Najnowsze

  • 3 lipca 2022
  • 6 lipca 2022
  • wyświetleń: 11526

W kawalerce zbudował łódź. W tym roku chce przepłynąć Atlantyk

Pochodzący z Pszczyny Krystian Ryt obecnie mieszka w Manchesterze. W swojej kawalerce, którą nazywa najmniejszą stocznią świata, zbudował łódź z... papieru i żywicy. - Chciałbym popłynąć z Europy do Ameryki Północnej, a konkretnie do miejsca gdzie Elon Musk buduje rakiety - mówi. Czy Pszczyna będzie miała swoją postać na miarę Olka Doby? A może kogoś jeszcze większego? Czy to szaleństwo? Czy to ma prawo się udać? Poznajcie historię Krystiana.

Łódź z papieru, którą Krystian Ryt zbudował w swojej kawalerce
Łódź z papieru, którą Krystian Ryt zbudował w swojej kawalerce - "Tryton" o numerze bocznym T-3A · fot. archiwum prywatne


Krystian jest budowniczym łodzi, samoukiem. Jego życiowym celem jest opłynięcie samotnie świata. Najpierw jednak chce przepłynąć Atlantyk. Ostatnio o Krystianie artykuł napisała Interia.pl - Papierową łodzią przez Atlantyk. Szaleństwo, czy odwaga?. O swojej pasji i planach opowiedział również naszemu portalowi.

Tryton T-3A
Wodowanie Trytona T-3A · fot. archiwum prywatne


Jak wyjaśnia, finalna łódź to wiele tekturowych warstw, każda wycinana osobno, nasączana żywicą, sklejana, szlifowana i składana z innymi częściami. - To monotonna praca, ale myśl o wyjątkowości konstrukcji rekompensuje poświęcony czas na jej budowę - mówi Krystian Ryt.

- Chcę opłynąć świat dookoła na własnoręcznie zbudowanej łodzi. To bardzo duży cel, który ciężko zrealizować bez wsparcia ludzi i mojej ciężkiej pracy. Jako osoba nieposiadająca wielkiego budżetu postanowiłem, że rozbiję swój cel na kilka mniejszych tak, żeby dać sobie szansę na rozpoczęcie wielkiej przygody. Postanowiłem, że na początek zbuduję małą łódkę z tego, co mam pod ręką w kawalerce, w której mieszkam - wspomina.

- Wszyscy wokół mówili, że jestem szalony i że moje marzenie to utopia lecz nie dałem się złamać. Wiem, że bardzo ważne jest doświadczenie i wiedza na start, dlatego wpadłem na zwariowany pomysł budowy łodzi z papieru i przepłynięcie nią 100 km w celu zdobycia wiedzy i doświadczenia - dodaje.

Najmniejsza stocznia świata



Krystian szybko wypełnił swoją kawalerkę próbnymi łódkami. Ubyło miejsca, przez co nie mógł normalnie funkcjonować.

Pierwsza konstrukcja łodzi z papieru - Tryton T1 - 2019 rok · fot. archiwum prywatne Krystiana Ryta


- Przerobiłem kawalerkę w stocznię, a w łazience szlifuję elementy do łódek, zatruwając siebie i odbierając sobie normalne życie - mówi.

- Napoleon powiedział kiedyś "niedola akuszerką geniuszu". To rozwiązanie wzięło się z braku alternatywy i z mojego skrajnego poświęcenia dla osiągnięcia celu. Miałem do wyboru poddać się na starcie, obwiniając los za brak lepszego miejsca, bądź działać tym co mam pod ręką i w warunkach, jakie mi zostały, wybrałem to drugie. Kawalerkę zmieniłem w najmniejszą stocznię świata, przez ostatnie lata, każdego dnia żyłem, jadłem i spałem obok różnych konstrukcji, finalnie powstała pełnoprawna łódź o długości 5m, a przed nią było budowane równocześnie cztery inne konstrukcje z papieru i żywicy, prawdziwe spartańskie warunki, miejsce zdecydowanie nie dla słabszych jednostek. Co najzabawniejsze, w kawalerce po usunięciu zbędnych przedmiotów zmieściłem także blisko 7m wysokości papierowy model rakiety New Shepard o średnicy 1m, więc możecie sobie państwo wyobrazić, jak w szczytowej formie produkcji musiało wyglądać moje życie w kawalerce która ma ok. 30m2. Przez podjęcie decyzji, żeby budować w kawalerce, musiałem zrewolucjonizować swoje życie. Odpadło wiele spraw typu imprezy - przyznaje.

