Sport
- 23 sierpnia 2007
- wyświetleń: 5776
Obława, na młode wilczki obława
Podjazd pod wiadukt. Jeden stróż prawa pilnuje w białym aucie pstrykającego fotoradaru. Trzysta metrów dalej kolejny mierzy „suszarką” do każdego nadjeżdżającego samochodu - tu można zostać złapanym po raz drugi.
Parę metrów wgłąb, w trzecim radiowozie, kilku „niebieskich” czeka na pechowców, którzy zaszaleli z szybkością. Razem około sześciu policjantów na służbie wykonuje dobrą misję.
Dobrą? - toż to wjazd do Żor, wiadukt na Pszczyńskiej, koniec kilometrowego korka przed światłami. Kto płaci? - nieuważni, którzy zagapili się i podjeżdżają do nieszczęsnej kolejki z nieco większą prędkością niż dopuszczalna.
Bo stwarzają zagrożenie? - jest i zagrożenie, tyle że nie z tej strony; policjant zatrzymujący samochody na zjeździe z wiaduktu już swoim wyglądem powoduje panikę u co bardziej nerwowych kierowców, którzy odruchowo naciskają na pedał hamulca.
Skutek?- przekleństwa miotane pod adresem niebieskich i wzrost zagrożenia na jezdni. Sens?- nie widzę, chyba że chodzi o parę groszy, co wpadnie tytułem kar do kasy państwa... i nie tylko. Nie wspomnę tu o horrorze na skrzyżowaniach z rozkopaną „wiślanką”, gdzie sama obecność drogówki może uspokoiłaby nieco sytuację.
Aczkolwiek, widziałem kiedyś przejazd kawalkady Kwaśniewskiego (ach, jak on lubił jeździć do Wisły), nie wyłączono świateł na głównym skrzyżowaniu z Pszczyńską i jednocześnie postawiono policmajstra na środku.
Policjant próbował ręcznie pokierować ruchem ale część kierowców, szczególnie tych, którzy zdobyli prawo jazdy niekoniecznie na kursie, nie reagowała na machanie rękami i gwizdy- jak jest czerwone, to my się zatrzymamy, a on niech sobie macha. Ale był kabaret...
Przyznacie, w drogówce to my za dużo orłów nie mamy. A może w Pszczynie jest inaczej?- nie sądzę.
Wyjeżdżałem kiedyś w Waszym mieście, z ulicy Bielskiej w stronę Czechowic. Utknąłem za wiaduktem (też macie dziadostwo) bo wysiadły światła na skrzyżowaniu z dwupasmówką. Oj, działo się, działo...ci, którzy skręcali w kierunku Katowic byli bez szans, więc wymuszali pierwszeństwo; trąbienie, hamowanie z piskiem opon, horror.
Zadzwoniłem na numer 997 z prośbą o przysłanie policjanta, który mógłby pokierować ruchem- nie ma wolnych załóg- padła odpowiedź.
- Jak to nie ma- zapytałem - a taki fajny radiowóz, co stoi za krzakami w Kobielicach nie mógłby podjechać?- Tu dowiedziałem się, gdzie moje miejsce w szeregu i na okrasę zostałem dodatkowo „ostrzeżony” przez policjanta Y, którego zresztą nie znałem, że: „on mnie jeszcze dorwie”.
Nie powiem, czasem tak jak i wy przekraczam szybkość, ale od tego czasu zacząłem mieć się na baczności. A mundurowi na zakorkowane skrzyżowanie i tak nie dotarli - wystraszyli się trudnego zadania?
Konkluzja: władza z góry aż na sam dół (a władza to pieczęć, immunitet, mundur) obrasta nam znowu w piórka. Jest coraz mocniejsza i agresywna. Czy to my ją prowokujemy, czy tylko w ten sposób maskuje swoje niedouczenie?
A może chodzi po prostu o udowodnienie, że jesteśmy stadem baranów i jak coś jest zgodne z prawem to nie ma się czego bać, mało- trzeba Kowalskiego „uszczęsliwiać” w imię wyższej użyteczności.
Skąd Kowalski wie, że decyzje władzy nie są dla niego szczęściem. Czy zarząd pewnej organizacji, który sprzedał łąkę za blokami na ogromny, brzydki i cuchnący spalinami supermarket nie pokazuje swojego poziomu ignorancji dla tych, którzy mieszkają na Łokietka?
Oczywiście, winni są sami zainteresowani, bo nie chodzą na zebrania i nie czytają gazetek, ale czy mamona za grunt stanowi godziwą rekompensatę dla sąsiadów marketu?
Znamy temat, znamy konflikt, podobny mieliśmy w Żorach, tu prezydent obiecał mieszkańcom pewnej ulicy remont i kanalizację w zamian za udrożnienie dojazdu do hipermarketu przez jedną z prywatnych działek.
I co? - mieszkańcy wybrali spokój, nie zgodzili się, by spokojna uliczka stała się arterią nie tylko dla osobówek. A kanalizację i tak Unia kazała wybudować. Życzmy sobie zatem władzy życzliwej i kompetentnej- pewnie niedługo znowu ją będziemy wybierać.
