
Najnowsze
- 13 września 2025
- 2 listopada 2025
- wyświetleń: 22809
Wiktoria Kania w 2 lata stworzyła unikatową pracownię w Pszczynie. Uczy malarstwa dzieci i młodzież
Ma 28 lat, a w portfolio najbardziej rozpoznawalny obecnie portret Daisy, księżnej von Pless, który ozdabia pszczyńskie pamiątki. Ma też niezwykłą pracownię malarstwa i rysunku, w której rozwija talenty oraz wrażliwość młodych ludzi. - Wkładam w moje warsztaty wszystko to, czego mi samej brakowało, kiedy uczyłam się malować i czego dzieci czy młodzież nie dostaną na lekcjach plastyki w szkole - mówi Wiktoria Kania, malarka i projektantka z Pszczyny.

Na spotkanie z Wiktorią Kanią umawiam się oczywiście w jej pracowni i jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo to oznacza wizytę w budynku, który od zawsze uważałam za jeden z najciekawszych i najbardziej urokliwych w Pszczynie. Pracownia mieści się w zabytkowej kamienicy przy rondzie im. J. Larysza, u zbiegu ulic Kościuszki i Bogedaina. Do pracowni Wiktorii prowadzą schody od strony Alei Kościuszki. Pod jej oknami kwitnie niewielki, ale pięknie utrzymany ogród. Najładniej to miejsce prezentuje się wieczorem, kiedy w oknach oszklonej werandy pali się światło, a wewnątrz panuje najbardziej twórczy czas. - Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będę tu prowadzić swoją pracownię, nie uwierzyłabym. Kiedyś w tym miejscu przez lata działała galeria "Weranda", prowadzona przez panią Bożenę Sokołowską-Borys. Będąc jeszcze w szkole uwielbiałam ją odwiedzać, miała w sobie tyle magii. Jak tylko zobaczyłam ogłoszenie o ofercie wynajmu tej przestrzeni, od razu pomyślałam, że byłaby doskonała na pracownię, którą zamierzałam otworzyć - zwierza się Wiktoria.
Od tego czasu minęły 2 lata. Pracownia Wiktorii służy dziś nie tylko jej, ale przede wszystkim dzieciom i młodzieży, którzy chcą uczyć się malarstwa i rysunku pod okien fachowca. Urodzona w Pszczynie Wiktoria Kania skończyła liceum plastyczne w Bielsku Białej, a następnie architekturę na Politechnice Śląskiej. Jeszcze do niedawna lwią częścią jej pracy były projekty aranżacji wnętrz, obecnie coraz bardziej poświęca się prowadzeniu warsztatów i malarstwu. Najczęściej maluje farbami olejnymi, ale chętnie łapie też za ołówek, a ostatnio eksperymentuje z kawą, dzięki której na obrazach da się uzyskać ciekawy efekt sepii. Specjalizuje się w malowaniu portretów i abstrakcji, często łączy ze sobą jedno i drugie.

