Gorące tematy

  • 24 czerwca 2015
  • 26 czerwca 2015
  • wyświetleń: 11581

Kontrowersje wokół patrona nagrody

Miała być nowa prestiżowa nagroda dla pszczyńskich przedsiębiorców, a tymczasem są wątpliwości czy jej patron - Jan Henryk XI, faktycznie zasłużył na takie miano. Zastrzeżenia do wyboru tej postaci ma historyk dr Jerzy Polak, który w liście do przewodniczącego Rady Miejskiej, wyjaśnia, że przedsiębiorstwa księcia "słynęły z bardzo niskich płac i niekorzystnych warunków pracy", a jego koncern, "oparty na współ-feudalnych ordynacjach ziemskich był uznawany za ekonomiczny anachronizm".

Jan Henryk XI
Jan Henryk XI von Hochberg · fot. wikipedia.org


Książę Jan Henryk XI to - obok księżnej Daisy - druga postać, na której opiera się realizowana od kilku lat strategia promocji gminy. W 2012 roku opracowano dokument, w którym po raz pierwszy pojawiła się wzmianka o "nagrodzie Hansa Heinricha XI" dla najlepszego lokalnego przedsiębiorcy. Po trzech latach temat wrócił w formie projektu uchwały, którą pszczyńscy radni w maju przyjęli większością głosów (za było 19 z 23 radnych), a sam dokument dzień później otrzymał na uroczystej sesji książę Bolko Graf von Hochberg (prawnuk Jana Henryka XI).

- Jan Henryk XI był niezmiernie ważną postacią w dziejach Pszczyny. Rozwinął on gospodarczo ziemię pszczyńską - wprowadził nowoczesną gospodarkę leśną, podniósł kulturę rolną w powiecie pszczyńskim, popierał budowę nowych dróg i kolei żelaznych, rozbudował browar książęcy w Tychach, a także wzniósł nowe kopalnie węgla kamiennego oraz rozwijał inne gałęzie przemysłu - wyjaśniał w trakcie majowej sesji burmistrz Dariusz Skrobol, uzasadniając projekt uchwały dotyczącej nagrody.

Pierwsza statuetka nie zdążyła jeszcze trafić do przedsiębiorców, a tymczasem postać jej patrona wzbudziła duże kontrowersje. Dr Jerzy Polak, współautor monografii historycznej Pszczyny 2014, specjalizujący się w historii książąt pszczyńskich, przedstawił uwagi dotyczące uchwały oraz działalności księcia Jana Henryka XI. Swoje wątpliwości przedstawił w obszernym liście, sugerując, że strategia w sposób wybiórczy traktuje przekaz historyczny o Pszczynie.

- Opcja władz miejskich jest o tyle zdumiewająca, że dotyczy arystokratów należących do typowych junkrów pruskich, paladynów królów pruskich i cesarzy niemieckich z rodu Hohenzollernów, podzielających, a w wielu wypadkach realizujących antypolską politykę tych monarchów, znaną z kart polskich podręczników historii każdemu uczniowi polskiej szkoły. Nie wspominając o ich kontrowersyjnej roli odegranej w czasach II RP - krytykuje strategię Pszczyny.

Jan Henryk XI
Jan Henryk XI von Hochberg · fot. wikipedia.org


- Traktując rzecz analogicznie, przyjęta przez władze Pszczyny strategia, zastosowana w przypadku Warszawy musiałaby prowadzić do uznania panowania nad nią carów z rosyjskiego rodu Romanowych, a w przypadku Krakowa panowania cesarza Franciszka Józefa I z niemieckiego rodu Habsburgów, za najświetniejsze i godne wszechstronnego propagowania okresy z dziejów stolic Polski. Władcy ci musieliby być w takim razie uznani za ich najwybitniejsze postaci. Dobrze jednak wiadomo, że nie mają oni nic wspólnego z polskim dziedzictwem historycznym i kulturowym, polską racją stanu, polską polityką historyczną i odczuciami patriotycznymi Polaków - porównuje.

Dr Jerzy Polak za "mitomaństwo" uznaje uzasadnienie uchwały dotyczącej nagrody Jana Henryka XI, w której napisano, że "bez Jana Henryka XI nie byłby możliwy tak szybki rozwój gospodarczy Dolnego i Górnego Śląska". Historyk odpowiada, że książę nie należał do rzutkich menedżerów gospodarki kapitalistycznej ani do autorów i propagatorów innowacyjnych rozwiązań technicznych, a stworzony przez niego indywidualny koncern przemysłowo-rolniczy, oparty na wpół-feudalnych jeszcze ordynacjach ziemskich, już przez współczesnych mu ekonomistów i przemysłowców uznawany był za ekonomiczny anachronizm bez większej przyszłości. Jak tłumaczy, opinię tą podzieliła późniejsza literatura historyczna, niemiecka i polska.

