Gorące tematy

  • 18 kwietnia 2022
  • 26 kwietnia 2022
  • wyświetleń: 15081

Studyjne vs. komercyjne. Jakie ma być pszczyńskie kino?

W nowym Pszczyńskim Centrum Kultury przez 7 dni w tygodniu ma działać kino z prawdziwego zdarzenia. Jakie ono będzie - studyjne, czy komercyjne? Porozmawialiśmy o tym z dyrektorem PCKulu, Michałem Czernkiem. Zapytaliśmy też Józefa Grabowskiego - kierownika Kina "Świt" przy Miejskim Domu Kultury w Czechowicach-Dziedzicach, jakie są realia prowadzenia kina przez dom kultury w małym mieście? Okazuje się, że obaj nasi rozmówcy mają zupełnie różne wizje działalności kina w Pszczynie. Podczas wywiadów pojawił się też temat wizyt w kinie w dobie pandemii i streamingu. Czy wciąż mamy potrzebę oglądania filmów na dużym ekranie?

Koncepcja nowej siedziby Pszczyńskiego Centrum Kultury z salą kinową
Wizualizacja sali kinowej w nowej siedzibie Pszczyńskiego Centrum Kultury · fot. UM Pszczyna


Dyrektor PCKul: to będzie kino w pełni komercyjne z blockusterami, popcornem i reklamami, ale też z elementami kina studyjnego



Michał Czernek w rozmowie z nami podkreślił, że chce, by kino w nowym gmachu PCKulu było w pełni komercyjne, ale z elementami kina studyjnego. - Nie chcę powiedzieć ambitniejszego, bo przecież komercja też może być ambitna - komentuje. Co to oznacza? W pszczyńskim kinie oprócz zwykłych seansów repertuarowych będzie miejsce na kontynuację działalności klubu filmowego. Można na to otrzymywać dotacje na określone filmy z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, dzięki przynależności do Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych.

Jak zapowiedział dyrektor, DKF ma się odbywać na sali kinowej, a nie w mniejszym pomieszczeniu z projektorem. Trzeba zapewnić widzowi DKF-owemu odpowiednią jakość. Będzie to prawdopodobnie jeden seans w tygodniu - czwartkowy wieczór, tak jak dotychczas odbywało się to w Galerii 13. - Ale możemy dostosować częstotliwość tej propozycji do zapotrzebowania - dodaje.

PCKul chce też, obok codziennych seansów, realizować festiwale i przeglądy filmowe. Mają to być imprezy według własnego pomysłu oraz z wykorzystaniem bieżących propozycji dystrybutorów. To wszystko rozszerzy ofertę. - Dzięki temu nie będziemy grać stricte repertuaru multipleksowego - wyjaśnia Michał Czernek.

Jak zapowiada, pojawią się także seanse w ramach cykli dla konkretnych grup odbiorczych.

- Nawet cykle typu kino konesera czy noce horrorów świetnie sprawdzają się w komercyjnym wydaniu. Poza tym nie chcielibyśmy, żeby to kino działało od 16.00 do 22.00. Młodzież szkolna, która przyjdzie w ramach zajęć całą klasą do południa, nie jest jedyną grupą, którą możemy przyciągnąć o tej porze. Mamy mnóstwo seniorów na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, Fajnie ubrać seanse poranne w jakiś cykl dla nich, by do południa kino też mogło funkcjonować - mówi M. Czernek.

Po kraju w poszukiwaniu najlepszych rozwiązań



Przed rozpoczęciem budowy nowego PCKulu dyrektor odwiedził - częściowo sam, a częściowo z burmistrzem, bardzo wiele ośrodków kultury w Polsce. Wizyty pozwoliły znaleźć odpowiedzi na pytania: jakich błędów nie popełniać przy projektowaniu kina, jak duża powinna być sala, biorąc pod uwagę bliskie sąsiedztwo konkurencyjnych kin. Bo przecież kino w PCKulu będzie konkurowało z multipleksami w promieniu kilku lub kilkudziesięciu kilometrów (Czechowice, Tychy, Bielsko-Biała, Żory).

- Oczywiście nie da się zrobić tego bezbłędnie, ale wydaje mi się, że wielu błędów, które były popełniane w zasadzie na każdej budowie, uda nam sie uniknąć - komentuje dyrektor.

- Przymierzam się do drugiego przejazdu po ośrodkach, które mają zbliżony profil do naszego. Podczas tych spotkań pytamy, jaka jest odległość od najbliższego kina, jak w domu kultury, dla podobnej grupy odbiorczej co pszczyńska, sprawdza się kino seniorów, w jakich godzinach, z jaką częstotliwością, czy raz na tydzień, raz na dwa tygodnie czy też raz na miesiąc. Rzeczy, które się tam sprawdzają, warto spróbować zaadaptować u nas. Oczywiście wymyślimy też coś nowego, innowacyjnego - mówi.

Koncepcja nowej siedziby PCKulu
Wizualizacja nowej siedziby PCKulu · fot. UM Pszczyna


Biorąc pod uwagę doświadczenia "Świtu"...



Michał Czernek w rozmowie z nami rozważał także szanse pszczyńskiego kina na rynku lokalnym, biorąc pod uwagę doświadczenia czechowickiego "Świtu", które działa niemal w sąsiedztwie Multikina.