Najmniejsza stocznia świata. Kawalerka Krystiana Ryta
Najmniejsza stocznia świata. Kawalerka Krystiana Ryta i jego łódź skonstruowana z wielu warstw papieru i żywicy · fot. archiwum prywatne


- Utraciłem po drodze wielu ludzi, którzy nie wytrzymali mojego tempa i szalonych pomysłów. Z drugiej strony zyskałem też nowych towarzyszy, którzy przychodzili zobaczyć to miejsce jak do muzeum. Stocznia w szczytowej formie była tak magiczna i niezwykła, że gdy raz ktoś wszedł w moje życie i poznał moje moje pomysły to... Podziw u ludzi w moją stronę po zobaczeniu łodzi Tryton, czy tej wielkiej rakiety, jest bezcenny, to niedowierzanie i ten uśmiech na twarzach- to najwyższa forma nagrody jaką otrzymuję od życia - opowiada.

Swojej pasji konstruowania łodzi poświęca wiele godzin dziennie.

- Prawdopodobnie łatwiej byłoby określić ile czasu nie spędzam dziennie na tworzeniu rzeczy wielkich. Chyba tylko, kiedy uda mi się zasnąć, to mam przerwę. Jestem koniem roboczym, pracuję 8 godzin w zakładzie, wracam do domu i zawsze złapię się za jakiś projekt. Często też nie mam wyjścia, gdyż praca z żywicą jest na tyle kapryśna, że gdy tworzy się element, to nie można go od tak odłożyć na jutro. Wymagana jest determinacja, cierpliwość, precyzja i poświęcenie. Jestem pracoholikiem - przyznaje.

Bez wsparcia ludzi to się nie uda



Jednym z celów zbiórki, którą założył Krystian, jest opłata za wynajęcie garażu, gdzie będzie mógł tworzyć swoje łodzie i w końcu żyć normalnie w swoim mieszkaniu.

Oto lista wszystkich celów Krystiana, na które chce zebrać fundusze:

  • Wynajęcie garażu w którym będzie mógł budować łodzie,
  • Przepłynięcie papierową łodzią Tryton T-3A dystansu 100 km,
  • Rozbudowa Trytona T-3A do standardu atlantyckiego. W modernizacje wchodzą: podniesienie kadłuba, remont części rufowej i jej poszerzenie, budowa kabiny, takielunku, ożaglowania i finalnie pokrycie laminatem całej konstrukcji (obecna wersja Trytona jest zbudowana z papieru i żywicy),
  • Przepłynięcie kanału La Manche,
  • Przepłynięcie Morza Irlandzkiego,
  • Przepłynięcie Morza Północnego.


Wszystkie te wyprawy Krystian planuje w celu zdobycia doświadczenia na morzu. Następnie chce zrealizować:

  • Samotny rejs przez Atlantyk z Europy do Texasu (odwiedzenie Elona Muska)
  • Budowa nowej łodzi pod samotny rejs dookoła świata
  • Samotny rejs dookoła świata.


Krystian zbiera pieniądze poprzez serwis zrzutka.pl:



Jak wygląda proces budowy łodzi z papieru i żywicy?



