Wiadomości

  • 30 stycznia 2008
  • wyświetleń: 5341

Lodołamacz z grupą inwalidzką

Zakład Mechaniki i Elektroniki "Zamel" z Pszczyny to wiodący w Europie producent dzwonków i gongów. Pięciokrotnie zdobył tytuł Gazele Biznesu w rankingu szybko rozwijających się firm. Na ten sukces zapracowali też ludzie chorzy. Ze 186 pracowników aż 48 ma grupę inwalidzką.

Wspólniczka zakładu Katarzyna Łodzińska mówi, że Zamel chce łamać stereotypy, że niepełnosprawni są gorsi. Załogę na przyjęcie mniej sprawnych kolegów przygotowuje psycholog.

Zatrudnienie inwalidy zakładowi również się opłaca. Państwo dotuje utworzenie stanowiska pracy dla niego, szkolenie, wynagrodzenie, ubezpieczenie społeczne. Firmy po wyczerpaniu tych korzyści często rezygnują z takiego pracownika.

Kazimierz Waliczek jest montażystą w Zamelu już 10. rok. Choroba wieńcowa, rak żołądka, 67 lat - z takim życiorysem miałby marne szanse na znalezienie innej pracy.

Młodsza o 19 lat Mariola Kozińska z poprzednich prac sama się zwalniała. Gdy była sprzątaczką, nogi bolały ją od chodzenia i wilgoci, gdy telefonistką - puchły od ciągłego siedzenia. Cierpi na zwyrodnienie stawów. W Zamelu jest pakowaczem. - Trochę postoję, trochę posiedzę, jest ciepło, sucho, w sam raz dla mnie - mówi.

Dla epileptyka pszczyński zakład kupił specjalny fotel z pasami, a chory psychicznie ma stanowisko gwarantujące spokój.

- Tacy pracownicy pewnie często są na chorobowym? - pytam.

Ewa Linert, asystentka rehabilitacji niepełnosprawnych w Zamelu, zaprzecza: - Oni są pilniejsi niż zdrowi. Jakby chcieli pokazać, że coś potrafią. Praca to dla nich wyjście z domu.

Więcej czytaj w Gazecie Wyborczej.

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.