- Mamy sytuację inną niż Czechowice, pod wieloma względami lepszą. Po pierwsze w samej Pszczynie multipleksu nie ma. W Czechowicach jest. Multikino w tym mieście ma silniejsza pozycję niż jednosalowy Świt i fajnie, że kino w MDK znalazło dla siebie niszę odbiorców. Oni reklamują się jako kino bez reklam i bez popcornu. U nas będą i reklamy i popcorn. Na pewno. Czy na każdym seansie? Czy zrezygnujemy z tych elementów np. podczas przeglądów filmów bardziej wymagających... to jeszcze nie jest moment, żeby o tym decydować - podkreśla M. Czernek.

- W naszym przypadku plusem jest to, że żaden z multipleksów nie jest zlokalizowany w Pszczynie. Ludzie prawdopodobnie będą woleli pójść pieszo czy dojechać tam, gdzie jest bliżej. Teraz, jeżeli chcemy iść na film, to w pierwszej kolejności wybieramy Czechowice, a dopiero później Bielsko, ze względu na odległość. A tu film będziemy mogli obejrzeć na miejscu - uważa dyrektor PCKulu. - Będziemy zachęcać szkoły w powiecie do tego, by nie jeździły już do Czechowic, Tychów czy Bielska, ale żeby przychodziły lub przyjeżdżały do nas - dodaje.

Drugą przewagą przyszłego pszczyńskiego kina jest fakt, że będziemy mieć dwusalowe centrum kultury, w tym odrębną salę kinową.

- Na początku mieliśmy pomysł, żeby obie sale - kinowa i widowiskowa były wyposażone w sprzęt do wyświetlania filmów, tak aby na dużej sali też mieć możliwość organizacji seansów. Kiedy wchodziłby jakiś głośny tytuł i ludzie chcieliby w pierwszy weekend go zobaczyć, to nie wpuszczalibyśmy widzów na 130-osobową salę, tylko na dużą, tę widowiskową. Ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na ten krok, bo to wiązałoby się z kosztami (zakup drugiego ekranu i projektora cyfrowego). Budowa PCKulu jest już wystarczająco kosztowna. Poza tym mocno stawiamy na stronę techniczno-akustyczną. Inną akustykę ma sala, która jest dostosowana do działalności kinowej, a inną ta widowiskowa. Ale też łączenie działalności kinowej z koncertową oznacza szukanie kompromisu ze szkodą dla jednej i dla drugiej strony. Nastawiliśmy się więc, że sala duża jest salą koncertowo-teatralno-eventową, natomiast sala mniejsza jest salą kinową, która jednak może być wykorzystywana w godzinach dopołudniowych na różnego rodzaju sympozja czy konferencje. Chyba, że będziemy grali filmy dla młodzieży szkolnej, dla dzieci lub seniorów - mówi Michał Czernek.



- Wiemy o tym, że dystrybutor będzie negocjował. Powie na przykład: my wam damy ten film, który chcecie - np. Batmana. Ale wy musicie go grać przez 2 tygodnie non stop, a poza Batmanem mamy jeszcze trzy tytuły, które już nie są tak atrakcyjne i tak kasowe, które też musicie zagrać w komplecie. Kiedy od innego dystrybutora weźmiemy drugi interesujący nas tytuł, za którym idą kolejne obligatoryjne filmy, to nie ma miejsca na inne rzeczy - line up kina jednosalowego jest wypełniony przez dystrybutora. Ale przy sali kinowej i widowiskowej, kino nie zabierze nam tej pozafilmowej działalności, która jest zabrana w Czechowicach. Oni nie mogą w pełni rozwinąć skrzydeł ani w dziedzinie teatru, ani w przestrzeni koncertowej - wyjaśnia dyrektor.

Pszczyńskie kino przyniesie zysk w drugim roku działalności?



Przed kilkoma miesiącami Michał Czernek zdradził, że spodziewa się, że kino będzie przynosiło zysk już w drugim roku działalności. Poprosiliśmy o komentarz, dlaczego ma się to stać w drugim roku, a nie w pierwszym, kiedy kino w Pszczynie będzie nowością. Zasugerował to kierownik kina Świt.

- Bezpieczniej powiedzieć, że nie od razu kino będzie przynosiło zysk, pozwalający na pokrycie kosztów działalności. Na początku faktycznie może być efekt nowości - ludzie będą chcieli zobaczyć nowy obiekt. Ale nie wiem, czy ten efekt nie wyczerpie się po miesiącu. Liczba osób w Pszczynie, dla których obiekt faktycznie będzie działał - to znaczy takich, które chodzą do kina, jest jednak ograniczona. Poza tym trzeba pamiętać, i to dotyczy każdej naszej działalności, że powrót do sytuacji przedcovidowej nie jest możliwy. [i]To se ne vrati. W czasie pandemii ludzie dowiedzieli się o alternatywnych sposobach korzystania z kultury. Odkryli platformy streamingowe, a te z kolei rozszerzyły swoją ofertę. Na Netfliksie, czy HBO dostępność dobrych tytułów i produkcji własnych jest obecnie dużo większa niż przed pandemią. Wielu widzów przekonuje się, że w zaciszu domowym można zobaczyć naprawdę dobry film. Dlatego teraz jeszcze trudniej zachęcić przeciętnego Kowalskiego do pójścia do kina. Jeśli ktoś wykupił subskrypcję Netflixa dwa lata temu, to on z niej nie zrezygnuje [/i] - zauważa Michał Czernek.