Malarskie początki Wiktorii były dosyć banalne - w dzieciństwie, jak wiele jej rówieśników, często brała do ręki kredki czy farby i malowała, spędzając w ten sposób sporo wolnego czasu. W podstawówce uwielbiała przychodzić z przyjaciółką na szkolną świetlicę. Pracowała w niej pani Beatka, która pokazywała dziewczynom różne znane obrazy w pocztówkowych formatach i zachęcała, by własnoręcznie je odtwarzały. To ona jako pierwsza zwróciła rodzicom Wiktorii uwagę na to, że córka, tak samo zresztą jak jej koleżanka, przejawia zdolności artystyczne. Dziewczyna zakochała się w malarstwie. Niestety w Pszczynie w tamtym czasie nie było zbyt wielu możliwości rozwoju dla talentu plastycznego. Wiktoria wspomina, że bardzo brakowało jej poważniejszego podejścia do młodych na lekcjach plastyki, a po szkole nie było gdzie uczyć się rysunku. W gimnazjum udało jej się zaczerpnąć sporo wiedzy i podszkolić warsztat u plastyczki, pani Kasi. Później Wiktoria postanowiła pójść do bielskiego plastyka, a po szkole średniej wybrała studia z architektury wnętrz.
Cały czas jednak myślała o tym, żeby stworzyć pszczyńskiej młodzieży warunki do nauki rzemiosła, w których dostaną coś więcej niż kredki i plastelinę, przede wszystkim bardziej indywidualne podejście. - Sama na plastyce czułam się beztalenciem. Byłam dobra w rysunku i malarstwie, ale poza tym kiepsko wychodziły mi prace innymi technikami, wręcz wszystko leciało mi z rąk. Samo malowanie na lekcjach również pozostawia wiele do życzenia, jeśli używa się zwykłych plakatówek. Do tego potrzebne są dobre farby i pędzle. Co ciekawe, te rzeczy wcale nie są drogie, a otwierają przed nami o wiele większe możliwości - mówi artystka.
Wiktoria jeszcze w czasie studiów zaczęła dawać lekcje rysunku dla młodzieży. Robiła to w ramach współpracy z Eweliną Gołąbek, która prowadzi w Pszczynie szkołę S.O.S Korki, oferującą korepetycje z różnych dziedzin nauki. W końcu jednak malarka postanowiła realizować warsztaty również dla dzieciaków, a nawet chcących sprawdzić się w malarstwie dorosłych i otworzyła własną pracownię. - Moim celem było stworzyć takie miejsce, w którym młodych artystów traktuje się poważnie i daje się im prawdziwe narzędzia. I nie jest wcale tak, że lekcje u mnie zaczynają tylko te dzieci, które ładnie malują. Są i tacy, którzy początkowo nie przejawiają wielkich zdolności, ale systematyczna praca i chęci sprawiają, że po roku czy dwóch takie dzieci naprawdę pięknie malują. W mojej pracowni dużo rozmawiamy, odkładamy telefony do plecaków i skupiamy się na tym, co dzieje się tu i teraz. Ten czas spędzony na warsztatach ma być dla dzieci czasem spokoju, świętością poświęconą temu, co lubią. W takich warunkach można się bardzo rozwinąć - mówi Wiktoria.
Jak przekonuje moja rozmówczyni, dzieci bardzo szybko chłoną podstawy i wskazówki, po dwóch latach nauki najmłodsi potrafią malować na poziomie starszych uczestników. Później na różnych konkursach już nieraz zdarzyło się, że prace 8- czy 9-letnich uczniów Wiktorii zostały uznawane za rysunki starszych dzieci. Takie tempo rozwoju zależy jednak nie tylko od regularnych ćwiczeń. - W najmłodszych grupach są dzieci, które zwykle nie wiedzą jak zacząć, malują intuicyjnie. Dlatego bardzo ważną rzeczą jest powiedzieć im, co i dlaczego jest dobre. Co wychodzi źle i dlaczego, jak to zmienić. Uzasadnienie jest kluczem do rozwoju warsztatu i umożliwia osiągnięcie założonego efektu. Dlaczego nie malować grubych konturów, jak sprawić, żeby przedmioty nie wyglądały płasko, dlaczego nie używać czarnego, dlaczego głównym narzędziem w malarstwie jest obserwacja - to podstawy, które objaśniam zaraz na początku - tłumaczy Wiktoria. Na bieżąco kształci obecnie kilkudziesięciu uczniów w grupach juniorów i młodzieży.
Kariera samej Wiktorii Kani, podobnie jak nauka jej podopiecznych, również gna do przodu. Propozycja stworzenia portretu Daisy przyszła do niej niespodziewanie, w dodatku w wirze innych wydarzeń i projektów. Pomimo braku czasu, nie potrafiła jednak odmówić namalowania Daisy, szlachetnej arystokratki, którą na zlecenie Agencji Rozwoju i Promocji Ziemi Pszczyńskiej miała przedstawić w nowoczesnej estetyce. Portret, który stworzyła został bardzo dobrze przyjęty i pojawił się na stylowych pamiątkach prosto z Pszczyny. Niedługo potem artystka została zaproszona do udziału w lokalnej inicjatywie "Pranie pachnące sztuką". W tym roku wzięła w nim udział już po raz drugi. W międzyczasie jeden z obrazów Wiktorii pojawił się także (i został sprzedany) w największym i najstarszym domu aukcyjnym w Polsce - Desa Unicum.


Obecnie Wiktoria planuje stworzyć przestrzeń w sieci, gdzie podzieli się swoim portfolio oraz będzie mogła na szerszą skalę sprzedawać swoje obrazy. W pracowni przy Kościuszki ma również możliwość organizowania spotkań malarskich dla dorosłych, takich jak popularne ostatnio malowanie przy winie czy eksperymentalne malowanie kawą. Przede wszystkim jednak liczy się dla niej praca z najmłodszymi artystami, która jest też dla niej pewnego rodzaju misją. - Nie wyobrażam sobie bez tego życia. Patrzenie na rozwój i progres dzieci jest niesamowite. Ale nie powinien być to progres za wszelką cenę. Dlatego w swojej pracowni chcę dawać uczniom poczucie bezpieczeństwa. To miejsce wolne od hejtu, w którym nikt nikogo nie ocenia i nie jest szufladkowany ze względu na mniejszy czy większy talent. Dzisiejszy świat mnie trochę przeraża, bo funkcjonujemy w pędzie, ciągle coś odhaczając. Również dzieci na co dzień żyją w zapętleniu, mają być doskonałe we wszystkim. Dlatego tu stawiam na autentyczność i niedoskonałości, bo to w nich tkwi prawdziwe piękno - opowiada zachęcająco Wiktoria.
W pracowni pszczyńskiej artystki można poczuć się domowo, a jednocześnie poobcować z obrazami i z książkami. Na parapecie leżą albumy, w tym z dziełami Olgi Boznańskiej, jednej z najbardziej inspirujących dla Wiktorii malarek. Na komodzie przygotowane słodkości, kawa i herbata, bo zajęcia warto sobie umilać. Opuszczam to miejsce nie bez ociągania.
Zobacz także

Dzięki "Pamięciownikowi" udało się zebrać zdjęcia i wspomnienia z domowych albumów pszczynian

Gorący temat[ZDJĘCIA] Aleksander Spyra Honorowym Obywatelem Pszczyny!

[ZDJĘCIA] Plener malarski w Goczałkowicach. Czerpali inspiracje z przyrody i pięknego krajobrazu

Wystawa prac młodzieży z koła plastycznego POPP. Zapisy na nowy rok szkolny!

Gorący temat[PROGRAM] Industriada w Muzeum Prasy Śląskiej

Wystawa "Matki Polki" wyróżniona w konkursie Nagroda Marszałka Województwa Śląskiego
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

