na karku (hebrajski napis).
Pan Marek ubrany był w jasne jeansy, czarny T-shirt, bluzę z kapturem koloru niebieskiego w białe prążki, na głowie miał brązową czapkę z daszkiem, a na plecach plecak koloru pomarańczowego. Nie ma przy sobie ani telefonu, ani dokumentów. Poruszał się na rowerze typu górski z zieloną ramą. Zmierzał w stronę parku pszczyńskiego około godziny 14.00.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.