- Do legend można także zaliczyć rzekome zasługi Jana Henryka XI "dla rozwoju systemu opieki społecznej w całej Europie". Tymczasem jego przedsiębiorstwa rolne i przemysłowe "słynęły" na Śląsku z bardzo niskich płac szeregowych pracowników i robotników (zwłaszcza górników) i niekorzystnych warunków pracy. Zwracali na to uwagę nawet ówcześni państwowi inspektorzy robotniczy pracy. Od lat 70. XIX w. były one powodem strajków na kopalniach książęcych i konfliktów pracowniczych - opisuje dr Jerzy Polak.

W swoim liście historyk przedstawia Jana Henryka XI jako osobę antypolską, która była zwolennikiem germanizacji polskojęzycznej ludności i równocześnie przeciwnikiem polskiego ruchu narodowego. Dodaje, że finansowo książę wspierał pruską Hakatę.

- Mając na uwadze społeczny charakter projektowanej nagrody i jej możliwy rezonans, nieodzowna jest konstatacja, aby w wyborze patrona brać pod uwagę całokształt jego działalności i postawy. I na tym polu władze miejskie podeszły lekceważąco do sprawy, preferując osobę i polityka aktywnie zwalczającego przez całe swoje życie katolicki i polski ruch narodowy na Górnym Śląsku - podsumowuje.

List dr Jerzego Polaka



Uwagi do "Uzasadnienia" projektu uchwały Rady Miejskiej w Pszczynie w sprawie ustanowienia "nagrody im. Jana Henryka XI" (2015)

Treść "Uzasadnienia" projektowanej uchwały Rady Miejskiej w Pszczynie wywołuje niemałe zdumienie z kilku co najmniej powodów. Przede wszystkim narzuca się oczywisty wniosek, że władze miejskie, realizując gminną "Strategię Promocji Pszczyny" z 2012 roku, pod pojęciem "łączenia tradycji ze współczesnością" rozumieją tradycję historyczną związaną wyłącznie z rodziną właścicieli ordynacji pszczyńskiej w latach 1846-1945, książąt pszczyńskich (Fürsten von Pless) z niemieckiego rodu Hochberg. W zasadniczy sposób zawęża to współczesny przekaz historyczny o Pszczynie i regionie pszczyńskim do wybiórczo potraktowanego okresu, z pominięciem pozostałych okresów dziejów miasta, w tym interesujących czasów panowania innych rodów jego właścicieli, takich jak Promnitzowie czy książęta Anhalt-Köthen-Pless. Niejeden z ich przedstawicieli, należący również według określenia "Strategii" do "niezmiernie ważnych postaci w dziejach Pszczyny", mógłby być ze względu na swoje wybitne dokonania gospodarcze i kulturalne patronem różnych przedsięwzięć regionalnych.

Z tradycji godnej współcześnie rozwinięcia wypchnięto także okres przynależności miasta do II Rzeczypospolitej Polskiej, jak również skuteczną działalność gospodarczą Ślązaków - Polaków, synów ziemi pszczyńskiej w XIX - XX w., służącą w dodatku obronie miejscowej ludności przed całkowitą germanizacją. Opcja władz miejskich jest o tyle zdumiewająca, że dotyczy arystokratów należących do typowych junkrów pruskich, paladynów królów pruskich i cesarzy niemieckich z rodu Hohenzollernów, podzielających, a w wielu wypadkach realizujących antypolską politykę tych monarchów, znaną z kart polskich podręczników historii każdemu uczniowi polskiej szkoły. Nie wspominając o ich kontrowersyjnej roli odegranej w czasach II RP.

Traktując rzecz analogicznie, przyjęta przez władze Pszczyny strategia, zastosowana w przypadku Warszawy musiałaby prowadzić do uznania panowania nad nią carów z rosyjskiego rodu Romanowych, a w przypadku Krakowa panowania cesarza Franciszka Józefa I z niemieckiego rodu Habsburgów, za najświetniejsze i godne wszechstronnego propagowania okresy z dziejów stolic Polski. Władcy ci musieliby być w takim razie uznani za ich najwybitniejsze postaci. Dobrze jednak wiadomo, że nie mają oni nic wspólnego z polskim dziedzictwem historycznym i kulturowym, polską racją stanu, polską polityką historyczną i odczuciami patriotycznymi Polaków.

