Edukacja
- 26 sierpnia 2015
- wyświetleń: 3643
Amerykańscy uczniowie w Pszczynie
Młodzież z organizacji Next Generation Mission odwiedziła Liceum Chrobrego. Uczniowie zwiedzali między innymi Kraków oraz Pszczynę. Młodzież amerykańska gościła w domach uczniów Chrobrego i została już zaproszona do złożenia rewizyty.
Dla mnie zaczęło się to od przypadku, więc nic dziwnego, że skończyło się dobrze. Albo i nawet lepiej niż dobrze. Bo wszystkie nawet lepiej niż dobre rzeczy zaczynają się od przypadku. Chyba wszyscy - ja na pewno - zdziwiliśmy się, że tak gładko nam to przyszło: spotkanie tylu nowych osób i dogadanie się z każdym; szczególnie, że początek początku wymiany nie był wcale łatwy: kontakt z za-oceanem był słaby, a zmiany były robione na szybko nawet tuż po powiedzeniu sobie pierwszego "Hello, nice to meet you!". Najważniejsze dla nas pytania: kiedy przyjeżdżacie? Kiedy wyjeżdżacie? Kto u kogo śpi? - długo zostawały bez odpowiedzi, ale daliśmy radę. Na całe szczęście, choć nie odbyło się bez nerwów. Bo wszyscy się spóźniali, bo cały czas coś nie pasowało, bo amerykańska grupa była bardziej religijna (przez co mająca inne wymagania) niż każdy się spodziewał.
Ale wiedziałam, że będzie świetnie: bo przesiedziałam pierwszego wieczoru z Sarą i Kayelynn aż do północy, tak po prostu rozmawiając; bo razem z Jessicą grałyśmy w pewną grę, którą nazwałyśmy pickle; bo inna Sarah zakochała się w pierogach i męczyła mnie ciągle, żebyśmy je zjadły; bo Tyler okazał się być najbardziej sassy z całej grupy; bo Aaron był idealnym towarzyszem do dyskusji na każdy temat; bo Carlie wprost uwielbiała się ze mną śmiać z pewnego słowa; bo Naomi jest najsłodszą, najmilszą osobą świata; bo z jeszcze inną Sarą planowaliśmy wypad na wakeboarding, z którego i tak nic nie wyszło; a Nick cały czas był wdzięczny za to, że nie robiliśmy większego problemu, kiedy to on robił kłopot.
Najlepsze było to, że każdy z nich był inny, ale mieli wspólną cechę: byli otwarci. Byli gotowi poznać nas, a my - ich. I ja ani trochę nie żałuję tej troszki nerwów i wstawania o szóstej rano w środku wakacji, bo (choć może brzmi to trochę cliché) zyskałam przyjaciół - takich, z którymi będę utrzymywała kontakt i których kiedyś w końcu odwiedzę. Albo którzy może znowu odwiedzą nas - bo się zapowiadali, i to nie raz.
Szkoda mi się było z nimi rozstać, po prostu dlatego, że tak naprawdę nie zdążyłam ich wszystkich poznać do końca; spędziliśmy razem niewiele czasu, jednak można się tylko zorientować, że ktoś ma coś ciekawego do powiedzenia. A kiedy krótki czas trzeba podzielić na dziesięć osób... Albo i na dwadzieścia!
Bo to nie jest tak, że machałam na do widzenia (na "do zobaczenia", nie na "żegnaj"!) wszystkim moim nowym znajomym - absolutnie! Część z nich została przecież tutaj, w Pszczynie. Część z nich to nasi ludzie - uczniowie tej samej szkoły, mijane na ulicy twarze, które dopiero teraz zaczęły nabierać kształtów. Naprawdę świetne twarze!
Więc kto wie, może jeszcze kiedyś przypadek znowu sprawi, że wszyscy się spotkamy? Oby. Albo nie przypadek, tylko dokładnie zaplanowana strategia. To też by dało radę.
Ania Michalska
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego" podaj