Kino Wenus
Kino Wenus w Pszczynie · fot. Oskar Piecuch / pless.pl


Wenus nie wypalił, to dlaczego nowe kino ma wypalić?



Przed laty reaktywowane kino Wenus, pomimo początkowego zainteresowania, nie wypaliło. Dlaczego?

- Bo nie miało dostępu do nowości. To właśnie jest odpowiedź na zarzut, że kino w Pszczynie się nie sprawdzi - twierdzi Michał Czernek.

I wyjaśnia, że Wenus działał jeszcze w innym świecie - świecie analogowym, kiedy kopię filmu dostawało po dwóch czy trzech tygodniach od premiery. Przy cyfrowym kinie nie ma tego problemu.

- Mało tego, dystrybutor nakłada obowiązek grania danego tytułu w dniu premiery. Jest promocja filmu - od piątku do kin wchodzi dany tytuł i my go musimy grać. Przy kinie analogowym była ograniczona liczba kopii i dystrybutor wolał przekazać je kinom wielosalowym, gdzie mógł liczyć na znacznie większą liczbę widzów. Po tym czasie, kopie dostawały kina, takie jak Wenus, ale zainteresowanie tytułem już było dużo mniejsze lub prawie całkiem minęło. Ci którzy chcieli zobaczyć, zobaczyli tytuł wtedy, kiedy była to nowość- wyjaśnia dyrektor.

Mieszkańcy pamiętają też, że w kinie Wenus proponowano ograniczony repertuar.

- Oprócz tego, że zagramy nowości premierowo, nie możemy od rana do wieczora przez cały tydzień wyświetlać jednego tytułu, nawet jeżeli jest hitem. Przy dość ograniczonej liczbowo publiczności musimy stwarzać szansę, by dany widz jednego dnia poszedł na blockbuster, a w innym dniu obejrzał inny tytuł. Tym samym więcej razy przyjdzie do naszego kina. Dystrybutorowi też powinno zależeć, żeby widzów było więcej, a więc powinien chcieć zapewnić szerszy repertuar - spodziewa się Michał Czernek.

Kino dla pszczyniaków. Dla wszystkich pszczyniaków



Dyrektor PCKulu chce też, by przyszłe kino zaspokajało potrzeby jak najszerszej publiczności.

- Gdy porównamy działalność studyjnego kina z komercyjnym, poza aspektem ekonomicznym jest jeszcze inna kwestia: prowadząc kino wyłącznie studyjne, wyłącznie ambitne, odcinamy bardzo dużą grupę mieszkańców, którzy na takie filmy nigdy do nas nie przyjdą. A to ma być kino dla wszystkich. Wydaje mi się, że grając kino komercyjne, a jednocześnie prezentując określone, ambitniejsze tytuły w klubie filmowym czy podczas przeglądów i festiwali, trafimy do maksymalnie szerokiej grupy, a nie zawężymy jej. To ma oczywiście potem przełożenie na pieniądze - podkreśla M. Czernek.

- To ma być miejsce egalitarne, a nie elitarne. Ale mamy jednocześnie pewną misję do spełnienia. Przysłowiowym Batmanem tej misji nie wypełnimy, ale zrobimy to już dzięki DKF-owi. Rozrywka dla szerokiej publiczności też jest pewną misją - dajemy mieszkańcom możliwość uczestnictwa w kulturze. Jeżeli ktoś nigdy nie chodził do kina i zacznie przychodzić na blockbuster- to jest okej. Nie znaczy to, że ktoś jest gorszy, a ktoś lepszy. Nie ma już podziału na kulturę wyższą i niższą - podkreśla Michał Czernek.

PCkul wizualizacja, koncepcja
Sala kinowa w nowym PCKulu - wizualizacja


Ważna będzie także promocja kina. Planowane są szeroko zakrojone działania marketingowe.

- Będzie nam zależało na trafieniu z naszymi propozycjami do określonych grup docelowych: np. dzieci, młodzieży, seniorów. Chcemy zapraszać do odwiedzania nas młodzież szkolną, nie tylko z gminy Pszczyna - do szkół także trzeba trafić poprzez marketingowe działania. Oprócz tego planujemy wprowadzić propozycje, których w innych kinach nie ma, czyli np. noce tematyczne, wieczorki. W ten sposób wyjdziemy szerzej poza samą Pszczynę. Osoba która mieszka w Studzionce ma blisko np. Jastrzębie, więc musimy jakoś ją przekonać, żeby to właśnie do nas przyszła. Podobnie Goczałkowice, które z jednej strony mają Czechowice a z drugiej Pszczynę. Samą ceną biletu nie przyciągniemy ludzi, tym bardziej że dystrybutor również narzuca warunki i z pewnego poziomu ceny nie można zejść - mówi M. Czernek.

I wyjaśnia, że jeżeli będzie możliwość, kino będzie dostosowywać ceny biletów do możliwości mieszkańca.