Modele Tryton T3 i T4 - 2020 rok · fot. archiwum prywatne Krystiana Ryta


- Musiałem radzić sobie, wykorzystując to, co miałem po ręką. A pod ręką była kartka papieru, więc pomyślałem, że byłoby całkiem zabawne, gdyby ktoś pokonał długi dystans papierową łodzią. Jest w tym projekcie szczypta szydery i czarnego humoru, ale jest też prawdziwa unikalność. Nikt w historii świata nie wpadł na taki pomysł. Projekt jest więc wyjątkowy i to mi się bardzo podoba, Tryton i ja jesteśmy jedyni tacy na świecie. Chciałbym też jasno zaznaczyć że łódki, kajaki itp. z papieru już powstawały, ale ich twórcy oszukiwali np. laminując całość włóknem szklanym, bądź były to kajaki jednorazowe. Moja łódź z papieru ma za zadanie pokonać 100 km bez dodatkowego laminatu, co czyni ją pierwszą i jedyną na świecie tego typu łodzią. Dopiero modernizacja pod Atlantyk przyniesie laminat i inne zabezpieczenia - wskazuje.

Najmniejsza stocznia świata. Kawalerka Krystiana Ryta
Krystian i jego Tryton · fot. archiwum prywatne


Krystian podkreśla, że jest samoukiem. W dzieciństwie interesował się rysunkiem technicznym i modelarstwem, co dziś pomaga mu w kreśleniu własnych projektów. Na przestrzeni ostatnich trzech lat stworzył cztery próbne łodzie z papieru i w oparciu o popełnione błędy i uzyskaną wiedzę, stworzył piątą łódź, którą nazwał "Tryton" o numerze bocznym "T-3A. To pierwsza łódź, którą zwodował.

- Ciężko określić jak długo powstawała finalna wersja gdyż łodzie powstawały praktycznie w tym samym czasie. Gdybym skupił się tylko na jednej łodzi to powiedzmy, że budowa trwała 6 miesięcy, pracując w kiepskich warunkach w kawalerce - wyjaśnia.

Najmniejsza stocznia świata. Kawalerka Krystiana Ryta
Najmniejsza stocznia świata. Kawalerka Krystiana Ryta · fot. archiwum prywatne


Podstawowy kadłub Trytona T3-A jest już gotowy. Został zamontowany także silnik i odbyły się pierwsze ćwiczebne manewry. Obecnie Krystian pracuje nad pełnym ożaglowaniem łodzi i podniesieniem jej do standardu pełnoprawnej żaglówki.

Pokonać samotnie Atlantyk



Już w tym roku Krystian chce samotnie pokonać Atlantyk.

- Będzie to moja najważniejsza próba w życiu przed podjęciem się samotnego rejsu dookoła świata, gdyż zostanie zweryfikowana moja wiedza. Wiele się też nauczę z tego rejsu i wyciągnę wnioski pod kolejne tego typu akcje, aż osiągnę wszystko, co sobie założyłem. Wiedza i doświadczenie jest bezcenne. Atlantyk i inne morskie podboje mocno rozbudują moją legendę, moim celem jest by o Morskim Królu pamiętało się przez wieki, moje imię znajdzie się w panteonie postaci takich jak Achilles, Napoleon, Kolumb czy Aleksander Macedoński i to nimi się właśnie inspiruje. Interesuje mnie tylko wygrywanie i zdobywanie chwały, która nie zginie - przyznaje.

Druga łódź - tryton T2 - 2019 rok · fot. archiwum prywatne Krystiana Ryta


Skąd wzięło się marzenie o przepłynięciu oceanu, a później świata?

- Kocham życie, jestem ciekaw, jak wiele dobrego mi ono jeszcze przyniesie. By zgłębić ten sekret zrozumiałem, że muszę porywać się na swoje marzenia w sposób spektakularny i zamieniać te marzenia w cele, a cele realizować. Jednym z marzeń z dzieciństwa było samotne przepłynięcie świata, dziś marzenie staje się rzeczywistością, a ja krok po kroku realizuję je już jako cel. Od dłuższego czasu buduję różne konstrukcje, głównie skupiając się na łodziach, tak by nabrać potrzebnej wiedzy i doświadczenia, po to by pewnego dnia zrealizować mój główny cel jakim jest samotny rejs dookoła świata na własnoręcznej zbudowanej łodzi własnego projektu. Zaczynałem od wizji, a dziś mam pod ręką pierwszą gotową łódź, która jeżeli się jej pomoże, będzie w stanie pokonać w tym roku Atlantyk - mówi.