W takim świetle należy uznać za co najmniej dziwny również swoisty kamuflaż zastosowany przez pomysłodawców pszczyńskiej nagrody. Chodzi o jej miano, w którym nie widnieje nazwisko mającego być wzorem i odniesieniem patrona. Bo cóż znaczy samo imię "Jan Henryk XI", skoro nie chodzi o udzielnego władcę czy monarchę? To tak, jakby stosować w przypadku nagrody im. Alfreda Nobla (Nagrody Nobla) pojęcie "nagrody Alfreda".

Kolejną kwestią poruszoną w "Uzasadnieniu", z którą należy polemizować, jest wyolbrzymienie zasług proponowanego na patrona nagrody Jana Henryka XI księcia von Pless (1833 - 1907 - daty życia także pominięto). Co ciekawe, nastąpiło ono wyraźnie pod wpływem mocno subiektywnej opinii jego prawnuka, honorowego obywatela miasta Pszczyny. Oczywiście, mając na uwadze niezaprzeczalne zasługi jego pradziadka, należy się zgodzić ze stwierdzeniem autora tekstu, że rozwinął on "gospodarczo ziemię pszczyńską - wprowadził nowoczesną gospodarkę leśną, podniósł kulturę rolną w powiecie pszczyńskim, popierał budowę nowych dróg i kolei żelaznych, rozbudował browar książęcy w Tychach, a także wzniósł nowe kopalnie węgla kamiennego oraz rozwijał inne gałęzie przemysłu". Sam na ten temat pisałem już wielokrotnie.

Jednak pod względem merytorycznym dalsza argumentacja autora "Uzasadnienia" trąci już mitomaństwem. Chodzi o opinię, jakoby "bez Jana Henryka XI nie byłby możliwy tak szybki rozwój gospodarczy Dolnego i Górnego Śląska". Arystokrata, najbogatszy ze Ślązaków, nie należał jednak, ani do rzutkich menedżerów gospodarki kapitalistycznej, ani do autorów i propagatorów innowacyjnych rozwiązań technicznych. Stworzony przez niego indywidualny koncern przemysłowo-rolniczy, oparty na wpół-feudalnych jeszcze ordynacjach ziemskich, już przez współczesnych mu ekonomistów i przemysłowców uznawany był za ekonomiczny anachronizm bez większej przyszłości. Opinię tą podzieliła późniejsza literatura historyczna, niemiecka i polska.

Jako konserwatysta i wielki miłośnik łowiectwa (był wielkim łowczym królów i cesarzy z rodu Hohenzollernów) oraz jeździectwa, przez wiele lat był przeciwny inwestycjom przemysłowym we własnych dobrach, a szereg takich przedsiębiorstw wręcz zlikwidował. Na dobrą sprawę, gdyby nie determinacja jego zaufanych zarządzających dyrektorów, nie doszłoby do dużych inwestycji w książęce górnictwo węglowe, elektrownie, czy browarnictwo. W konsekwencji pszczyński koncern książęcy praktycznie nie odgrywał większej roli w całokształcie produkcji przemysłu ciężkiego na Górnym Śląsku (2,19 % wydobycia węgla). Nieco lepszą pozycję zajmował drugi koncern książęcy w ogólnej produkcji przemysłowej Zagłębia Wałbrzyskiego, czy szerzej Dolnego Śląska, ale i tu był tylko jednym z wielu dużych graczy gospodarczych. Na początku XX w. stopień uprzemysłowienia dóbr księcia pszczyńskiego pozostawał daleko w tyle za dobrami innych magnatów śląskich, takich jak Ballestremowie, Donnersmarckowie, czy Schaffgotschowie.

Warto jeszcze podkreślić, że w śląskich kartelach przemysłowych koncerny księcia pszczyńskiego odgrywały drugorzędną rolę, a sam arystokrata miał niewiele do powiedzenia we wpływowym Górnośląskim Związku Przemysłowców Górniczo-Hutniczym, kreującym od końca XIX w. politykę gospodarczą na Górnym Śląsku.

Ponieważ beneficjentami projektowanej nagrody mają być przedsiębiorcy z terenu gminy Pszczyna, nie od rzeczy będzie także przypomnienie faktu, iż osobiste preferencje Jana Henryka XI w kwestii utrzymania rezydencjonalnego charakteru samego miasta, w istotny sposób odbiły się na jego stagnacji gospodarczej w II połowie XIX w. Okres ten charakteryzował przede wszystkim brak inwestycji typu przemysłowego, decydujących w tym czasie o znaczeniu danego ośrodka na mapie gospodarczej, a tym samym społeczno-kulturalnej Górnego Śląska.