- Przypomina mi się sytuacja z Czechowic, kiedy otwarto Multikino w Starej Kablowni. Kino na początku było puste. Ceny był takie, jakie miał multipleks w Bielsku. Obok działał tańszy "Świt". W końcu udało się namówić właściciela Multikina i dystrybutorów do tego, żeby zejść do minimalnej ceny za bilet. I tą minimalna ceną zdobyli sobie widza. Następnie powoli dochodzili do poziomu normalnych cen - mówi Michał Czernek.

PCkul wizualizacja, koncepcja
Nowe Pszczyńskie Centrum Kultury - wizualizacja


- Jeżdżąc po różnych ośrodkach kultury, dowiedziałem się jednak, że nawet dla młodzieży szkolnej nie można zejść z cenami biletów poniżej pewnego poziomu. To są warunki narzucone przez dystrybutora. Szkoły nie mogą oczekiwać tego, że zaoferujemy im bilety np. za 8 zł dla filmowych nowości. Ośrodki kultury organizują dla grup seanse po najniższej możliwej cenie. Ale poniżej pewnej granicy zejść nie można, więc tu nie ma mowy o konkurowaniu cenowym z innymi - dodaje.

- Dyrektorka kina w jednym z miast aglomeracji śląskiej zachęcała mnie do tego, by kino samodzielnie sprzedawało popcorn, by nie zlecać tego zadania firmie zewnętrznej. Wpływami ze sprzedaży biletów trzeba podzielić się z dystrybutorem filmu, zysk ze sprzedaży kukurydzy w całości zostaje w kinie. Nic dziwnego, że duża część wpływów multipleksów to właśnie przekąski - zaznacza dyrektor PCKulu.

Czy pszczyński widz ma potrzebę chodzenia do kina?



Pozostaje również kwestia tego, czy mieszkańcy Pszczyny i okolic mają potrzebę oglądania filmów w kinie. W końcu przez wiele lat radzili sobie bez niego, ewentualnie dojeżdżając do innych miejscowości. Jakie są ich przyzwyczajenia odbiorcze? Czy przez lata przyzwyczaili się do oglądania filmów w domu?

- Z jednej strony to atut, że nie było przez wiele lat kina w Pszczynie. Dzięki temu mieszkańcy będą mieli według mnie większa potrzebę, żeby przyjść zobaczyć film na dużym ekranie. Z drugiej strony pozostaje kwestia zmiany ich przyzwyczajeń. Dlatego my musimy zaproponować im nową jakość. To musi być wygodny fotel, odpowiednie warunki techniczne. Dźwięk musi mieć najlepszą możliwą jakość, znacznie lepszą niż w domu. Dlatego musi być też popcorn, bo tego oczekuje zwłaszcza młodsza publiczność - uważa Michał Czernek.

Kiedy zacznie działać w Pszczynie kino?



Umowa zawarta firmą Budimex S.A. zakłada zakończenie prac w 2024 roku. Wszystkim jednak - generalnemu wykonawcy i zleceniodawcy zależy na tym, żeby stało się to szybciej.

- Sytuacja ekonomiczna w obecnych czasach jest niepewna, więc im szybciej skończy się proces budowy, tym dla wszystkich będzie to korzystniejsze - wyjaśnia dyrektor.

- Myślę, że najbliższe pół roku, to jest ten czas, żeby skompletować informacje dotyczące obsługi nowego ośrodka kultury. Założenia teoretyczne - to jedno, a praktyka to drugie. Trzeba wziąć pod uwagę urlopy, choroby i inne wypadki losowe, a z drugiej strony rachunek ekonomiczny, bo budżet Centrum Kultury jest ograniczony. Sądzę, że warto skorzystać z doświadczeń innych ośrodków o podobnym profilu działania. Warto zasięgnąć rad, by zapewnić ciągłość działań przy optymalnych kosztach - mówi.

MDK, Miejski Dom Kultury, kino Świt
Miejski Dom Kultury w Czechowicach-Dziedzicach · fot. Oskar Piecuch / czecho.pl


Kierownik Kina "Świt": takie instytucje, jak dom kultury, powinny dawać możliwość zobaczenia filmu z pominięciem kwestii ekonomicznych



Przed spotkaniem z Michałem Czernkiem spotkaliśmy z Józefem Grabowskim, kierownikiem Kina Świt przy Miejskim Domu Kultury w Czechowicach-Dziedzicach. Poprosiliśmy, żeby podzielił się z nami swoim doświadczeniem w prowadzeniu kina w małym mieście. Pan Józef swoją funkcję pełni od 30 lat. Zapytaliśmy, jaki kształt powinno przybrać kino w gminie takiej, jak Pszczyna, by mogło dobrze funkcjonować. Szef "Świtu" zasugerował, że Pszczyńskie Centrum Kultury powinno postawić na kino studyjne.

- - Nie znam potencjału Pszczyny okolic, ale wydaje się bardzo obiecujący. Wizyta w Multikinie to dojazd 7 km do Czechowic. Do Tychów jest 2 razy tyle. Jeżeli widzowie będą mieli dobrą ofertę na miejscu, to powinni zostać. Wszystko zależy od tego, jaka zostanie przyjęta strategia. To, co wydaje mi się najbardziej prawdopodobne w Pszczynie, to próba połączenia kina dla wszystkich z kinem studyjnym - mówi Józef Grabowski.