Grzesiek / Pszczyński Przegląd Forum
Parę metrów wgłąb, w trzecim radiowozie, kilku „niebieskich” czeka na pechowców, którzy zaszaleli z szybkością. Razem około sześciu policjantów na służbie wykonuje dobrą misję.
Dobrą? - toż to wjazd do Żor, wiadukt na Pszczyńskiej, koniec kilometrowego korka przed światłami. Kto płaci? - nieuważni, którzy zagapili się i podjeżdżają do nieszczęsnej kolejki z nieco większą prędkością niż dopuszczalna.
Bo stwarzają zagrożenie? - jest i zagrożenie, tyle że nie z tej strony; policjant zatrzymujący samochody na zjeździe z wiaduktu już swoim wyglądem powoduje panikę u co bardziej nerwowych kierowców, którzy odruchowo naciskają na pedał hamulca.
Skutek?- przekleństwa miotane pod adresem niebieskich i wzrost zagrożenia na jezdni. Sens?- nie widzę, chyba że chodzi o parę groszy, co wpadnie tytułem kar do kasy państwa... i nie tylko. Nie wspomnę tu o horrorze na skrzyżowaniach z rozkopaną „wiślanką”, gdzie sama obecność drogówki może uspokoiłaby nieco sytuację.
Aczkolwiek, widziałem kiedyś przejazd kawalkady Kwaśniewskiego (ach, jak on lubił jeździć do Wisły), nie wyłączono świateł na głównym skrzyżowaniu z Pszczyńską i jednocześnie postawiono policmajstra na środku.
Policjant próbował ręcznie pokierować ruchem ale część kierowców, szczególnie tych, którzy zdobyli prawo jazdy niekoniecznie na kursie, nie reagowała na machanie rękami i gwizdy- jak jest czerwone, to my się zatrzymamy, a on niech sobie macha. Ale był kabaret...
Przyznacie, w drogówce to my za dużo orłów nie mamy. A może w Pszczynie jest inaczej?- nie sądzę.
Wyjeżdżałem kiedyś w Waszym mieście, z ulicy Bielskiej w stronę Czechowic. Utknąłem za wiaduktem (też macie dziadostwo) bo wysiadły światła na skrzyżowaniu z dwupasmówką. Oj, działo się, działo...ci, którzy skręcali w kierunku Katowic byli bez szans, więc wymuszali pierwszeństwo; trąbienie, hamowanie z piskiem opon, horror.
Zadzwoniłem na numer 997 z prośbą o przysłanie policjanta, który mógłby pokierować ruchem- nie ma wolnych załóg- padła odpowiedź.
- Jak to nie ma- zapytałem - a taki fajny radiowóz, co stoi za krzakami w Kobielicach nie mógłby podjechać?- Tu dowiedziałem się, gdzie moje miejsce w szeregu i na okrasę zostałem dodatkowo „ostrzeżony” przez policjanta Y, którego zresztą nie znałem, że: „on mnie jeszcze dorwie”.
Nie powiem, czasem tak jak i wy przekraczam szybkość, ale od tego czasu zacząłem mieć się na baczności. A mundurowi na zakorkowane skrzyżowanie i tak nie dotarli - wystraszyli się trudnego zadania?
Konkluzja: władza z góry aż na sam dół (a władza to pieczęć, immunitet, mundur) obrasta nam znowu w piórka. Jest coraz mocniejsza i agresywna. Czy to my ją prowokujemy, czy tylko w ten sposób maskuje swoje niedouczenie?
A może chodzi po prostu o udowodnienie, że jesteśmy stadem baranów i jak coś jest zgodne z prawem to nie ma się czego bać, mało- trzeba Kowalskiego „uszczęsliwiać” w imię wyższej użyteczności.
Skąd Kowalski wie, że decyzje władzy nie są dla niego szczęściem. Czy zarząd pewnej organizacji, który sprzedał łąkę za blokami na ogromny, brzydki i cuchnący spalinami supermarket nie pokazuje swojego poziomu ignorancji dla tych, którzy mieszkają na Łokietka?
Oczywiście, winni są sami zainteresowani, bo nie chodzą na zebrania i nie czytają gazetek, ale czy mamona za grunt stanowi godziwą rekompensatę dla sąsiadów marketu?
Znamy temat, znamy konflikt, podobny mieliśmy w Żorach, tu prezydent obiecał mieszkańcom pewnej ulicy remont i kanalizację w zamian za udrożnienie dojazdu do hipermarketu przez jedną z prywatnych działek.
I co? - mieszkańcy wybrali spokój, nie zgodzili się, by spokojna uliczka stała się arterią nie tylko dla osobówek. A kanalizację i tak Unia kazała wybudować. Życzmy sobie zatem władzy życzliwej i kompetentnej- pewnie niedługo znowu ją będziemy wybierać.
Grzesiek / Pszczyński Przegląd Forum
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.