Najmniejsza stocznia świata. Kawalerka Krystiana Ryta
Papierowe łodzie w najmniejszej stoczni świata · fot. archiwum prywatne


Jak opowiada Krystian, kiedy zaczynał budowę łodzi, założył sobie cel: zdobyć wiedzę i doświadczenie, popełniając jak najwięcej błędów. Jakie ma obecnie doświadczenie na morzu?

- Dziś wyrobiłem sobie odpowiednie umiejętności szkutnicze, a także spędziłem wiele godzin pływając po angielskich kanałach wodnych, nabierając doświadczenia typowo morskiego. Moja łódź w najbliższym czasie porwie się na mocniejsze wody i będzie to dla mnie kolejna okazja, by dokształcić się w tej dziedzinie - wskazuje Krystian.

- Być może mój plan i projekt wydaje się szalony, ale ja działam z intencją i pragmatyzmem krok po kroku, wszystko jest starannie zaplanowane, tak by tylko się rozwijać. Każde kolejne posunięcie przebija poprzednie, a ja staję się tym, kim muszę być - przekonuje.

Jak trzeba przygotować łódź, by mogła przepłynąć Atlantyk? Czy papierowa łódź wytrzyma na oceanie?



- Obecna łódź ma pokonać 100 km i jest praktycznie gotowa pod ten wyczyn. Pod Atlantyk jednak będzie głęboko zmodernizowana - mówi Krystian.

Powstaną wysokie nadbudówki, by podnieść konstrukcję w górę, a także zostanie poszerzony kadłub, a przede wszystkim część rufowa. Zostanie zbudowana także kabina, żeby żeglarz mógł przetrwać na Atlantyku podczas sztormu. Łódź dostanie także laminat w postaci włókna szklanego, bądź węglowego, co podniesie bezpieczeństwo i dzielność konstrukcji. Będzie miała wyższy maszt, lepsze żagle, systemy łączności. Jednym słowem zostanie wyposażona we wszystko, co może zapewnić podróżnikowi jak największe bezpieczeństwo.

Tryton T-3A
Wodowanie Trytona T-3A · fot. archiwum prywatne


- Modernizacja pod Atlantyk będzie najkosztowniejszym przedsięwzięciem, lecz wierzę, że z pomocą ludzi szybko to ogarniemy i nowy Tryton będzie mógł przejść testy a następnie wyruszyć w docelową misję jaką jest samotne pokonanie Atlantyku - mówi Krystian.

Zwątpienie ludzi paliwem do działania. "Dziś już nie słyszę, że czegoś się nie da zrobić"



Jak reagowali ludzie na pomysły Krystiana? Pszczynianin przyznaje, że wiele osób "wykruszyło" się po drodze. Było zwątpienie, śmiech ludzi, którzy twierdzili, że to się nie uda.

- To było i jest najmocniejszym paliwem do działania. Wielu twierdziło, że łódź z papieru i żywicy tego rozmiaru nie ma prawa się udać, udowodniłem że się mylą. Dziś już nie słyszę, że czegoś się nie da zrobić. Ludzie którzy wątpili, stali się moimi cichymi fanami, co jest wspaniałe, a część zwyczajnie zapadła się pod ziemię - przyznaje.

- Na początku projektu byłem jedyną osobą, która w to wierzyła. Miało być to moje osobiste wyzwanie i nie sądziłem, że zbiorę wokół siebie tak zacne grono ludzi. Dzisiaj odzywa się do mnie wielu doświadczonych żeglarzy, pytają o projekt i doradzają, więc rodzina się powiększyła i jestem szczęśliwy, że mam tych ludzi ze sobą, mogę być jedynie wdzięczny za wsparcie i szczerze dziękuje Wam wszystkim, którzy dotychczas dołożyli swoją cegiełkę, bym mógł dzisiaj myśleć o Atlantyku. Nie będę ukrywał, że moje marzenia są bardzo kosztowne i bez wsparcia, które już otrzymałem, możliwe że nie byłbym w tym miejscu. Projekt istnieje dzięki mojemu poświęceniu i wsparciu ludzi i mam nadzieję, że ludzie dalej będą dokładać swoją cegiełkę do projektu - powiedział nam Krystian.