- Nie mam wobec pszczyńskiego kina podejścia, że jest ryzyko i lepiej nie otwierać. Tylko mógłbym się dziwić, że władze Pszczyny - miasta o takim potencjale, tak długo zwlekały z tak ważną decyzją. Korzystanie z dóbr kultury jest przywilejem mieszkańca. Jeżeli w jakimś mieście nie ma kina, to mnie to może tylko dziwić, bo jest to najprostsza forma korzystania z kultury - dodaje.

- Budowy kina w Pszczynie absolutnie nie odbieram jako konkurencji. Im więcej kin studyjnych, skupionych w dodatku w Stowarzyszeniu Kin Studyjnych, tym lepiej, bo możemy wywierać jakiś nacisk na dystrybutora - wyjaśnia. - Moim marzeniem jest, aby w Pszczynie było kino studyjne - partner "Świtu". Można wtedy razem zrobić imprezę filmową. Koszty, np. organizacji spotkania z reżyserem, rozłożyłyby się na pół. Stalibyśmy się takim małym centrum filmowym, bo także w Bielsku-Białej powstaje obecnie obiekt multimedialny w Studiu Filmów Rysunkowych.

Czechowice: mały "studyjniak" z tradycjami tuż obok wielosalowego kina komercyjnego



- Pszczyna ma kilkaset lat praw miejskich, czyli tradycje mieszczańskie są głęboko zakorzenione. Może ja Pszczynę idealizuję, ale wierzę, że pewne rzeczy zostają w genach. Czechowice są miastem o proweniencji robotniczo-chłopskiej. Kiedyś słynęły z licznych zakładów przemysłowych. Większość z tych zakładów zniknęła, albo została ograniczona do minimum. I tu paradoks - przed laty ambicją zakładu pracy było mieć dom kultury i kino. I w naszym mieście było kiedyś 5 kin! Te kina zniknęły, został tylko "Świt", który ma zresztą prawie 100-letnią tradycję, choć nie ciągłą. To kino funkcjonowało od lat dwudziestych XX w., a współczesna historia Świtu zaczyna się w 1974 roku. Kiedy zniknęły wszystkie inne kina, została jeszcze "Silesia" przy kopalni. A dziś jedno kino studyjne w takim mieście jak Czechowice w zupełności wystarczy - mówi J. Grabowski.

- Kino studyjne prowadzę w Czechowicach od 1991 roku. Przeżyłem kilka rewolucji: początek lat 90. i wejście systemu dźwięku przestrzennego Dolby Stereo SR ("Świt" był drugim kinem w Polsce, które zastosowało to rozwiązanie), następnie wejście dźwięku cyfrowego, a w 2011 roku wycofanie taśmy 35 mm. Obecnie nowością jest przesyłanie plików filmowych przez internet - wymienia.

W międzyczasie, w 2013 roku w mieście pojawił się wielki konkurent "Świtu"- komercyjne Multikino w galerii handlowej Stara Kablownia.

multikino
Multikino


- Wieszczono wtedy "Świtowi" rychłą śmierć - przyznaje pan Józef. A jednak udało się mu przetrwać. Jak udaje się godzić sąsiedztwo kin w promieniu 700 metrów i czy konieczna jest walka o widza, czy też każda z placówek ma swoją grupę docelową?

- O widza walczyć nam trudno, bo to wyglądałoby na to, że kopiemy się z koniem. Po prostu staramy się wyróżniać. Pierwszy wyróżnik to repertuar. Nie zawsze gramy to, czego nie gra Multikino, bo tego się nie da zrobić. Naszą ambicją jest promować dobre polskie kino, więc często gramy te same rodzime tytuły co Multikino. Pokazujemy też kino europejskie, bo takie jest zadanie kina studyjnego. Drugi wyróżnik -pewnie najważniejszy - to imprezy filmowe, których Multikino nie robi i robić nie będzie, bo to nie jest w ich interesie. Tych imprez mamy bardzo dużo - to Festiwal Dobrych Filmów w styczniu, w marcu Tydzień Filmu Polskiego, a we wrześniu Czechowickie Prezentacje Filmowe. Jest jeszcze "Non-fiction sztuka dokumentu", Klasyczna Filmowa Jazda Obowiązkowa i inne imprezy, które nie są cykliczne - wymienia Józef Grabowski.

- One cieszą się zainteresowaniem, bo jeżeli impreza ma 30 lat, to często rodzice przychodzą już ze swoimi dziećmi, co jest dla nas bardzo miłe. To czasem też jedyna okazja dla widza, żeby zobaczyć jakiś tytuł, który później już nie jest wyświetlany. Tradycją tych imprez filmowych są też przedpremiery. Na przykład film "Córka", który miał 3 nominacje do Oscara, pokazaliśmy w styczniu, a ma premierę kinową w marcu. Jeżeli tylko nas na to stać, gramy przedpremiery. To też dla widza jest ważne. I rzecz wydawałoby się mało istotna, ale dla naszych widzów ważna, która nas odróżnia od multipleksu - nie sprzedajemy popcornu. To jest aspekt, który każdy szef kina musi rozważyć, bo zarobki na popcornie to jest kilkaset procent przy minimalnym wkładzie. Ale ja osobiście nie znoszę tego, że ktoś chrupie obok mnie i wykluczam coś takiego - przyznaje kierownik "Świtu".