Do legend można także zaliczyć rzekome zasługi Jana Henryka XI "dla rozwoju systemu opieki społecznej w całej Europie". Tymczasem jego przedsiębiorstwa rolne i przemysłowe "słynęły" na Śląsku z bardzo niskich płac szeregowych pracowników i robotników (zwłaszcza górników) i niekorzystnych warunków pracy. Zwracali na to uwagę nawet ówcześni państwowi inspektorzy robotniczy pracy. Od lat 70. XIX w. były one powodem strajków na kopalniach książęcych i konfliktów pracowniczych. Dopiero gremialny udział książęcych górników w wielkim strajku górników śląskich w maju 1889 roku, wprowadzone przez liberalne państwo niemieckie ustawodawstwo socjalne i naciski samego cesarza Wilhelma II, zmusiły księcia do podjęcia inwestycji socjalnych. Decydującym wszakże straszakiem był rozwijający się dynamicznie, szczególnie wśród robotników wałbrzyskich, ruch socjaldemokratyczny. W konsekwencji po 1890 roku w dobrach księcia pszczyńskiego zaczęto budować kolonie domów robotniczych z niskimi czynszami i przydomowymi działkami, konsumy robotnicze, a nawet osiedlowe przedszkola i szkoły. Inwestycje te magnat umiejętnie propagował jako wyraz swej szlachetności i patriarchalnych rządów. Tymczasem tego rodzaju opieka socjalna nad robotnikami była na przełomie XIX/XX w. już europejskim standardem, na Górnym Śląsku motywowanym jeszcze emigracją tutejszych górników i hutników do Westfalii, w której znajdowali lepsze warunki pracy i płacy bez łaski "wielkich panów" (junkrów).

Dodać jeszcze można, że prawdziwy rozmach w rozbudowie kolonii robotniczych i opieki socjalnej w dobrach książęcych (m.in. w Kostuchnie, Łaziskach, Murckach i Wałbrzychu) nastąpił dopiero w latach działalności syna Jana Henryka XI - Jana Henryka XV, tj. po 1907 roku.

Na zakończenie moich uwag, mając na uwadze społeczny charakter projektowanej nagrody i jej możliwy rezonans, nieodzowna jest konstatacja, aby w wyborze patrona brać pod uwagę całokształt jego działalności i postawy. I na tym polu władze miejskie podeszły lekceważąco do sprawy, preferując osobę i polityka aktywnie zwalczającego przez całe swoje życie katolicki i polski ruch narodowy na Górnym Śląsku. Jako zadeklarowany zwolennik tzw. łagodnej germanizacji polskojęzycznej ludności tej dzielnicy, różnymi sposobami przeciwstawiał się, zwłaszcza w powiecie pszczyńskim, rosnącemu w siłę polskiemu ruchowi narodowemu. Szczególnie warto pamiętać o jego zaangażowaniu w forsowaniu niemieckich kandydatów na posłów w wyborach powszechnych do parlamentu Rzeszy, usuwaniu z parafii propolsko nastawionych katolickich księży (książę był luteraninem) oraz w finansowym wspieraniu osławionej pruskiej Hakaty.

Pojawia się więc oczywiste pytanie, czy patronem nagrody można uczynić kogoś, kto czynnie zwalczał na początku XX wieku polskich patriotów na Górnym Śląsku, Ślązaków - Wojciecha Korfantego, ks. Jana Kapicę czy Karola Miarkę?

Odpowiedź na nie będzie sprawdzianem intencji polityki historycznej samorządu pszczyńskiego. Czy zechce on preferować postawy zapisane w historii regionu jako antypolskie, czy przejdzie do porządku dziennego nad skomplikowaną, ale prawdziwą niedawną przeszłością? Pozytywna odpowiedź na ten pozorny dylemat z pewnością pociągnie za sobą różne, także polityczne, konsekwencje.

dr Jerzy Polak
Pszczyna, 15.06.2015


Dr Jerzy Polak



Dr Jerzy Polak jest historykiem i muzealnikiem (przez lata był dyrektorem Muzeum w Bielsku-Białej). Historia Pszczyny oraz książąt pszczyńskich jest, obok historii Bielska-Białej, jedną z jego specjalizacji. Jest współautorem monografii historycznej Pszczyny, która została wydana w 2014 roku. Wielokrotnie w naszym mieście prowadził wykłady dotyczące między innymi Jana Henryka XI. W 2009 roku apelował do samorządu gminnego i powiatowego o porozumienie i wykupienie budynku Palais oraz utworzenie w nim nowoczesnego centrum kulturalnego i naukowego, mogącego być atrakcją nie tylko dla mieszkańców miasta i regionu.

new / pless.pl

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.