Pasja silniejsza niż strach?



Jak podkreśla Krystian, stagnacja w życiu przeraża go bardziej, niż ryzyko utraty życia.

- W normalnym życiu nie ma nic złego, ale to nigdy nie było dla mnie czymś, czego chciałem. Uwielbiam obcować ze śmiercią, jakkolwiek to zabrzmi, tylko podczas tego tańca naprawdę żyję i doznaję czegoś, co można nazwać szczęściem. Uważam, że byłbym wariatem, jeśli zechciałbym porzucić moje plany i stworzyć coś spokojniejszego typu założenie rodziny i spokój. Stabilizacja nigdy nie będzie moim celem w życiu, jak mawiał Nietzsche "żyć niebezpiecznie! Budujcie miasta swe na Wezuwiuszu! Wysyłajcie swe statki na niezbadane morza! Żyjcie w wojnie z równymi sobie i z samymi sobą". I ja tak przez 26 lat żyłem i chcę żyć spektakularnie nadal. Kocham życie i miłość do niego jest tym silniejsza, im bliżej jest jego utracenie - tłumaczy.

Spotkanie z Elonem Muskiem



Krystian jest też wielkim miłośnikiem rakiet. Ostatnio zbudował własną. To projekt stworzony z przymrużeniem oka, bo rakieta ma kształt gigantycznego penisa. Przygotował także wiadomość do swojego idola Elona Muska. Stworzenie wielkoformatowego transparentu zajęło mu około 5 tygodni.

Krystian Ryt, rakieta  i wiadomość do Elona
Wiadomość do Elona Muska - wiosna 2022 · fot. archiwum prywatne

Krystian Ryt, rakieta  i wiadomość do Elona
Wiadomość do Elona Muska · fot. archiwum prywatne


Jak mówi Krystian, tak jak Elon Musk, sam jest swego rodzaju inżynierem samoukiem i fascynują go ciekawe konstrukcje.

- Elon zrewolucjonizował rynek kosmiczny, tworząc rakiety wielokrotnego użytku, co poskutkowało znacznym obniżeniem kosztów wysyłania ładunków w kosmos - wskazuje.

- Przed nim był to bardzo kosztowny biznes i ludzkość musiała słono płacić za swoje ambicje, po nim zaś cały przemysł kosmiczny dostał wiatru w żagle. Marzeniem Elona jest by ludzkość stała się gatunkiem międzyplanetarnym i ja te marzenie podzielam. Ostatnie lata podczas budowania swoich łodzi podpatrywałem jak metodą prób i błędów Elon buduje swoje Starshipy w Texasie, istnieją kamery live z tego miejsca i ja spędziłem setki godzin oglądając, jak ten człowiek zmienia świat, budując szanse dla ludzkości, by za naszego życia mogliśmy zobaczyć lądowanie człowieka na Marsie. Będzie to wielkie wydarzenie, które na trwale zapisze się w historii ludzkości. Chciałbym w tym jakoś uczestniczyć, a przynajmniej zobaczyć te rakiety na własne oczy, dlatego postanowiłem że nie tylko przepłynę Atlantyk, ale i odwiedzę Elona w Teksasie - mówi.

Tryton T-3A
Wodowanie Trytona T-3A · fot. archiwum prywatne


I dodaje, że jeżeli go spotka, to pewnie pogadają o inżynierskich nudnych sprawach, potencjale ludzkości i o tym, jak daleko może zajść jednostka w życiu.

- Elon to niezwykła postać. Chciałbym swoim pokonaniem Atlantyku nagłośnić też jego ambicje, bo jestem mu bardzo wdzięczny za możliwości, jakie daje ludzkości.