- Druga ważna sprawa - nie gramy reklam. Multikino doszło w tym momencie nawet do 40 minut reklam, łącznie z tym, że grają je przed bajkami dla dzieci. Dodatkowo prezentowane są zwiastuny filmów nieprzeznaczonych dla dzieci. My nie gramy reklam, a nawet nie gramy zwiastunów. Chyba, że jesteśmy zmuszeni umową, ale zdarza się to rzadko. Jeżeli u nas jest seans o 18.00, to jest o 18.00, a nie o 18.40 i to widzowie też doceniają - podkreśla.

Trzeci aspekt, który wyróżnia Kino Świt, to cena biletu. Jak wyjaśnia pan Józef, "Świt" gra w najniższych cenach, jakie akceptuje dystrybutor.

- Niektórych cen nie akceptuje. I wtedy trzeba dopłacić np. złotówkę do biletu przy rozliczeniu, ale jesteśmy to gotowi robić, bo nie jesteśmy kinem, które jest nastawione na zysk. Działamy w ramach instytucji kultury i mamy dotacje z miasta, które oczywiście nie dotyczą kina, tylko całego Miejskiego Domu Kultury. Elementem tej instytucji jest kino, a ja jako kierownik kina jestem pracownikiem domu kultury. Trudno wyliczyć jednoznacznie, czy przynosimy zysk - wyjaśnia Józef Grabowski.

Kino świt
Kino "Swit" · fot. Oskar Piecuch / czecho.pl


Trzeba umiejętnie rozważyć cenę biletu - podkreśla Józef Grabowski. - Ja rozumiem, że na początku chcemy zarabiać, by pokazać, że kino przynosi dochód. Ale to nie jest właściwe podejście. Mieszkańca musi być stać na bilet i to ma być wydatek akceptowalny. Ustalenie mądrych cen w Pszczynie spowoduje, że widz wróci na kolejny seans, bo nie będzie się mu opłacało wydać dodatkowych pieniędzy na dojazd do innych miast - radzi.

Jak rozkładają się koszty?

- 50 procent wpływu brutto z biletu zabiera nam dystrybutor. Gdy bilet kosztuje 10 zł - zabiera nam 5 zł. Ale jeżeli bilet jest wyceniony zbyt nisko, zabiera nam jeszcze więcej - np. 6.50. Kolejne koszty to podatki, m.in. do PISF-u, ZAIKS-u i SPATiF-u. Z ceny biletu w kinie zostaje stosunkowo niewiele. W Multipleksach w Polsce 70 procent zysków pochodzi z konsumpcji przekąsek i zakupu gadżetów. Dlatego też multipleksy zwlekały w czasie pandemii z otwarciem kin, kiedy już to było możliwe, aż mogły przywrócić konsumpcję - nakreśla realia prowadzenia kina J. Grabowski.

Zarabiać czy realizować misję?



Zapytaliśmy Józefa Grabowskiego, czy to możliwe, że w drugim roku działalności pszczyńskie kino będzie przynosiło zysk. Czy ta wizja jest realna?

- Szczerze Wam tego życzę, ale nie bardzo w to wierzę - mówi. - Wydaje mi się, że może być odwrotnie - pierwszy rok może być wielkim sukcesem, a w drugim roku może być dużo trudniej, bo na początku każdy będzie chciał zobaczyć nowe kino, nowy dom kultury. Szef kina musi zdecydować w którym kierunku pójść - czy decyduje się na zarabianie pieniędzy, co byłoby zaprzeczeniem roli domu kultury, jako takiego. Nie widzę przeszkód, żeby dotować kulturę filmową, jak każdą inną dyscyplinę, która jest w PCKulu obecna - uważa.

Kierownik "Świtu" rekomenduje Pszczynie utworzenie kina zrzeszonego w Stowarzyszeniu Kin Studyjnych, korzystanie z dotacji instytucjonalnych i prowadzenie edukacji filmowej.

- Postawiłbym na edukację filmową i misję ocalenia kultury filmowej, bo taka jest kulturotwórcza rola domu kultury. Jeżeli ktoś się nastawia na zarabianie pieniędzy - mogę tylko ubolewać. To jest rola kin prywatnych, kin wielosalowych. Domy kultury mają do spełnienia inną rolę. Mogą pozyskać na to pieniądze z zewnątrz czy z budżetu gminy. Tu oczywiście decydujący głos ma samorząd, bo to on daje pieniądze. Dom kultury powinien na samym końcu patrzeć na pieniądze. Nastawienie się na zarabianie prędzej czy później źle się skończy dla tego kina. Instytucje, jak dom kultury, powinny dawać możliwość np. zobaczenia filmu z pominięciem kwestii ekonomicznych - twierdzi.

- Jeżeli kino się nastawia na zarabianie pieniędzy to gra blockbustery, ale równocześnie lekceważy inteligentnego widza - uważa J. Grabowski.

