Aktualnie w foyer pckulu możemy podziwiać akwarele Grzegorza Chudego, znanego artysty z Katowic. Wernisaż wystawy "Tam, nazod i jeszcze dalij" odbył się w minioną sobotę, 8 lutego. Uczestniczyli w nim licznie mieszkańcy Pszczyny i goście z innych śląskich miast. Z kolei sam Grzegorz Chudy podzielił się z nami przemyśleniem, że gdyby miał przeprowadzić się gdzie indziej na Śląsk, zapewne wybrałby Tarnowskie Góry lub właśnie Pszczynę.
Jeden z pszczyńskich obrazów Grzegorza Chudego · fot. Ela
- Zawsze powtarzam, że gdybym nie mieszkał w Katowicach, to mógłbym zamieszkać w dwóch innych miejscach na Śląsku, i to są Tarnowskie Góry albo Pszczyna. Ze względu na to, że to takie miasta, po których spacerując czuje się historię. Miasta, które mają swojego ducha, takiego bardzo wyczuwalnego i absolutnie bajkowego. Pszczynę uwielbiam i ubóstwiam, a zresztą, gdybym urodził się wcześniej, i tak byłbym przecież poddanym księcia pszczyńskiego - przyznaje z uśmiechem akwarelista i autor Katowickiego Szlaku Beboków, Grzegorz Chudy.
Wernisaż wystawy "Tam, nazod i jeszcze dalij", którą obecnie możemy oglądać w foyer Pszczyńskiego Centrum Kultury, zgromadził w minioną sobotę wielu wielbicieli prac tego śląskiego artysty. Przybyli też goście, którzy po raz pierwszy mieli okazję oglądać je na żywo. - To dla mnie najważniejsza z wystaw, które do tej pory udało nam się zorganizować w pckulu. Od początku mojej pracy tutaj usilnie zabiegałem o to, żeby pokazać obrazy Grzesia Chudego pszczyńskiej publiczności na żywo. Moje marzenie się spełniło - mówił podczas wernisażu Jacek Kobyliński, organizator i opiekun wystawy.
"Tam, nazod i jeszcze dalij" to wystawa obrazów, do których inspiracje artysta zbierał podczas podróży poza Śląsk i Polskę (TAM), a także w trakcie wyjazdu do Japonii (JESZCZE DALIJ) oraz wracając do siebie (NAZOD).
Na jednym z obrazów znalazła się również pszczyńska Brama Wybrańców z pałacem w tle. - Malowałem już wcześniej także inne pszczyńskie obrazy. Był oczywiście pałac, była nawet księżniczka Daisy, natomiast ten obraz to kwestia tak naprawdę przekopania setek zdjęć zrobionych przeze mnie w Pszczynie, z których na jednym znalazła się właśnie ta perspektywa i gdy je zobaczyłem, to pomyślałem - to jest to - zdradza Grzegorz Chudy.
Oglądając wystawę, mamy okazję odnaleźć w niej znacznie więcej smaczków, niż tylko motywy znane nam ze śląskich miast i miasteczek. Na wielu obrazach pojawia się na przykład katowicki Bebok, są też tajemnicze maszyny latające, a obowiązkowo na każdym obrazie artysta umieścił swój znak rozpoznawczy, czyli czerwony balonik. Ponadto autor zachęca, aby na wystawę zabrać latarkę UV, dzięki czemu będziemy mogli odczytać skryte pod farbą dodatkowe treści!
Przy okazji wernisażu zapytaliśmy Grzegorza Chudego o możliwość zaistnienia w pszczyńskiej przestrzeni miejskiej figurki Beboka jego autorstwa. Beboki znajdziemy oczywiście w Katowicach, poza tym jeden powędrował do Sopotu, w przygotowaniu jest także Bebok, który najprawdopodobniej pojedzie do Austrii. Czy Bebok mógłby na stałe zamieszkać także w Pszczynie? Za takim projektem optuje Jacek Kobyliński. Z kolei Grzegorz Chudy zastrzega, że jego Beboki należą przede wszystkim do Katowic, a wszędzie tam, gdzie wyjeżdżają, musi istnieć silny związek między danym miejscem a Katowicami. - Jestem otwarty na to i jest taka szansa, natomiast kluczowy tutaj jest pomysł, który wskaże ścisłe powiązanie między Pszczyną a Katowicami w miejscu, w którym Bebok miałby się pojawić - tłumaczy artysta.
Wystawa "Tam, nazod i jeszcze dalij" potrwa do 2 marca 2025 roku. Akwarelista zaprasza poza tym do swojego atelier na Nikiszowcu, znajdującego się przy ul. Odrowążów 9/4.
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.