"Nie mam wątpliwości, że będzie o mnie bardzo głośno. Legenda o Morskim Królu będzie trwała wiecznie"



Krystian Ryt opowiedział nam także o swoich motywacjach do podjęcia tak nietuzinkowego przedsięwzięcia, jakim jest samotny rejs przez Atlantyk własnoręcznie zbudowaną łodzią.

Tryton T-3A
Tryton T-3A · fot. archiwum prywatne


- Chcę pchać się w trudne i wymagające sytuacje po to, by szybciej przechodzić wewnętrzną transformację. Żona Jerzego Kukuczki wspominała tragicznie zmarłego męża słowami, że kiedy Jerzy wracał z gór, to był odmienionym i lepszym człowiekiem i coś w tym jest. Realizacja ambitnych planów zmienia nas dogłębnie, człowiek się rozwija szybciej, staje się tak jak na przykładzie Kukuczki lepszym człowiekiem i ja te zmiany widzę po sobie. W życiu przeczytałem masę książek i to zdecydowanie odcisnęło na mnie piętno, zawsze fascynowali mnie wielcy wodzowie, odkrywcy i wynalazcy, czytając o ich podbojach marzyłem o własnych i dziś chcę żyć jak ci moi mali bogowie, działając w sposób jaki przystoi temu typowi ludzi. Książki to niebezpieczna rzecz - mówi.

Rejs papierową łodzią. Czy to się może udać?
Rejs papierową łodzią. Czy to się może udać? · fot. archiwum prywatne Krystiana Ryta


- Myślę że tego typu wyczyny są inspiracją dla tych, którzy zmagają się z własnymi ambicjami. Jesteśmy latarnią morską dla ludzi, którzy mają wyznaczony cel, a nie zawsze wiedzą, jak przebyć drogę do tego celu. Umówmy się, drogi nie da się ustalić, zawsze będzie zagadką dla bohaterów i ów "mroczność" drogi potrafi zgasić w nas samych płomień odkrywcy. Wówczas możemy zawrócić, bądź pomyśleć o wielkich odkrywcach, którzy byli przed nami. Nazywam ich latarniami i nie chodzi tu o ślepe podążanie za nimi, a o czerpanie inspiracji z ich odwagi i geniuszu. Dlatego wygrywanie w życiu jest tak ważne. Wygrywasz nie tylko dla siebie. Robisz to także dla ludzi, którzy w Ciebie wierzą. Wiedząc, że nie jest się pierwszym w historii człowiekiem, który musi przejść próbę, by zdobyć to, czego chce, daje pewien spokój w duszy i moc. Chcę być tą inspiracją dla ludzi, którzy tak jak ja, nie posiadając nic, szukają drogi, walczą i ani myślą się poddać - wskazuje Krystian Ryt.

Najmniejsza stocznia świata. Kawalerka Krystiana Ryta
Najmniejsza stocznia świata. Kawalerka Krystiana Ryta · fot. archiwum prywatne


- Nie szukam akceptacji na świecie, nie mam też takiego marzenia. Moje czyny jednak są mentalnie zakorzenione w starożytnej Grecji, chcę żyć jak moi bogowie, Achilles chciał być zawsze pierwszy i górować nad innymi i to samo tyczy się mojej osoby. Nie szukam w życiu pięciu minut sławy, gdyż jest to zbyt ulotne. Szukam trwałości i wielkości, a dziś dążę jedynie do bycia lepszym niż wczoraj. Wszystkie te gwiazdy na kanałach społecznościowych wkrótce zgasną a Krystian Ryt i legenda o "Morskim Królu" będzie trwała wiecznie. Co z rozgłosem na świecie? Moimi projektami interesuje się coraz więcej gazet, odbywam coraz ciekawsze wywiady dlatego jestem o rozgłos spokojny i nie mam wątpliwości, że będzie o mnie bardzo głośno - dodaje.

ar / pless.pl

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.