- Gdyby szef kina w Pszczynie zdecydował się wyłącznie na kino studyjne, w co niestety nie wierzę, to granie premier nie będzie żadnym problemem - tu nie ma ograniczeń. Chcesz film na tydzień? Masz na tydzień, na dwa - nie ma żadnego problemu. Możesz grać 1 seans dziennie. Choć przy blockbusterach obowiązują inne, ostrzejsze zasady. My tych blockbusterów unikamy. Gramy filmy, które są kasowe, ale jednocześnie ważne. Trudno było nie zagrać nowej części Matrixa, bo to legenda. Zagraliśmy Diunę - ważny tytuł, świetny reżyser. Ale już nie gramy Batmana, Spidermana i podobnych tytułów, na które widzowie chodzą chętnie do multipleksów. Tracimy te pieniądze świadomie. Bo kino studyjne, aby było studyjnym i mogło działać w Stowarzyszeniu Kin Studyjnych, musi jeszcze spełnić sporo warunków. Musi być w repertuarze przewaga kina europejskiego. Przystępując do stowarzyszenia, ma się przywileje, no ale pewne warunki trzeba spełnić - wyjaśnia.

Warunkiem korzystania z pieniędzy Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej na różne imprezy filmowe jest właśnie bycie członkiem Stowarzyszenia Kin Studyjnych. Dotacje mogą być całkiem spore.

- Np. na działalność DKF-u w tym roku powinniśmy dostać 10 tysięcy złotych. Jeżeli gra się seanse tzw. studyjne czyli filmy, które są zakwalifikowane jako studyjne, to za każdy seans kino w Stowarzyszeniu dostaje dodatkowe pieniądze - wyjaśnia J. Grabowski.

- Za ubiegły rok, który był skromny z powodu pandemii, dostaliśmy 2,5 tysiąca. W skali funkcjonowania domu kultury to nie jest dużo. Ale dla samorządu to jest ważna informacja: pozyskują pieniądze z zewnątrz - przybliża kierownik "Świtu".

KinoSzkoła
Zajęcia KinoSzkoły w Żorach · fot. KinoSzkoła / Facebook


- Jeśli chodzi o misję edukowania, mamy w "Świcie" KinoSzkołę. To projekt małżeństwa z Tychów. Prowadzą go w kilkudziesięciu kinach w Polsce, robią to świetnie. Przyjeżdżają zawodowcy, filmoznawcy, jest wykład przed filmem i dzieci od szkoły podstawowej do średniej są edukowane filmowo, kulturoznawczo - mówi J. Grabowski. - Mam nadzieję, że Michał też uruchomi KinoSzkołę u siebie. Można dostać na to pieniądze z PISF-u - zachęca.

Kino w czasach zarazy, streamingu i pauperyzacji społeczeństwa



Porównując rok przedpandemiczny 2019 z rokiem 2021, Kino Świt straciło połowę widowni.

- Czy my tę widownie odzyskamy w całości? Nie. Nie bardzo wierzę w odbudowę tej publiczności, którą mieliśmy przed pandemią. Przyszło przyzwyczajenie do oglądania w domu. Rodzinne oglądanie filmu w domu jest znaczne tańsze. To też oszczędność czasu w codziennym życiu. Nasza docelowa widownia to dorośli. Spora część dorosłych czuje lęk przed przyjściem do kina. Chociaż ja postrzegam kino jako miejsce bardzo bezpieczne, ale ten lęk rozumiem - sam przechorowałem covida. Po co mam ryzykować, jeśli zobaczę film w domu? - mówi Józef Grabowski.

- Ludzie przyzwyczaili sie trochę do izolacji. To, co teraz zaczynamy obserwować to pauperyzacja społeczeństwa. Ludzie, którzy będą oszczędzać na wszystkim, zaczną od kultury - od książki, filmu w kinie. Trzeba pamiętać, że potrzeby kulturalne są na końcu "łańcucha pokarmowego". Chcę mieć w moim mieście elegancką ulicę, atrakcje, niekoniecznie kulturalne... a kino? Mam telewizor w domu. Ktoś ogrzewa dom gazem i nagle dostaje o kilkaset procent wyższy rachunek. Dorosły człowiek zaczyna mieć już pewne problemy zdrowotne. Idzie do apteki - szok. Do lekarza musi prywatnie - kolejny szok. W takiej sytuacji nasze potrzeby kulturalne schodzą na dalszy plan - uważa.

Pan Józef zwrócił uwagę na jeszcze jedno kluczowe zjawisko - dziś sen z powiek spędza kiniarzom jednoczesna dystrybucja kinowa i streaming.

- W najbliższym czasie największym zagrożeniem dla kina jest streaming, dlatego, że niektórzy dystrybutorzy zdecydowali, że równocześnie film wchodzi na platformy streamingowe i do kin. Tak robi wytwórnia Warner, takie plany ma Disney. Niektóre filmy zaś możemy zobaczyć tylko na Netfliksie - mówi.

- Podam przykład: zagraliśmy oscarowe "Psie pazury" 2 tygodnie przed premierą na Netfliksie. W "Świcie" katastrofa frekwencyjna. Ludzie czekali, aż tytuł ukaże się na platformie. Decydują finanse. Jeżeli streaming będzie rozwijał się dalej w tym kierunku, to w jakiej sytuacji znajdzie sie kino? W szalenie trudnej. Dystrybutorzy wspominali już o tym 2-3 lata wstecz. Pandemia przyczyniła się do tego jeszcze bardziej. To bardzo trudne do przewidzenia, co się wydarzy w przyszłości. Zaklinamy tę rzeczywistość - mówi kierownik Świtu.

Najmłodszy odbiorca w kinie studyjnym



Galerie handlowe, multipleksy to modne miejsca. Młodzi ludzie, nie zważając na cenę, która może być często dwukrotnie wyższa, wybiorą multipleks zamiast "Świtu" - zauważa pan Józef.

- Będziemy coraz bardziej nastawiać się na widza dorosłego. Już nawet nie młodzieżowego, bo młodzież nas omija. Zauważyliśmy, że przez pandemię straciliśmy młodą widownię. Oni poszli do Multikina. Jest takie pojęcie jak "atrakcyjność miejsca". To, co lubią młodzi ludzie to tzw. lans - wyjaśnia.

W "Świcie" zmniejszyła się w ostatnich latach także widownia dziecięca.

- Przed laty tradycją kina Świt były sobotnio-niedzielne poranki filmowe. Próbowaliśmy to reaktywować - kompletnie nie wypaliło. Jedyne poranki, które się sprawdziły, to te w czasie ferii zimowych. Robimy to z obowiązku - będąc kinem miejskim - musimy zapewnić dzieciakom rozrywkę, bo nie wszyscy wyjeżdżają w ferie w góry, na narty. Ale dzieciaki przychodzą zdecydowanie mniej chętnie niż kiedyś. Zdarzają sie u nas telefony z urzędu: czemu nie gracie bajek? A My w tym paśmie o 16.00 prawie zawsze gramy bajki, chyba że mamy film polski, gdzie dystrybutor mówi: muszą być 2 seanse dzienne i nie mamy miejsca. Był taki miesiąc , że rzeczywiście nie graliśmy bajek, bo nie dało się tego pogodzić. Od razu był telefony do urzędu miasta: jak to, nie gracie bajek? Musiałem zrobić wykaz roczny. Najgorsze jest to, że dzieci na te bajki nie chodzą. Rodzice z dziećmi idą do Multikina, chociaż jest zdecydowanie drożej, albo oglądają w domu, w serwisach streamingowych - opowiada J. Grabowski.

- Kiedy nasi stali widzowie przyprowadzają do kina swoje dzieci, występuje pewna ciągłość kulturowa w rodzinie. Ale to niezwykle rzadkie. Kina studyjne absolutnie są potrzebne, bo ratujemy, to co jeszcze da się uratować. Ale jeżeli ktoś od dziecka nie nauczył się, że przeżywanie filmu na sali kinowej to zupełnie inna jakość, to niewiele da się zrobić. Często rodzic mówili: masz telewizor na całą ścianę, przestrzenny dźwięk - po co chcesz iść do kina? W domu masz to za darmo - mówi.

dziecko, film , streaming, telewizor, telewizja, netflix
Ludzie w czasie pandemii przyzwyczaili się do platform streamingowych · fot. pixabyay.com


- Ostatnio graliśmy Mikołajka. Zapytałem nawet 30-letnia córkę czy pamięta tę postać. "Oczywiście! Kultowa bajka" - powiedziała. A u nas w kinie frekwencja była fatalna. Ja na ten film bardzo liczyłem. Pokolenie dzieci powinno być zaznajomione z tą serią - to już kolejna ekranizacja - gramy teraz trzecią część pt. "Skarb Mikołajka". Możliwe, że chodzą na ten film do Multikina. Kiedy sprawdziłem wyniki frekwencyjne w skali kraju dla tego filmu, to one są bardzo dobre. Czyli widz jest w Multikinie. Dzieci pewnie liczą również na otoczkę w postaci popcornu i coli. To jest specyfika wieku. Opowiadała mi znajoma, która poszła z wnukami do kina: "kupiliśmy im cos do jedzenia, bilety i wydaliśmy 150 zł. Powiedziałem im: przyszlibyście do nas - zapłacilibyście ułamek tej kwoty. No ale dzieciaki chciały do galerii - najpierw pobuszować po sklepach, potem zjeść popcorn przy filmie... Ne przeskoczymy tego - mówi kierownik "Świtu".

Kina studyjne powinny więc dziś zadbać szczególnie o widza dorosłego. W jaki sposób go przyciągnąć?

- Można zrobić seans "kino na obcasach" czy "kino kobiet" - nie brakuje tytułów, które interesują kobiety. Niektóre kina proponują też specjalne warunki dla widzów z małymi dziećmi - ze stonowanym oświetleniem, przyciszonym dźwiękiem, miejscami do przewijania w toaletach itd. Wszystko to się da zrobić. Są miasta, gdzie to się udaje, np. w Katowicach. W Pszczynie tego typu pomysły mogą się świetnie powieść. Pomysłem na to, żeby przyciągnąć starszego widza jest filmowy klub seniora. U nas to akurat nie wypaliło. Ale na przykład w Raciborzu - także w mieście robotniczym - tłumy. Trudno powiedzieć, z czego to wynika. Specyfika miasta? Może mądra promocja? Nie ma w Czechowicach mocnej organizacji seniorskiej, która zrzeszałby większą grupę i organizowała takie wyjścia do kina - wymienia J. Grabowski.

---

Rozmawiała Ada Ryłko.
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Świt Czechowice-Dziedzice" podaj

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

Świt Czechowice-Dziedzice

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Świt Czechowice-Dziedzice" podaj